Nie!
Otworzyłam szeroko oczy i zaczęłam połykać powietrze. Rozejrzałam się dookoła i zobaczyłam, że jestem w mojej sypialni. To był sen, tylko sen.
Pociągnęłam mocniej nosem, żeby zaciągnąć się dawką powietrza, ale zamiast świeżego powietrza poczułam intensywny zapach perfum. Spojrzałam na siebie i zobaczyłam bluzę białowłosego.
Otworzyłam szeroko oczy zdając sobie sprawę z tego, że to jednak nie sen. Biegiem ruszyłam pod prysznic zmywając z rąk krew w miarę się ogarniając. Spięłam włosy w koka i założyłam na siebie czarne dresy i za dużą czarną bluzę, a na stopy założyłam białe trampki.
Spakowałam do torebki laptopa, ładowarkę i moje notatki. Wyszłam z domu i wsiadłam pośpiesznie do Jaguara.
Po 30 minutach dotarłam pod szpital i wbiegłam na oddział. Podeszłam do kobiety za biurkiem, a ona posłała mi znudzone spojrzenie i wróciła do zapisywania czegoś w zeszycie.
-Gdzie leży Ben Bennet? - zapytałam.
-Jest 1 w nocy - powiedziała z pogardą w głosie. -Nie ma odwiedzin - dodał wracając do notatnika.
-Ale ja chcę tylko dowiedzieć się gdzie on leży - powiedziałam mocniej.
-Nazwisko - warknęła, a we mnie się zagotowało.
-Bennet - powiedziałam równie miło.
-Nie ma u nas pacjenta z nazwiskiem Bennet - przyznała, a ja poczułam jak zaczęło mi się robić słabo. -Został przewieziony - dodała podając nazwę kliniki prywatnej, a ja zmarszczyłam brwi, ale nic nie powiedziałam tylko wróciłam do samochodu i ruszyłam pod klinikę.
Byłam w niej po 20 minutach i od razu ruszyłam w stronę recepcji. Spotkałam wzrok młodej pielęgniarki, która uprzejmie się uśmiechnęła podchodząc do mnie.
-Mogę pani jakoś pomóc? - zapytała uprzejmie.
Jezu jaka to jest różnica, w publicznym szpitalu wypieprzą cię na zbity pysk, a w prywatnym przyjmą z otwartymi dłońmi. Jak to kasa jednak zmienia nastawienie.
-Około 11 został przywieziony tutaj Ben Bennet - powiedziałam. -Co z nim? - zapytałam z nadzieją.
-Pan Bennet jest w dalszym ciągu operowany - przyznała i posłała mi pocieszający wzrok. -Jest w rękach specjalistów - dodała i zniknęła w jakimś pokoju. Nie wiedziałam, gdzie się kieruję, ale ruszyłam w kierunku gdzie były sale operacyjne.
Oby przeżył, nie wiem co zrobie jak będzie inaczej.
Usiadłam na białym krześle i schowałam głowę w dłonie, przecież to pieprzony dramat. Wszystkie wspomnienia jakie miałam z pierwszych dni mojego świadomego życia były spokojne, nie dawałam po sobie poznać, że denerwowałam się utratą pamięci, ale z miesiąca na miesiąc uświadamiałam sobie jakie to potworne.
Pieprzona niewiedza, która wykańczałaby każdego. Tak jakby ktoś podmienił mi mózg i zniknął z moim prawdziwym. Poczułam dłoń na moim barku, więc podniosłam głowę spoglądając na pielęgniarza.
-Wszystko w porządku? - zapytał, a ja pokiwałam głową. Starłam pośpiesznie łzę, która popłynęła po moim lewym policzku.
-Mógłby pan mi pokazać gdzie operują Ben'a Benett'a? - zapytałam wstając.
-A kim pani jest dla niego? - dopytał podejrzliwie.
-Jestem jego siostrą - skłamałam przygryzając wargę. -Nancy Hood - przedstawiłam się wymuszając uśmiech, a on pokiwał głową.
-Proszę za mną - powiedział, a ja ruszyłam za nim. Wjechaliśmy windą na 1 piętro, ruszając jakimś długim korytarzem. -Tutaj jest blok operacyjny gdzie jest operowany pani brat- powiedział pokazując dłonią na szklane drzwi. -Proszę być dobrej myśli - dodał i ruszył korytarzem, a ja stanęłam przed drzwiami wpatrując się w nie tępym wzrokiem.
Czerwony napis "Blok Operacyjny" uświadamiał mnie jak bardzo poważna jest sytuacja. Spojrzałam wyżej i zobaczyłam czerwoną lampę palącą się nad drzwiami. Odsunęłam się od drzwi i poczułam łzy w oczach. To nie może być prawda. Zrzuciłam torebkę z ramienia i zsunęłam się po ścianie. To nie może być prawda.
Nie mam bladego pojęcia ile tak płakałam pod ścianą, ale usłyszałam kroki na korytarzu. Pewnie to znowu pielęgniarka, ale dla pewności poderwałam wzrok i zobaczyłam kierującego się w moją stronę Vin'a.
Mężczyzna po chwili kucnął obok mnie i przyciągnął mnie do siebie. Pomimo braku sił w moich oczach ponownie zebrały się łzy, które zaczęły mi spływać po policzkach. Mocniej wtuliłam się w mężczyznę, a on wstał ze mną na rękach siadając na plastikowym krzesełku.
-Wszystko będzie dobrze - szepnął całując mnie w czoło, a ja chciałabym uwierzyć w jego słowa. Po dłuższym czasie dopiero się uspokoiłam i usiadłam obok Vincent'a spoglądając na drzwi bloku operacyjnego.
Każda sekunda trwała jak wieczność, a ja czuję się jak chodząca śmierć. Tak bardzo chciałam już usłyszeć pozytywne słowa dotyczące tego, że wszystko w porządku. Po kolejnych godzinach siedzenia nie mogłam wytrzymać i wstałam krążąc po korytarzu.
Robiąc już którąś z rzędu rundkę w tą i z powrotem nagle zgasła czerwona lampka, więc podbiegłam pod drzwi przyglądając się przed szybę co się dzieje w środku. Po chwili zobaczyłam jak pielęgniarki wyworzą bladego Ben'a z sali i naciskają guzik, żeby otworzyć drzwi.
Pośpiesznie odsunęłam się od drzwi i patrzyłam na pielęgniarki.
-Co z nim? - zapytałam szybko.
-Proszę porozmawiać z lekarzem - powiedziała łagodnie i ruszyły gdzieś z Ben'em. Spojrzałam ponowanie w stronę bloku operacyjnego, z którego wychodziła kobieta i mężczyzna w białych kitlach.
-Proszę, niech państwo powiedzą mi co z Ben'em - wybłamałam.
-Pani jest kimś z rodziny? - zapytał lekarz.
-Tak, jestem jego siostrą - odpowiedziałam od razu. -Co z moim bratem? - zapytałam ponownie.
-Pocisk na szczęście tylko drasnął aortę - powiedziała, a ja odetchnęłam z ulgą. -Ale 24 godziny będą tutaj decydujące - dodała, a uśmiech zszedł z mojej twarzy. Lekrze wyminęli mnie, a ja wgapiałam się w białą ścianę.
-Widzisz - odezwał się Vin za mną. - Wszystko będzie dobrze, operacja się powiodła - potwierdził, a ja odwróciłam się w jego stronę. Ruszyłam w jego kierunku i mocno się przytuliłam. Gdyby nie on nie dałabym sobie rady.
-Dziękuję - szepnęłam zaczynając głaskać go po plecach.
-Za co? - zapytał.
-Za to że jesteś - szepnęłam spoglądając w jego piękne błękitne oczy.
CZYTASZ
I Can Be Needy
RomanceNancy jedyne czego pragnie to żeby ktoś zrozumiał, że ona też czasami może być potrzebująca. Czy mąż, który jest kochany przy innych jest tak samo czuły tylko w jej obecności? Zapraszam drogi czytelniku do czytania :) #1 Scared - 11.11.2020 :)