Part XL

202 9 13
                                    

10 dni później

Właśnie dopakowywuję ostatnie ubrania do torby. Cieszę się, że będę mogła wyjść już w końcu ze szpitala, jedyne co mnie przygnębia to zły stan psychiczny Sophie i śpiączka Ben'a. To jest jedyny aspekt dlaczego nie chce wychodzić ze szpitala.

Vin spędzał ze mną każdą wolną chwilę, co było po 2 dniach uciążliwe, ale bardzo doceniałam, że specjalnie dla mnie wziął sobie wolne. Nie musiał tego robić, ale zrobił. Poczułam dłonie na moich biodrach, a do moich nozdrzy doleciał piękny intensywny zapach Vincent'a.

Odwróciłam się w jego stronę i uśmiechnęłam. Mężczyzna odwzajemnił uśmiech i wziął moją torbę.

-Mogę pójść jeszcze do Ben'a? - zapytałam, a on westchnął, ale nic nie powiedział.

Widziałam, że się irytował kiedy słyszał jego imię, ale ja w dalszym ciągu nie rozumiałam o co ta cała bulwersacja.

Weszłam do sali obok i założyłam specjalną ochronę na ubrania. Podeszłam do chłopaka, który był przypięty do kabli, a na ustach miał maskę tlenową. Złapałam go za dłoń i tępo zaczęłam się wpatrywać w pościel.

-Sophie cie teraz potrzebuje - szepnęłam. -Jesteś jej bardzo potrzebny, ona od ciebie nie uciekła, po prostu sprawy się pokomplikowały - dodałam z westchnięciem. Nie wiem czy mnie słyszy, ale wierzę że tak jest. -Mógłbyś się w końcu obudzić - przyznałam i spojrzałam na jego twarz.

Jego powieki drżały jak zawsze, ale nie było żadnych oznak przytomności.

-Dzisiaj wychodzę ze szpitala - powiedziałam i zaśmiałam się. -Może jedzenie tutaj jest dobre, ale białe ściany przytłaczające - rzekłam. -Dobrze, nie zawracam ci dłużej głowy - przyznałam wstając.

Wstałam i wsunęłam krzesełko pod łóżko. Złapałam dłonią za fartuch, kiedy usłyszałam jakby dziwne jęknięcie?

Odwróciłam się w stronę Ben'a i zobaczyłam, że otworzył oczy. OTWORZYŁ OCZY. Podbiegłam do niego i uśmiechnęłam się najszerzej jak mogłam.

-Ben, nawet nie wiesz jak się cieszę - przyznałam radosnym głosem.

-Sheila, gdzie jest Sophie? - zapytał bardzo cicho.

-Zaraz po nią pójdę, ale przed tem zawołam lekarza - powiedziałam pośpiesznie kierując się w stronę korytarza. Napotkałam tam poważną twarz Vin'a, ale kiedy zobaczył mój uśmiech sam się uśmiechnął.-Obudził się - powiedziałam podekscytowana i obiegłam biegiem w kierunku pokoju lekarskiego.

Zapukałam głośno, może za, ale to teraz nie było ważne. Po chwili wyszedł siwy starszy mężczyzna, który operował Ben'a.

-Obudził się panie doktorze - powiedziałam, a on ruszył szybkim tępem w kierunku sali Ben'a, dziękując mi przy okazji i życząc zdrowia. No tak, nadmienię, że on też był moim lekarzem. Bardzo miły i uprzejmy facet.

-Idziemy? - zapytał Vin podchodząc do mnie.

-Muszę powiedzieć Sophie, że Ben się obudził - powiedziałam podekscytowana i już chciałam pobiec piętro niżej, ale nie mogłam się ruszyć, bo Vin mnie trzymał.

-Spokojnie - polecił, a ja pokiwałam głową. -Musisz na siebie uważać - dodał, a ja się uśmiechnęłam szerzej i stanęłam na palcach. Pocałowałam go w policzek, a on zdezorientowany puścił mnie. W jego oczach ponownie pojawiły się iskierki, a ja wykorzystałam ten moment i ruszyłam biegiem na dół.

Wbiegłam do sali Sophie jak do obory, więc dziewczyna spojrzała na mnie zaskoczona.

-Coś się stało? - zapytała, a ja zaczęłam brać ogromne łyki powietrza. -Po twoim stanie przedzawałowym nie powinnaś biegać, idiotko - powiedziała Sophie wstając. -Więc co się takiego stało, że wpadasz do mnie jak strzała? - zapytała zakładając na swoje stopy kapcie, a na ramiona zarzucając szlafrok. -Więc? - dopytała.

I Can Be NeedyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz