Part XLIV

192 8 8
                                    

Budziłam się przyciśnięta do Vincent'a bardzo mocno, na co lekko się uśmiechnęłam i odgarnęłam jego włosy na bok.

Minęło już sporo czasu od naszej przygody na tyle samochodu, za kilka dni minie miesiąc.

Andy wrócił cały opalony i w skowronkach z Malediw 2 dni temu. W dalszym ciągu jest podjarany tym wyjazdem z czego się bardzo cieszę.

Ma o wiele więcej energii, jest żywszy i weselszy, za to coraz bardziej zaczynam martwić się o Mike'a. Wraca okropnie zmęczony, nie ma siły na nic, jak wróci to nocami pracuje i praktycznie w ogóle nie śpi.

Dzisiaj dostaje wypłatę i mam zamiar zorganizować podobny wyjazd jak ten dla Andy'ego tylko, że tym razem dla najmłodszego Brown'a. Dzisiaj również wychodzi ze szpitala Ben. Mam go odebrać o 3 po południu.

Chłopak czuje się jak nowo narodzony i czerpie ze szczęścia u boku Sophie. Dziewczyna przyznała, że ktoś ją zgwałcił, ale nie przyznała kto. Tłumaczyła to tym, że nie chce denerwować Ben'a, zwłaszcza po operacji. Według mnie nie robi dobrze, ale to już jest jej wybór. Ja obiecałam zająć się wszystkim i już jestem umówiona względnie z Sophie u prawnika, żeby sprawdzić czy wszystko zgadza się w pozwie.

Ciekawe gdzie Mike chciałby pojechać... Może gdzieś w góry? Wiem! Wyśle go na odpoczynek do "Babci", na pewno tam wypocznie, zbierze myśli, a może przyjedzie jakaś fajna koleżanka do niego?

Poczułam usta Vincent'a na moich, więc z uśmiechem oddałam się pieszczocie wkładając dłoń we włosy mężczyzny. Zaczął mruczeć jak zaczęłam masować mu głowę, a ja się zaśmiałam.

-Dzień dobry - przywitałam się.

-Dzień dobry maleńka - powiedział zachrypniętym głosem, a ja poczułam pulsowanie w kobiecości. W brew pozorom jeszcze nie spaliśmy ze sobą, co w sumie jest dziwne, ale cieszę się, że na mnie nie naciska. -Nad czym tak rozmyślasz? - zapytał uśmiechnięty.

-Nad Mike'iem - przyznałam opierając głowę na dłoni.

-Zakochałaś się w moim braciuszku? - zapytał z uśmiechem, ale kiedy zobaczył moją minę przestał i spojrzał na mnie poważnie. -O co chodzi? - zapytał twardo.

-Twój brat jest wykończony - przyznałam kładąc głowę na poduszkę spoglądając w sufit. -Nie raz zanosiłam go po nocy do sypialni, bo usypiał wykończony nad laptopem - przyznałam gapiąc się tępo w ten cholerny syfit.

-Nie możesz dźwigać - powiedział, a ja prychnęłam.

-Na prawdę? - zapytała z niedowierzeniem patrząc na niego. -Mówię ci, że twój brat zapieprza jak nienormalny, a ty nawiązujesz do jakiejś pierdoły związanej ze mną? - dodałam. -Ja mówię poważnie Vin, jak tak dalej pójdzie to Mike się pochoruje, albo nabierze paranoi. Pracuje przez 2 lata bez jakiejkolwiek przerwy - zaznaczyłam opierając się na łokciach.

Mężczyzna opadł na łóżko i westchnął.

-Masz rację - przyznał. -Dam mu wolne za miesiąc - obiecał, a ja zmarszczyłam brwi.

-Co? - zapytałam. -On potrzebuje tego wolnego teraz - przyznałam naciskając.

-Ale ktoś musi pracować - powiedział siadając na łóżku.

-Przecież ja się tym zajmę, przejmę jego wszystkie obowiązki - zapewniłam. -Tylko zgódź się - błagałam spoglądając w jego oczy.

-Dobrze - westchnął, a ja się uśmiechnęłam szeroko i cmoknęłam w usta. Wstałam z łóżka i ruszyłam w stronę łazienki.

-Ty też powienineś odpocząć - przyznałam znikając za drzwiami łazienki.

Vincent tak samo mocno pracuje jak reszta. Muszę zacząć się mocniej zastanawiać nad jakimś prezentem na jego urodziny, które będą już 6 listopada. To znaczy jest dopiero 25 sierpnia, ale lepiej myśleć na zapas.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz