Part XIX

265 12 2
                                    

Poczułam szturchanie na ramieniu, więc otworzyłam szybko oczy.

-Usnęłaś, chodź - szepnęła, a ja zdałam sobie sprawę, że jestem w jacuzzi, a to najwyraźniej był koszmar.

Wyszłam z jacuzzi uważając, żeby przypadkiem nie wywrócić się.

Opatuliłam się ręcznikiem i ubrałam na siebie piżamę, którą dostałam w prezencie od VS (Victoria Secrets). Związałam mokre włosy w koka, wchodząc do sypialni mojej i Ariany sypialni.

Kiedy weszłam do środka dziewczyna uśmiechnęła się, co odwzajemniłam. Położyłam się obok niej i złączyłam nasze usta. Całowałyśmy się powoli, dopóki nie zabrakło nam powietrza.

-Dobranoc Ariana - szepnęłam zamykając oczy.

-Dobranoc - szepnęła.

Otworzyłam leniwie oczy i rozejrzałam się dookoła. Podeszłam do okna gdzie wstawało słońce i uśmiechnęłam się. Założyłam na siebie koszulkę na ramiączka, krótkie spodenki, apaszkę i sięgnęłam po aparat, który stał na półce.

Wyszłam na taras i zaczęłam robić zdjęcia cudownemu widokowi. Postanowiłam zrobić zdjęcia z recepcji, bo tam jest idealne miejsce, które obejmuje górę, skarpy i ocean.

Kiedy stanęłam przed wejściem, bo usłyszałam jak ten sam facet z kimś rozmawiał, nie chciałam mu przeszkadzać, a tym bardziej podsłuchiwać, ale jakoś tak wyszło i bardzo dobrze, że tak wyszło.

-Tak jest Panie Brown, są tutaj oby dwie - powiedział, a ja zaczęłam się intensywnie zastanawiać gdzie ja słyszałam to nazwisko. Brown, Brown... o kurwa mać. -W takim razie czekam na Pana w recepcji - potwierdził i rozłączył się, a ja szybko weszłam do środka uświadamiając mu, że słyszałam jego rozmowę.

Przełknął ślinę i już sięgał do telefonu, ale mimo mojej słabej sprawności była pierwsza. Spojrzałam na wyświetlacz i ukazały mi się zdjęcia mojej oraz Ariany twarzy, a pod spodem napis $1.000.000. Poczułam nagły przypływ złości i rozwaliłam telefon o posadzkę. Szybko złapałam za pogrzebacz i przyłożyłam mu go do szyi.

-A teraz grzecznie mi powiesz, za ile będzie tutaj Pan Brown - szepnęłam wprost nad jego uchem.

-Za 15 minut - wysapał, a ja przeklęłam pod nosem. -Proszę mnie puścić - błagał, a ja się zaśmiałam.

-Powinnam i tak gorzej cie potraktować za bycie konfidentem - przyznałam i puściłam go na podłogę. -I co ja mam teraz z tobą zrobić? - zapytałam.

-Nie rób mi krzywdy - pisnął, a ja nagle zamachnęłam się i zdzieliłam go pogrzebaczem.

Upadł na podłogę brudząc ją krwią, a ja wytrzeszczyłam oczy. Kurwa, zaatakowałam kolejną bezbronną osobę. Wplotłam dłonie we włosy i pociągnęłam za nie.

Zerknęłam na mój zegarek, który był brudny od krwi i zobaczyłam, że zostało mi tylko 12 minut. Zabrałam ze sobą pogrzebacz i wrzuciłam go do samochodu, nie ma rzeczy zbrodni, nie ma zbrodni.

Ruszyłam najszybciej jak mogłam do naszego domu i podniosłam słodko śpiącą Arianę. Położyłam je na tylnych siedzeniach i biegiem wróciłam do pokoju zabierając nasze rzeczy.

Spojrzałam na zegarek i zobaczyłam, że mają być tu za 3 minuty. Odpaliłam silnik i zjechałam na dół, na pewno ich tam nie będzie, oczywiście się nie myliłam. Wjechałam na jakąś boczną dróżkę, która była koło klifu i sięgnęłam po pogrzebacz.

Wyrzuciłam go najdalej jak tylko mogłam. Kiedy usłyszałam plusk wody odetchnęłam z ulgą. Złapałam za mokre chusteczki i zaczęłam z siebie zmywać krew tego faceta. Kurwa mać, co to w ogóle było?!

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz