Part XXXI

187 11 8
                                    

Jest 10 rano, a ja jestem tak wkurwiona, że nie mogę pracować, że aż mną trzęsie. Chodzę cały czas wściekła jak osa, ale wpadłam na genialny pomysł poprawienia sobie dnia. Ruszyłam na górę i zapukałam do pokoju Ariany.

-Proszę - powiedziała dziewczyna zaspanym głosem, więc weszłam do środka. Dziewczyna leżała przytulona przez Will'a, który jakimś cudem jeszcze spał. -Co tam Sheila? - zapytała szeptem i przetarła oczy.

-Mogę pożyczyć ja chwilę twój telefon? - zapytałam, a ona ziewnęła.

-Pewnie - odpowiedziała i odblokowała telefon podając mi go ponownie usypiając? Nie wiem co to było, ale ona albo usnęła w mili sekundę, albo straciła przytomność.

Pokuśtykałam do mojej sypialni i zaczęłam grzebać w czarnych dresów. Kiedy znalazłam paragon wpisałam ciąg cyfr i czekałam aż Ben odbierze.

-Tak słucham? - zapytał głos Ben'a.

-Cześć Ben, z tej strony Sheila - przywitałam się.

-O cześć - przywitał się energicznie. -Zdecydowałaś się na spotkanie? - zapytał.

-Tak, jakby to nie był problem ja mogę spotkać się już dzisiaj - wyjaśniłam.

-To ekstra - powiedział. -Mogę przyjść ze swoją dziewczyną? - zapytał, a ja uśmiechnęłam się lekko.

-No oczywiście, z chęcią ją poznam - przyznałam.

-To może o 6 w Masscheroni Republic? - zapytał, a ja potwierdziłam.

-Nie wiem gdzie to jest, ale przyjaciółka mnie zawiezie - powiedziałam, a w słuchawce rozległ się śmiech.

-Dobrze, jakbyś miała problem z dojazdem to dawaj znać to cie zgarniemy - powiedział na odchodne i pożegnaliśmy się. Okey czyli mam 5 godzin, jeny aż 5?! Zdjęłam z siebie ubrania i postanowiłam rozluźnić się w kąpieli.

Ciekawe jaka jest ta jego dziewczyna. Wyobrażałam sobie dziewczynę w głowie, ale niechętnie wróciłam do wspomnień z Calum'em. A co jak Ben też będzie ją źle traktował, albo na odwrót.

Czasami zastanawiam się czy to moje teraźniejsze życie nie jest fikcją, snem z którego nie jestem wstanie się obudzić, a może Calum był tym złym snem? To okropne nie wiedząc co jest prawdą, a co kłamstwem.

Nałożyłam na włosy jakąś odżywkę i zaczęłam powoli ją wmasowywać. Ogoliłam się i napuściłam aromatycznego olejku. Po chwili do moich nozdrzy doleciał cudowny zapach lawendy. Przymknęłam oczy i zaczęłam tym razem marzyć.

Chciałabym wyjechać w ciepłe kraje tylko sama, chociażby tylko na tydzień, ale być sama ze sobą, bez tych wszystkich problemów, pobić, gwałtów. Tylko ja, leżak, cień palmy i mleko kokosowe prosto z kokosa.

Kiedy było trochę po 4 wyszłam z wanny i zaczęłam się szykować. Postanowiłam wyprostować grzywkę i zostawić pofalowane rozpuszczone włosy. Na samym początku zaczęłam suszyć włosy, a potem zabrałam się za kręcenie włosów i prostowaniem grzywki. Ostatnim krokiem dotyczącym było polakierowanie ich. Przejechałam lakierem po włosach i przykryłam idealnie szwy na czole.

Złapałam za fluid i zaczęłam się malować. Po nałożeniu 4 warstw fluidu zakryłam siniaki i z grubsza ukryłam strupy. Teraz oczy. Postawiłam na brązowy cień i zrobiłam z niego lekką kreskę. Wykonturowałam nos i nałożyłam na usta beżową pomadkę. W samej bieliźnie ruszyłam do garderoby i rozejrzałam się. Czarne rurki i biała koszula będą idealnie wyglądały, więc szybko się w to ubrałam.

Kucnęłam obok i złapałam piękne beżowe szpilki. Są śliczne, ale nie przejdę w nich nawet metra. Zrezygnowana odłożyłam szpilki i wzięłam również ładne beżowe balerinki. Obróciłam się i przeskanowałam swój wygląd. Wyglądałam nieskazitelnie i o to mi chodziło.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz