Part XXXV

206 8 5
                                    

Minęły już 3 tygodnie od włamania, a 2 i pół od kiedy nie rozmawiałam z Vin'em i Ethan'em.

Unikałam ich jak ognia, ale muszę przyznać, że jest to uciążliwe. Mimo, że w dalszym ciągu mam żal do Vin'a za to co się wydarzyło w samochodzie, chciałabym już wszystko sobie wyjaśnić z nim, ale mam blokadę, po prostu boję się do niego podejść.

Moje rany całkowicie się zagoiły, chodzę już normalnie, pomimo że w dalszym ciągu czuje dyskomfort. Jutro są urodziny Ariany, a ja nie mogę się doczekać dekorowania domu. Mam wiele rzeczy do zrobienia także od razu po przebudzeniu się ruszyłam do łazienki i wykonałam codzienną rutynę.

Około 4 wyszłam z domu i wsiadłam do Jaguara. Pierwszym punktem na mojej liście jest załatwić złote cyfry 1 i 2 oraz dużo różowych balonów. Zajechałam do sklepu z asortymentem urodzinowym i kupiłam to czego szukałam, nie obyło się bez całkowicie niepotrzebnych pierdół. Kupiłam od razu dwie butle pełne helu, żeby napełnić nim balony, ale jedną rzecz, którą kupiłam przypadkowo jest piniata. Piniata w kształcie ogromnego różowego osła.

Nie wiem jakim cudem spakowałam to wszystko do bagażnika, ale udało się. Około 10 wróciłam do domu żeby odstawić te rzeczy, które już kupiłam. Najpierw poszłam na zwiady i rozejrzałam się czy Ariana jest w domu, ale na szczęście jej nie było, w sumie to nikogo nie było.

Zeszłam do garażu i złapałam za pierwszą butle. Coś mi chrupnęło w kręgosłupie, ale mimo bólu zaczęłam wchodzić z butlą na górę.

Mam plan żeby dać wszystkie pierdoły do pokoju gier, ale muszę coś wykombinować, żeby Ariana nie weszła do tego pokoju. Odłożyłam butle na dywan i prostując się usłyszałam kolejny trzask, tylko że tym razem mocniejszy, w dodatku w tym samym miejscu gdzie miałam paraliż.

-Nie mogłaś mnie zawołać? - zapytał Ethan, który stał centralnie za mną. -Daj to - dodał, a ja popatrzyłam na niego jak na nienormalnego. On chce mi pomóc? Niemożliwen't.

-Poradzę sobie - powiedziałam wychodząc z pokoju, lecz poczułam za sobą obecność bruneta. -Dam sobie radę sama - powtórzyłam schodząc do garażu i złapałam za kolejną butle, a trzask w moim kręgosłupie znowu dał o sobie znać.

-Właśnie widzę - powiedział podchodząc do mnie. -Daj to, bo połamiesz sobie kręgosłup całkowicie - przypieczętował. -Poza tym trzeba słuchać starszych - dodał z figlarnym uśmiechem. Czy właśnie skończył się Ethan'owi 2 miesięczny okres?!

Ja wzięłam ogromnego osła i zaczęłam wchodzić po schodach. Starałam się nim wycelować w drzwi, ale 2 metrowy skurwiel za nic nie chciał wejść, a ja nie chcę upieprzyć mu głowy. Nagle cudem zmieścił się w przejściu, a ja zobaczyłam, że to dzięki Ethan'owi.

-Uparta jak zawsze - warknął pod nosem, a ja się lekko uśmiechnęłam.

Donieśliśmy tego bydlaka do pokoju gier, a ja spojrzałam na Ethan'a.

-Dziękuję - przyznałam uśmiechając się lekko.

-Coś jeszcze? - zapytał.

-W sumie tak - powiedziałam podchodząc do niego. -Za wszelką cenę utrzymaj Arianę jak najdalej od pokoju gier - wyjaśniłam.

-Okey - powiedział i po chwili zniknął. Podejrzane, ale nie będę wnikać.

Zeszłam jeszcze raz na dół po ozdoby, balony i inne tego typu pierdoły. Położyłam 2 torby z tymi rzeczami koło piniaty i zerknęłam na moją kartkę. Teraz prezent. Westchnęłam jak zobaczyłam słowo prezent. Co ja mogę jej kupić?

Zajechałam pod centrum handlowe i wysiadłam z samochodu. Powolnym krokiem chodziłam między sklepami i miałam ogromną pustkę w głowie. Zrezygnowana usiadłam w kawiarni i zamówiłam czarną kawę na wynos, cholera co ja mogę jej dać?

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz