Part X

309 19 10
                                    

Obudziłam się z zabandażowaną głową. Zdziwiłam się, że jeszcze w ogóle żyje. Czemu mnie nie zabili?

Chciałam się ruszyć, ale okropnie bolało mnie ciało. Zobaczyłam, że jestem podpięta do kroplówki, a na mojej lewej dłoni jest jakiś ciężar.

Po chwili zrozumiałam kto to jest, to mężczyzna o białych włosach. Delikatnie wysunęłam dłoń spod jego głowy i zdjęłam kroplówkę ze specjalnego wieszaka. Ruszyłam do łazienki i spojrzałam na swoje odbicie.

Miałam sine pół twarzy, a resztę miałam żółtą od poprzedniego zetknięcia z mężem, który nie żyje. Przecież to jest okropne.

Zdjęłam z mojej głowy bandaż i poprawiłam grzywkę, która się podwinęła.

Przypatrzyłam się miejscu gdzie była gaza i zobaczyłam, że za lewym uchem mam szwy. Czy oni mi coś wszczepili do mózgu?

Przełknęłam głośno ślinę i poczułam jak robi mi się niedobrze. Upadłam na kolana i zwróciłam całą zawartość żołądka do kibla.

Wstałam gwałtownie, ale przypomniało mi, że przy gwałtownych ruchach tracę równowagę, ale nic się takiego nie wydarzyło.

Ustałam normalnie na nogach i czułam je, jakbym została nagle w magiczny sposób wyleczona, może to cud przed śmiercią? Żebym przez chwilę nacieszyła się powrotem do kondycji?

Od intensywnego myślenia poczułam jak głowa zaczęła mnie boleć, więc postanowiłam wziąć szybki prysznic i ogólnie się obmyć. Umyłam włosy uważając na jakieś druty za lewym uchem. Umyłam też resztę obolałego ciała i owinęłam się ręcznikiem.

Wysuszyłam włosy, następnie wiążąc je w koka, a potem zrobiłam sobie makijaż, który zasłonił cały mój koszmarny wygląd. Przejechałam jeszcze pomadką po sinych i pękniętych wargach.

Weszłam do mniemam garderoby i sięgnęłam po leginsy, które były idealne na mnie oraz jakąś luźniejszą koszulkę. Na stopy nałożyłam skarpetki i na palcach wyszłam z pokoju uważając na mężczyznę.

Nie miałam serca go tak zostawiać, więc wykorzystując resztkę siły jaką miałam przykryłam go kołdra, która była niesłychanie ciężka.

Wyszłam z pokoju i ruszyłam na dół. Nagle zaświeciła się czujka i na korytarzu zaświeciły się światła.

Zbiegłam najciszej jak mogłam na dół i zobaczyłam ogromny salon z przeszklonymi ścianami. Na ścianie wisiał ogromny plazmowy telewizor, a na przeciwko niego ogromna kanapa, która jest w stanie pomieścić ze 20 osób.

Weszłam szybko do kuchni i napiłam się łapczywie wody z kranu. Ruszyłam do holu i chciałam spełnić jedyne moje marzenie. Uciec stąd, tak żeby mnie nie znaleźli.

Koło wyjścia była półka z butami, więc szybko ją otworzyłam i zaczęłam szukać swojego rozmiaru, ale nie było go, więc wzięłam za małe o rozmiarze 37.

Zawiązałam sznurówki i przekręciłam zamek w drzwiach wychodząc ze środka. Wzięłam duży łyk powietrza i od razu poczułam orzeźwienie umysłu. Czuje się jakoś inaczej. Popatrzyłam na moje nogi, no właśnie! Czuje je w 100%. Uśmiechnęłam się szeroko i zbiegłam po kamiennych schodach na dół.

Ominęłam samochody i zaczęłam biec żwirową drogą lecz nagle usłyszałam odblokowywanie się broni, więc stanęłam w bez ruchu podnosząc ręce.

-Kim jesteś? - zapytał mężczyzna i dotknął mnie lufą w plecy.

-Przez przypadek weszłam tutaj tylnym wejściem, chce stąd wyjść - skłamałam, nie zdając sobie sprawy z tego, że wymyśliłam wymówkę w tak szybkim czasie i spojrzałam na mężczyznę, który westchnął.

-Beknie się za to Alex'owi, wyłaź - warknął i popchnął mnie w stronę bramy, a ja uśmiechnęłam się pod nosem.

-Przepraszam za zamieszanie - szepnęłam i biegiem ruszyłam w stronę ulicy. Nie sądziłam, że tak łatwo pójdzie.

Dobiegłam do ulicy i nie zastałam ani jednej żywej duszy, więc ruszyłam powolnym krokiem wzdłuż ulicy, aż dotarłam na jakąś obwodnicę. Przeskoczyłam przez barierki i wystawiłam kciuka łapiąc stopa.

Ku mojemu zdziwieniu po chwili zatrzymał się jakiś mężczyzna, który jechał Teslą.

-Jedzie pan może do centrum? - zapytałam z nadzieją, a on pokiwał głową. -To mogę się z panem zabrać? - zapytałam z nadzieją.

-Pewnie - przyznał, a ja wsiadłam do samochodu uradowana i zapiekam pasy. -Skąd się tutaj wzięłaś? - zapytał i poprawił swoje okulary.

-Wychodziłam od koleżanki, a nie chciałam jej budzić - wyjaśniłam, a obok nas śmignęły 2 sportowe samochody, które chyba stały na podjeździe. Czyli już jestem spalona, super.

Pogadałam jeszcze chwilę z mężczyzną i wysadził mnie w samiutkim centrum miasta, przy okazji dowiedziałam się, że jest 1 lipca 23:30, czyli Los Angeles dopiero budzi się do życia. Podziękowałam mężczyźnie i wysiadłam z samochodu. W sumie to poszłam na żywioł, szłam przed siebie.

Poczułam burczenie w brzuchu, więc skwasiłam minę, gdzie ja teraz coś zjem, nie mam przy sobie nawet grosza.

Usłyszałam za sobą ryk silnika, więc skręciłam w boczną uliczkę, a obok mnie z prędkością światła przejechało Ferrari.

Zobaczyłam, że zaraz obok mnie ktoś się bije, to znaczy ktoś kogoś leje i to bardzo mocno.

Wzięłam kamień i zamachnęłam się mocno uderzając tą osobę w głowę, która zaraz potem upadła na ziemię i zaczęła się wykrwawiać.

Mężczyzna, który był bity szybko podkulił ogon i zaczął uciekać. Nie wiem co mnie wtedy podkusiło, ale zaczęłam obmacywać mężczyznę, którego uderzyłam.

Z niedowierzeniem patrzyłam na plik banknotów, który szybko schowałam do kieszeni i oddaliłam się z miejsca zbrodni z kamieniem.

Przechodziłam akurat koło jakiejś rzeczki, więc wyrzuciłam tam kamień i sama skierowałam się w stronę centrum. Weszłam do jakiegoś centrum handlowego i ruszyłam do toalety. Zamknęłam się w kabinie toaletowej i zaczęłam przeliczać pieniądze.

Nie, to nie może być prawda. 10 tysięcy dolarów, 10 pieprzonych tysięcy. Wyciągnęłam z tej sumy 200 dolców i wyszłam z łazienki. Weszłam do pierwszej lepszej sieciówki i kupiłam 3 bluzy, 2 pary jeansów oraz dresy. Potem skierowałam się do sklepu z bielizną i kupiłam sobie 4 zestawy.

-Przepraszam bardzo, czy mogłabym skorzystać z pana telefonu? - zapytałam uprzejmie mężczyznę w średnim wieku, a on z uśmiechem pożyczył mi telefon.

Sprawdziłam gdzie jest najtańszy hotel w LA i wyskoczyło mi, że jest za 3 mile za 10 dolarów doba. Ekstra!

Weszłam jeszcze do drogerii i kupiłam jakieś najtańsze kosmetyki i golarkę. Po wszystkim wyszłam z galerii i ruszyłam w stronę hotelu. Przeszłam 2 parkami i wreszcie po godzinnej podróży dotarłam do danego hotelu.

Podeszłam do obleśnego mężczyzny i poprosiłam o pokój na 10 dni. Jak na razie tyle mi wystarczy.

-Dobry wieczór, poproszę pokój na 10 dni na Nancy Hood - powiedziałam z uśmiechem.

Bez słowa podał mi kluczyki, a ja zapłaciłam mu 100 dolarów. Weszłam do pokoju z numerem 5 i położyłam siatki z zakupami na łóżku i sama rzuciłam się na bardzo niewygodne łóżko. Marzyłam o tym momencie od lat. Żeby być sama i nie bać się cały czas czegoś lub kogoś.

Nawet nie wiem kiedy, ale momentalnie usnęłam wreszcie czując się bezpiecznie.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz