Przepełniła mnie ogromna radość kiedy usłyszałam, że będą mnie szukać gdzie indziej. Ale co ja zrobię? Zabili Calum'a, gdzie ja pójdę?
Słońce już mocno grzało, a ja czułam jak po czole lał mi się zimny pot. Spoglądałam co jakiś czas na taras, sprzątali zwłoki. Umyli taras i schowali ciało Calum'a do czarnego worka i ruszyli z nim nad morze.
Patrzyłam przez szparę co mają zamiar z nim zrobić i nie mogłam uwierzyć własnym oczom.
Wyrzucili go do oceanu, tak po prostu. Jakby był śmieciem. On po prostu był zagubiony i potrzebował pomocy. To wszystko, a oni potraktowali go jak jakiegoś psa.
Mówili sobie, że po tym jak się go pozbędą pojadą na poszukiwania w mieście, ale u mnie w życiu nie ma nawet mowy o gramie szczęścia.
-Ej co to? - zapytał jeden z mężczyzn i podszedł do kratki, którą weszłam.
-Kratka? - wytłumaczył jak debilowi kolejny. Nastała chwila ciszy i po chwili dziewczyna pisnęła.
-Nie ma nawet takiej opcji, nie wejdę tam za Chiny - powiedziała ostro, lecz do niej podszedł "jej chłopak".
-Zrobie w zamian co będziesz chciała - powiedział i zaśmiał się.
-Wszystko? - zapytała po chwili dziewczyna.
-Wszystko - potwierdził mężczyzna.
-W takim razie wejdę tam za maraton filmowy składający się z "Trzech metrów nad niebem", "Ostatniej Piosenki", "Pamiętnika" i "Titanica" - powiedziała, a mężczyzna jęknął, a reszta jego kompanów się zaśmiała, bardzo kurwa śmieszne.
-Zgoda - powiedział, a ja przełknęłam ślinę. Aniele Boży, stróżu mój...
Dziewczyna kucnęła przy kratce i otworzyła ją, lecz sekundę potem się odsunęła.
-Nie ma chuja, że tam wejdę - warknęła i otrzepała kolana z piachu. -Tam jest rój pająków, na pewno jej tam nie ma - zapewniła.
-Dorzucam do tego wszystkiego karmelowy popcorn - powiedział mężczyzna, a dziewczyna westchnęła i przyjęła kolejną próbę wejścia do środka.
-Przecież ja się tutaj nawet nie przecisnę - powiedziała i wróciła się.
-Dasz radę, wierzę w ciebie - szepnął chłopak i klepnął ją w tyłek.
-Jeszcze raz tak zrobisz, a sam się będziesz tam wpychał - syknęła i przepchnęła się przez wejście i kierowała prosto na mnie. Kurwa mać.
Wzięłam ogromnego pająka, z którym zdążyłam się zaprzyjaźnić i rzuciłam go na jej twarz. Dziewczyna zaczęła przedpotwornie piszczeć i szybko zawróciła. Dalej kochanie, wywarz to wejście.
Jak na zawołanie dziewczyna rąbnęła twarzą w kratkę i wypadła od razem z całą jego częścią, w tym samym momencie ja wywarzyłam tą ze swojej strony i nikt się nie zorientował, że wykonałam tą czynność.
Dziewczyna piszczała jeszcze przez długi czas trzęsąc się, a ja wstałam i biegiem, na ile pozwalały mi tylko gwoździe ruszyłam w stronę miasta.
Kuśtykając dobiegłam do drogi gdzie stały 3 duże vany, a obok niego stał jeden z mężczyzn paląc papierosa, czy oni sobie ze mnie żartują?
Złapałam z nim kontakt wzrokowy i mężczyzna otworzył szerzej oczy wyrzucając fajkę. To jeden z tych bliźniaków, gwizdnął skupiając uwagę swojego rodzeństwa i współpracowników na sobie, a ja poczułam jak po włosach coś mi chodzi. Złapałam za jeszcze większego pająka i rzuciłam nim w mężczyznę, który zaczął się szamotać zrzucając z siebie zwierzę.
Rzuciłam się biegiem w stronę miasta lecz nie dość, że odcięło mi całkowicie lewą nogę, w której były wbite gwoździe to straciłam czucie w prawej i runęłam na kamienistą ścieżkę. Usłyszałam za sobą bieg ludzi, który zabili mojego męża.
Po chwili poczułam jak jestem wznoszona w powietrze w jakiś rękach, byłam gotowa na upuszczenie mnie na ziemię i skopanie, ale nic takiego nie miało miejsca.
Zostałam położona w samochodzie, a koło mnie usiadła dziewczyna i ku mojemu zdziwieniu zaczęła mnie głaskać po plecach, ale nie mogłam powstrzymać drżeń strachu.
-Nie bój się mnie, przecież to ja Ariana - szepnęła, a w jej oczach stanęły łzy. -Błagam cię, przecież to ja Sheila - mówiła płaczliwym głosem, ale została odsunięta ode mnie.
Poczułam ogromny ból w lewej nodze, ale przynajmniej metalowe gwoździe zostały wyciągnięte z mojego uda, opatrzyli mi nogę, ale nie miałam bladego pojęcia dlaczego jeszcze mnie nie zabili. Po chwili ktoś złapał mnie i podniósł w stylu panny młodej.
Wszedł na pokład prywatnego samolotu i położył mnie na kanapie. Chciał mnie przypiąć, ale odsunęłam się od niego szybko i jak najdalej. Popatrzył na mnie zawiedzony, ale nic nie powiedział tylko odszedł.
Po chwili wszyscy siedzieli już w samolocie, a ja patrzyłam nieufnie na wszystkie nieznane twarze. Kim są ci wszyscy ludzie i czego ode mnie chcą?
Po chwili kapitan odezwał się, że właśnie zaczynamy startować i, że będziemy w Los Angeles za 17 godzin. W Los Angeles?!
Wjechaliśmy na pas startowy i zaczęliśmy startować, a ja poczułam mrowienie w mózgu, ale zignorowałam je, ponieważ często takie mam, ale już za niedługo nie będę czuła tego bólu, w ogóle nie będę niczego czuć.
Wszyscy o czymś rozmawiali, a ja nie mogłam nawet skupić się na czym mówią poprzez narastający ból głowy. Im wyżej się wznosiliśmy tym bardziej zaczynała mnie boleć głowa. Usłyszałam pikanie w mojej głowie, które tylko nasilało się z sekundy na sekundę.
Poczułam jak coś w głowie zaczęło mi wibrować, ale nie miałam bladego pojęcia co to. Otworzyłam oczy i zobaczyłam wszystko bardzo wyraźnie lecz na czarno-biało, nie widziałam żadnych kolorów, ani nie słyszałam niczego.
Najpierw lewa część ciała zaczęła mi drżeć, a po chwili prawa. Poczułam jak po czole płynie mi pierwsza kropelka potu. Rozejrzałam się po wszystkich i zobaczyłam, że śmieją się z czegoś. Może ze mnie?
Złapałam się za miejsce gdzie czułam wibracje i wydawało mi, że są one prawdziwe. Jakbym miała wczepione coś do mózgu. Niekontrolowanie zaczęła mi się trząść lewa ręka, więc opuściłam ją i złapałam ją prawą dłonią, która również zaczęła mi się trząść.
Po chwili straciłam całkowicie czucie w nogach i poczułam jak rozjechały mi się w różne strony pod dziwnym kontem, tak jakby były z gumy. Straciłam czucie w rękach i zaczęły mi się ona wyginać jak nogi.
Przygryzłam wargę i spojrzałam na dziewczynę bodajże Arianę i przyjrzałam się jej pięknemu wyrazowi twarzy. Po chwili spojrzała na mnie i jej uśmiech od razu wyparował. Wszystko nagle zaczęło dziać się tak jak w filmie. Dziewczyna poderwała się do góry krzycząc coś i podbiegła do mnie.
Zabrała mi z twarzy kosmyki grzywki i odsunęła ją na bok. Poczułam w ustach metaliczny smak krwi. Z nosa zaczęła lać mi się krew, a ja znowu zaczęłam słyszeć tylko, że nie głosy. Stłumiona praca silnika to był pikuś w porównaniu z ogromnym piszczeniem w głowie.
Powoli obraz zaczął mi się rozmazywać, a ostatnie co widziałam, to załzawioną piękną dziewczynę, która nazwała mnie Sheilą.
CZYTASZ
I Can Be Needy
RomanceNancy jedyne czego pragnie to żeby ktoś zrozumiał, że ona też czasami może być potrzebująca. Czy mąż, który jest kochany przy innych jest tak samo czuły tylko w jej obecności? Zapraszam drogi czytelniku do czytania :) #1 Scared - 11.11.2020 :)