Part LIV

413 15 7
                                    

Obudziłam się po nocy pełnej koszmarów. Jestem całkowicie wyprana z energii, więc dzisiaj planuję zmarnować piękny dzień na leżenie przed TV.

Dopóki Vin spał oglądałam telewizor jak najciszej się dało, ale kiedy wstał podgłośniłam wystarczająco głośno, żeby zagłuszyć jego pierdolenie o tym, że mam jeść i że mu przykro. Już wprowadzało mnie to w irytacje, ale jeszcze tylko jeden dzień.

Właśnie zaczęło się jakieś ciekawe show, kiedy nagle telewizor się wyłączył. Pomyślałam, że włączyło się automatyczne wyłączanie, ale jak chciałam go włączyć to nie dało rady.

-Kurwa mać, masz coś zjeść - warknął ostro Vin. -A telewizor będzie działał jak zaczniesz ze mną rozmawiać - dodał, a ja zaśmiałam się w duszy. Szantaż, zabawne.

Podpierając się rękami, ruszyłam do holu. Zaczęłam się przyglądać korkom i zauważyłam, że jeden był skierowany w przeciwną stronę. Jedyny minus tego był taki, że brakowało mi do włącznika ze 2 metry.

Wróciłam się do jadalni ignorując czujny wzrok Vincent'a na sobie. Nie byłam w stanie podnieść krzesło, ale nie miałam na tyle siły więc zaczęłam je ciągnąć.

Kiedy wreszcie dopełzłam do holu ustawiłam krzesło w odpowiednim miejscu i starając się nie wywalić wlazłam na nie bez grama gracji.

Moja ręka już wędrowała do włącznika kiedy natknęła się na plastikowe wieczko. Już chciałam je podnieść kiedy zauważyłam, że jest zamknięte na klucz. Kurwa, to jest jakiś żart. Aż się we mnie zagotowało.

Zamknęłam oczy i poczekałam chwilę, aż się uspokoję, co nie było mi dane, ponieważ Vin musiał się odezwać.

-I jak? - zapytał, a ja poczułam odcięcie świadomości na sekundę, ale to wystarczyło, żeby nogi się pode mną zgieły, a ja zaczęła lecieć w dół. Na szczęście lub nieszczęście Vin mnie złapał i odstawił powoli na ziemi. -Wszystko w porządku? - zapytał zmieniając ton z drwiącego na zmartwiony.

Ja powoli ruszyłam w stronę salonu, ale ponownie się zachwiałam i tym razem upadłam na podłogę. Starałam się wstać, ale za nic nie miałam siły. Poczułam pod pachami silny uścisk, który posadził mnie na kanapie.

-Albo teraz jesz sama, albo cie karmie - syknął kładąc na moich kolanach apetycznie wyglądający półmisek z egzotycznymi owocami. Niechętnie sięgnęłam po mango i ugryzłam kawałek. Ja pierdole, jakie dobre.

Po 30 minutach zjadłam cały półmisek i położyłam się na kanapie czując się pełna. Ku mojemu zdziwieniu obyło się bez beszczelnego uśmiechu Vincent'a.

-Wychodzę - powiedział.

Mimo tego, że ciekawość zżerała mnie od środka nieodezwałam się ani słowem. Mężczyzna westchnął i wyszedł, a ja w tym samym czasie wyciągnęłam spod poduszki kartke, kopertę i długopis.

Zagryzłam wargę i zaczęłam główkować nad tym co napisać.


Chciałabym zaprosić Vincent'a Brown'a na nurkowanie 6 września 2022 roku. Mam nadzieję, że przyjmiesz to zaproszenie i wierzę, że ponownie wyjdziesz za mnie. Szczęśliwej II rocznicy śluby maleńki :).

Kocham Cię,

Sheila Brown :*


Wiem trochę przesłodzone, ale wydaje mi, że on właśnie na to czeka. Włożyłam kartkę do koperty i zakleiłam ją. Czuje jak cholernie bije mi serce przez ten stres. Otworzyłam pudełeczko z jego obrączką i przejechałam po niej paliczkiem. Jest śliczna. Zamknęłam ją z powrotem i włożyłam pod poduszkę.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz