Part XXX

207 9 14
                                    

Obudziłam się z nie małym bólem głowy, więc pierwsze co zrobiłam to złapałam się za skronie masując je. Po dłuższej chwili kiedy ból ciągle nie ustawał oderwałam palce od głowy i spojrzałam w lewo.

Vin uważnym wzrokiem skanował moje ruchy, a ja westchnęłam odwracając się w jego stronę.

-Przepraszam - wyszeptałam, a on uśmiechnął się lekko.

-Nic nie szkodzi - przyznał i złapał moją dłoń całując ją po wierzchu.

Przecież tak nie zachowują się przyjaciele...
Nie całują po dłoniach.
Nie całują włosów.
Nie dotyka w taki delikatny sposób.

Vin ewidentnie nie był moim przyjacielem, tylko kimś znacznie więcej, ale żeby nie wzbudzić podejrzeń posłałam mu uśmiech.

-Mogę cię przytulić? - zapytałam niepewnie, a on rozłożył ręce, więc wtuliłam się w niego.

Kiedy położyłam głowę koło jego serca poczułam szybsze jego bicie, czyli moje podejrzenia są prawdziwe, byłam dla niego kimś więcej. Tylko pytanie kochanką, koleżanką do łóżka czy dziewczyną.

Przygryzłam wargę i mocniej wtuliłam się w jego klatkę piersiową. Nagle poczułam mocne uderzenie w dole brzucha, a u mnie urosło podniecenie na myśl o tym, że to najprawdopodobniej Vin był tym białowłosym. Z moich ust niepowstrzymanie wydał się jęk podniecenia, po którym otworzyłam szeroko oczy. Nie, nie mogłam tego zrobić...

-Co się dzieje Sheila? - zapytał Vin podnosząc moją głowę.

-Boli mnie głowa - przyznałam. -Pójdę po coś przeciwbólowego - wyjaśniłam wstając, ale po chwili znowu wylądowałam na mężczyźnie zaskoczona.

-Nigdzie nie pójdziesz - powiedział i przytulił mnie. -Wczoraj wzięłaś stanowczo za dużo leków przeciwbólowych - dodał, a ja westchnęłam, bo niestety miał rację. -4 tabletki w ciągu 12 godzin to zdecydowanie za dużo - zaznaczył.

-Która godzina? - zapytałam.

-Jest dopiero 4 - powiedział, a ja mimo bólu zerwałam się na równe nogi, które po chwili mi się zgięły, ale Vin mnie złapał. -Uważaj - poradził, a ja pokiwałam głową, ale mężczyzna dalej mnie nie puścił tylko spojrzał na moje usta, a ja poczułam jak zasycha mi w gardle. -Gdzie ci się tak spieszy? - zapytał.

-Jestem bardzo to tyłu z pracą - przyznałam, a on się zaśmiał. -No co? - zapytałam.

-Nie musisz pracować - zapewnił.

-Muszę, nie będę cały czas wisieć na tobie - zapewniłam.

-Ale nie wisisz - zapewnił, a ja prychnęłam.

-Cały czas to robię, kupuje za twoje, lub Ariany pieniądze, a tak nie może być - zapewniłam odchodząc od niego. -Więc przepraszam, ale muszę pójść się umyć - ruszyłam w stronę łazienki i zamknęłam za sobą drzwi. Zdjęłam z siebie ubrania i wskoczyłam pod prysznic.

Zimna woda spowodowała dreszcze na moim ciele, które po chwili zniknęły, a zimna woda dała ukojenie mojej skórze. Wypeelingowałam całe moje ciało zdzierając schodzącą skórę i strupy.

Po 15 minutach wyszłam z kabiny i nałożyłam różne olejki na moje ciało. Dzisiaj postanowiłam ubrać trochę weselsze ubrania, więc wybrałam dresy koloru szarego i bordową koszulkę. Zapowiadał się bardzo ciepły dzień, ale nie miałam zamiaru wychodzić z domu, więc założyłam rękaw do łokcia, który odkrywał moją świeżą ranę.

Zeszłam na dół kuśtykając boleśnie i ruszyłam do salonu. Nie mam zamiaru siedzieć na kanapie i chyba już nigdy na niej nie usiądę. Przeszłam do jadalni i położyłam Maca na stole. Podpięłam jeszcze ładowarkę do kontaktu i powoli usiadłam.

Przeraziłam się widząc ilość pracy. Weszłam w pierwszy załącznik i westchnęłam. To będzie ciężki dzień. Kiedy otworzyłam 4 plik poczułam uciążliwe burczenie w żołądku, ale nie przejęłam się nim tylko wypiłam duszkiem szklankę wody, żeby oszukać brzuch, ale po godzinie znowu się odezwał, ale przynajmniej schudnę. Nie jadłam już 48 godzin, więc dam jeszcze radę pociągnąć conajmniej 2 razy tyle.

-Masz - powiedział Ethan i położył przede mną talerz z kanapkami. Zmarszczyłam brwi i spojrzałam na niego zaskoczona - Wpierdala mnie to twoje burczenie w brzuchu - wyjaśnił i po chwili go nie było.

Spojrzałam na stosik kanapek z serem i poczułam jak zaczęła mi ślinka lecieć, ale nie! Złapałam za talerz i odłożyłam kanapki na krzesło wracając do pracy.

W domu zrobił się harmider, bo wszyscy powoli zaczęli wracać, a mi pracy w ogóle nie ubywało. Kliknęłam w 21 plik i zaczęłam wypełniać tabelkę, kiedy ktoś zabrał mi laptopa sprzed twarzy i z impetem położył mi talerzyk z już uschniętymi kanapkami.

Spojrzałam do góry i zobaczyłam 3 Brown'ów, którzy patrzyli na mnie ostrym wzrokiem. Andy, Ethan i Vin wgapiali się we mnie, a ja zrobiłam skwaszoną minę.

-Co dzisiaj jadłaś? - zapytał Vin krzyżując ręce pod piersiami, a ja przełknęłam ślinę. -No słucham? - wypytywał.

-Mam dużo pracy - powiedziałam wyciągając lewą dłoń w stronę laptopa, ale Andy odsunął go wystarczająco daleko żebym nie dosięgnęła, więc oparłam się o krzesło spoglądając na jego poważną minę.

-Odpowiedz na pytanie Vin'a - poprosił Andy, on też przeciwko mnie?

-Trzy jabłka - skłamałam spoglądając na Vin'a. -Mogę teraz dokończyć - bardziej powiedziałam niż zapytałam.

-Jakoś nie widziałem, żeby zniknęły jabłka z miski - powiedział zamyślony Vin. -Więc nie kłam - warknął.

-Dobrze, zjem te kanapki - powiedziałam. -Ale jak skończę pracować - powiedziałam wyciągając rękę ponownie w stronę sprzętu, ale Vin tym razem wziął go i schował go do swojej teczki.

-Rekwiruje go - powiedział i zamknął teczkę.

-Żartujesz sobie w tym momencie? - zapytałam i zaśmiałam się, ale kiedy zobaczyłam jego poważną twarz przestałam się śmiać. -Czyli zabraniasz mi pracować? - zapytałam niedowierzając.

-Tak - odpowiedział szybko, a we mnie się aż zagotowało.

-Dziękuję Ethan za kanapki, na prawdę - powiedziałam z udawanym uśmiechem kładąc dłoń na jego barku ściskając go i odwróciłam się w stronę stołu. -A ty wsadź je sobie w dupe - warknęłam i szybko przesunęłam talerz z kanapkami w stronę Vincent'a posyłając mu nienawistne spojrzenie. Niestety większość kanapek zleciała z talerza, ale nie miałam najmniejszego zamiaru ich teraz zbierać.

Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam kulejąc do góry. Kiedy dokuśtykałam do mojego pokoju zamknęłam go na klucz i nabuzowana położyłam się na łóżku. Pomimo złości jaka teraz we mnie płynęłam usnęłam jak małe dziecko.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz