Z powrotem w biurze byłam o 13, usiadłam za biurkiem i znowu zaczęłam stukać w klawiaturę. Polityczna nagonka to najbardziej pożądany temat jaki w ogóle istnieje, wiec nie może być ani jednego wydania bez chociażby wzmianki o jakimś politycznym dramacie.
Z doświadczenia wiem, że tylko osoby +40 czytają takie pierdoły. Młodzież i osoby +20 po prostu to nie obchodzi, wolą już poczytać o tym, że Taylor Swift podwiała się sukienkę na koncercie niż wieczne kłótnie polityczne.
Nim się spostrzegłam na zegarze pokazała się 18. Wstałam od biurka i posprzątałam wszystkie papiery z jakich dzisiaj korzystałam. Po 10 minutach siedziałam już w tym samym BMW, którym rano zostałam przywieziona.
-Proszę Frank, możemy jechać do domu? - zapytałam z nadzieją.
-Nie panno Hood - powiedział bez jakichkolwiek emocji.
-Błagam cię, nie mam siły - szepnęłam zrozpaczona, że znowu muszę tam jechać.
-Pan Hood kazał mi panią tam wozić dopóki nie uzyska pani 100% sprawności - rzekł i skręcił pod ośrodek rehabilitacyjny.
-Ale ja nigdy nie odzyskam sprawności w 100% i on dobrze o tym wie! - warknęłam nie panując nad swoimi emocjami. -Dlatego zawieść mnie do domu - dodałam nie wiedząc skąd mam tyle pewności, ale nie dostałam odpowiedzi.
Kierowca zaparkował przy wejściu i popatrzył odwrócił się w moją stronę.
-Wrócę za 2 godziny - powiedział łagodnie.
-Ale ja się nigdzie nie wybieram - powiedziałam i zaplotłam ręce pod biustem.
Wzrok kierowcy od razu poleciał na moje piersi, które były podkreślone rozpiętymi guzikami na górze. Jego oczy znowu poleciał do mojej twarzy, a ja odwróciłam wzrok wpatrując się w ładnie wyglądający środek rehabilitacyjny, którego nienawidziłam całym sercem, bo kojarzył mi się tylko z bólem.
Usłyszałam westchnięcie ze strony kierowcy, który otworzył drzwi i wysiadł. Po chwili znalazł się po mojej stronie i otworzył moje drzwi. Schylił się odpinając pasy, niechcący dotykając moich piersi, ale nie skomentowałam tego, bardziej zastanawiało mnie co ma zamiar zrobić.
-Co ty robisz? - zapytałam kiedy odpiął mój pas i złapał mnie za dupe i plecy. Przerzucił mnie jak worek kartofli i zaczął kierować się w stronę drzwi wejściowych. -Puszczaj mnie! Ja nie chcę! - krzyczałam uderzając go z całej siły w plecy, ale on nawet się nie wzdrygnął.
Wiedziałam, że jesteśmy już blisko szatni, więc uruchomiłam nogi coraz bardziej wierzgając się. Nagle poczułam przypływ siły i wykonałam bardzo mocne wierzgnięcie i kopnęłam go w wątrobę przez co upadł na podłogę łącznie ze mną.
Podniosłam się szybko i ruszyłam biegiem z powrotem do drzwi wejściowych. Kiedy wybiegłam na zewnątrz rozejrzałam się dookoła. Brama.
Ruszyłam biegiem w stronę bramy, ale usłyszałam jak za mną otwierają się drzwi. Spojrzałam za siebie i zobaczyłam jak Frank biegnie za mną. Przyspieszyłam jeszcze bardziej co niestety było moim błędem.
W pewnym momencie poczułam jak odcina mi się całkowicie prawa noga i przestaję ją czuć. Zwinęła się jak scyzoryk, a ja poleciałam na kostkę brukową. Poczułam jak z policzka zaczyna lecieć mi krew, a w głowie zaczyna szumieć krew.
Dłonie tak samo jak lewe kolano pieką niemiłosiernie, a ja wtedy zrozumiałam. Przegrałam, znowu.
-Nancy nic ci nie jest? - zapytał chłopak kucając przy mnie szybko przy okazji mnie podnosząc z brudnej kostki. -Kurwa - szepnął jak zobaczył moją twarz.
CZYTASZ
I Can Be Needy
RomanceNancy jedyne czego pragnie to żeby ktoś zrozumiał, że ona też czasami może być potrzebująca. Czy mąż, który jest kochany przy innych jest tak samo czuły tylko w jej obecności? Zapraszam drogi czytelniku do czytania :) #1 Scared - 11.11.2020 :)