Part XII

313 18 16
                                    

Obudziłam się z ogromnym bólem serca i głowy, więc wstałam z łóżka i delikatnie wysunęłam się z ramion mężczyzny, który powstrzymał mnie od strzelenia sobie w głowę.

Wyszłam na palcach z sypialni i weszłam do łazienki. Kiedy zobaczyłam mój dramatyczny wygląd załamałam się.

Cała opuchnięta twarz, oczy całkowicie przekrwione, prawie nie było widać białka, ale za to podkreślała mój mocno zielony kolor tęczówek. Nałożyłam na czerwoną twarz podkład, wklepałam go na całą powierzchnie i ogarnęłam się.

Uczesałam włosy i spięłam je w wysokiego kucyka. Psiknęłam się jakąś mgiełką i weszłam do garderoby. Założyłam na siebie jakieś legginsy i koszulkę, która odsłaniała mi pupę i trochę brzucha.

Zeszłam na dół i weszłam do kuchni. Nalałam sobie do szklanki wody i usiadłam przy wyspie kuchennej i popatrzyłam na zegar, który był wmontowany w piekarnik.

3:30

Włożyłam do ust tabletki na ból głowy popiłam je szklaną wody, następnie odłożyłam ją do zlewu.

Wróciłam na miejsce gdzie siedziałam wcześniej i przymknęłam oczy. Jedyne co teraz chciałam to żeby ten cholerny ból głowy minął.

Kiedy po 10 minutach ból dalej nie przechodził poczułam jak zaczyna robić mi się duszno.

Wstałam z krzesła i chwiejnym krokiem skierowałam się w stronę tarasu. Otworzyłam cicho drzwi i wyszłam na zewnątrz zamykając je za sobą.

Rozejrzałam się po dużej werandzie i moim oczom ukazało się mnóstwo wiklinowych krzeseł, ale mimo wszystko wybrałam schody. Zeszłam 2 schodki w dół i usiadłam na drewnie opierając głowę o barierkę.

Czy to wszystko musi być takie trudne? Co ja tutaj w ogóle robię? Dlaczego oni nie chcą mnie zabić? Może chcą mnie sprzedać? Ale co oni dostaną za taką wywłokę jak ja? Ani złamanego grosza.

Powinnam teraz wstać i zacząć uciekać, ale nie mam siły i chęci. Po mojej poprzedniej ucieczce na pewno zaostrzyli rygor.

Przełknęłam ślinę, kiedy usłyszałam jak ktoś zbiega po schodach. W salonie zaświeciło się światło i jestem pewna, że osoba, która zbiegła z góry mnie zobaczyła i nie myliłam się, ponieważ po chwili światło zniknęło, a ja usłyszałam otwieranie się drzwi tarasowych.

Po sekundzie poczułam na sobie jakiś miękki materiał, okazało się, że to koc. Spojrzałam na osobę, która mnie przykryła i to był właśnie mężczyzna, który wczoraj mnie uratował z niechybnej śmierci, myślałby kto.

-Dziękuje - szepnęłam i obruciłam się znowu w kierunku ogrodu lecz ku mojemu zdziwieniu białowłosy usiadł koło mnie uśmiechając się.

-Jedno się nie zmieniło - rzekł, a ja spojrzałam na niego, a po chwili on na mnie. -Często przychodziłaś tutaj kiedy musiałaś nad czymś pomyśleć, czyli bardzo często - przyznał mocnym głosem i sam się zaśmiał. Odwróciłam wzrok i spojrzałam w głąb lasu uśmiechając się lekko.

-Dziękuję za wczoraj - przyznałam i ponownie spojrzałam na niego, a on pokiwał głową, spojrzał na swoją dłoń. Nerwowo strzelił palcami i spojrzał na mnie.

-Chodź, przejedziemy się - powiedział posyłając mi uśmiech i wystawiając w moją stronę dłoń, którą niepewnie złapałam. Przez skórę przemknął mi ostry prąd, ale nie zadrżałam, nie mogę okazać już słabości. Wstałam z zimnego schodka i razem pomaszerowaliśmy w nieznaną mi stronę.

Mężczyzna podał mi jakieś buty przed drzwiami, więc posłusznie założyłam je na stopy i zeszłam za nim na dół.

Dotarliśmy do ogromnego garażu i przechodziliśmy między samochodami, aż zatrzymaliśmy się przed przepięknym Jaguarem f-pace, który miał ciemno granatowy kolor.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz