Part V

316 17 8
                                    

Jak obudziłam się Calum'a już nie było, może to i lepiej? Weszłam pod prysznic ogarniając się i po godzinie wyszłam z apartamentu. Zjechałam windą na -1 i podeszłam do Frank'a witając się.

-Dzień dobry Pani Hood - przywitał się miło i otworzył mi drzwi za co mu podziękowałam i zajęłam miejsce. Zapięłam pasy bezpieczeństwa i starałam się odprężyć jak najbardziej umiałam.

Po 20 minutach byliśmy pod biurem, lecz ku mojemu zdziwieniu Frank zaparkował na parkingu podziemnym i wyszedł ze mną.

-Co robisz? - zapytałam patrząc na niego zaskoczona.

-Nie pamiętasz słów swojego męża? - zapytał spoglądając na mnie z uśmiechem. -Od dzisiaj nie odstąpie cię nawet na krok - odpowiedział sam sobie, a ja stanęłam jak wryta.

-Po co? - zapytałam ostro, może za, ale w tym momencie guzik mnie to obchodziło.

-Dla twojego bezpieczeństwa - odpowiedział i zawołał windę, którą wjechaliśmy na 2 piętro.

Ochroniarz wszedł za mną do mojego biura i usiadł na krześle przed moim biurkiem, serio? Jak ja mam się skupić na pracy, kiedy on będzie cały czas patrzył mi na ręce.

Westchnęłam teatralnie i odpaliłam laptopa. Najpierw odpaliłam maila i zaczęłam przeglądać wszystkie wiadomości do brukowca, gdy nagle do pokoju jak burza wpadł szef, więc i ja i Frank zerwaliśmy się.

Kierownik popatrzył na mnie nienawistnym wzrokiem, a potem spojrzał na Frank'a.

-Kim ty jesteś i co tutaj robisz? - zapytał podchodząc do niego.

-Jestem ochroniarzem pani Hood - wyjaśnił twardym głosem.

-Możesz sobie siedzieć na korytarzu, ale tutaj nie możesz, bo rozpraszasz moją asystentkę - wyjaśnił i pokazał mu grubym paluchem drzwi. Frank bez słowa wyszedł z pomieszczenia, a ja zostałam sam na sam z szefem i przełknęłam ślinę. -Przynajmniej jesteś punktualne, kruszynko - powiedział i uśmiechnął się zalotnie w moją stronę. Patrzył na mnie z pożądaniem, a ja z obrzydzeniem, ale po kilku sprośnych słówkach dostał telefon i musiał wyjść. Dzięki Bogu.

Wreszcie mogłam spokojnie usiąść do pracy i zająć się tym czym powinnam. Przejrzałam wszystkie oferty i piątkowe, sobotnie oraz niedzielne wydanie kiedy usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę - zawołałam, a do środka wszedł Frank, który przyglądał się mi uważnie.

-Powinna pani coś zjeść - powiedział, a ja się zaśmiałam i spojrzałam na zegarek, już jest 17 jak ten czas szybko leci.

-Proszę cię już, któryś raz. Mów mi Nancy, to okropnie niezręczne, że ja mówię do ciebie po imieniu, a ty nie. Jestem po prostu Nancy - powiedziałam z uśmiechem, a kąciki ust ochroniarza powędrowały do góry.

-Dobrze Nancy - przyznał, a ja się jeszcze bardziej uśmiechnęłam, ale mina mi szybko zrzedła kiedy poczułam okropnie mocne kłucie w głowie. Frank szybko do mnie podszedł i w ostatnim momencie mnie złapał. -Co się dzieje? - zapytał od razu i położył mnie na kanapie.

-Nic, wszystko w porządku - powiedziałam i zamknęłam oczy. -Muszę chwilę odpocząć - wyjaśniłam i wzięłam głęboki wdech. Poleżałam tak może z 2 minuty i otworzyłam oczy. -Już mi lepiej, dziękuję - zapewniłam i wstałam mimo zawrotów głowy.

Wyszliśmy z biura i ruszyliśmy powolnym krokiem do mojego ulubionego bufetu. Podziwiałam piękne widoki, budynki, drogi z pięknymi samochodami, uliczki, kawiarenki aż doszliśmy do miejsca docelowego.

Usiadłam przy stoliku dla 2 osób i zaprosiłam Frank'a, żeby usiadł ze mną. Niechętnie się zgodził, a ja złapałam za menu. Przyglądałam się wszystkim potrawom i postawiłam na moją ulubioną sałatkę.

-Co bierzesz? - zapytałam spoglądając na mężczyznę zza menu.

-Ja nic- odpowiedział, a ja zmarszczyłam brwi.

-Czemu? - dopytywałam, a on przewrócił oczami na co westchnęłam.

-Bo nie jestem głodny - odparł i w tym samym momencie zaburczał jego brzuch na co cicho westchnęłam, ale nic nie powiedziałam.

-Czy mogę już zebrać od państwa zamówienia? - zapytał kelner.

-Tak, poproszę steka z frytkami i do tego sałatkę oraz dzbanek wody niegazowanej - zamówiłam i posłałam kelnerowi uśmiech.

-A dla pana co będzie? - zapytał i spojrzał na Frank'a.

-Ja nic, dziękuję - podziękował uprzejmie, a kelner pokiwał głową i odszedł.

-Może opowiesz mi coś o sobie Frank? - zapytałam.

-A co chciałabyś wiedzieć? - odpowiedział pytaniem na pytanie i oparł się o oparcie.

-Masz rodzinę? - zapytałam, a na jego ustach pojawił się uśmiech.

-Tak, mam mamę i siostrę - powiedział dumnie, a ja uśmiechnęłam się radośnie.

-Jak mają na imię? - dopytałam.

-Mama ma na imię Joan, a siostra Ariana - wyjaśnił.

-Piękne imiona - pochwaliłam. -A ile lat ma twoja siostra? - zapytałam.

-21 - wyjaśnił i trochę przygasł.

-Wszystko w porządku? - zapytałam i spojrzałam na niego troskliwie.

-Tak, po prostu nie mam z nią kontaktu już 4 rok - odpowiedział uśmiechając się smutno.

-Pomogę ci ją odnaleźć - szepnęłam i posłałam mu pocieszający uśmiech.

-A ty? Masz rodzinę? - zapytał.

-Tak, mama Barbara i tata Henry - wyjaśniłam z uśmiechem. -Są cudowni - dodałam i w tym momencie przyszedł do nas kelner z daniami. Położył przede mną steka z frytkami, a obok sałatkę.

-A czy ty przypadkiem nie jesteś wegetarianką? - zapytał patrząc na mnie podejrzliwie, a ja posłałam mu niewinny uśmiech i wzięłam talerz ze stekiem i położyłam go przed nim. -Co? - zapytał zdezorientowany.

-Smacznego - rzekłam i zaczęłam jeść moją sałatkę. Mężczyzna westchnął, ale też zaczął jeść swoją porcję.

Muszę przyznać, że bardzo dużo się o nim dowiedziałam. Pasjonuje się elektroniką, samochodami i jego jedynym marzeniem jest znaleść siostrę, którą podobno zawiódł w pewnym sensie i chce to wszystko naprawić, a ja postaram się mu pomóc jak najbardziej potrafię.

Ostatnio była widziana w wieku 17 lat jako czerwono włosa dziewczyna ze wzrostem 1.53 w Boca Raton na Florydzie, gdzie się wychowała. Podobno kontaktowała się nie raz z matką, ale to tylko korespondencyjnie.

Jak Frank był naćpany wykrzyczał jej, że jest dla niej tylko i wyłącznie pustą dziwką, która dupcy się na prawo i lewo, dlatego, że do internetu trafiła jej goła fotografia, która została skradziona z jej telefonu. Po tym ślad po niej zaginął, została tylko co miesięczna poczta niewiadomo skąd.

Było mi bardzo szkoda mężczyzny, bo nie kryjąc się z tym bardzo żałował swojej głupoty. O 18 przeszliśmy parkiem z powrotem do biurowca i ruszyliśmy na rehabilitację, której nienawidziłam całym sercem.

I tak minął mi ten tydzień. Na poznawaniu Frank'a bliżej, pracy i bólu spowodowanym przez Calum'a, ale nie wiedziałam, że zaraz wszystko się zmieni. Zmieni na lepsze.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz