Rozdział LII - Sira

1K 168 52
                                    

31 sierpnia

Przyglądałem się Novie, mojemu omedze. Może jeszcze nie jest mój oficjalnie... ale to mój przeznaczony. Siedział na kamieniu, a jego drobne stopy zanurzone były w wodzie. Wyglądał pięknie na tle soczystej zielni roślin otaczających niewielkie jezioro. Jego ciemna skóra lśniła delikatnie w słońcu. Nova jest piękny. Wspaniały. Doskonały. Spojrzał w moją stronę i uśmiechnął się. Podszedłem bliżej i usiadłem na kamieniu tuż obok niego i także zanurzyłem stopy w chłodnej wodzie.

Specjalnie wybraliśmy tę porę dnia. Większość naszych albo sobie drzemała, albo siedziała w namiotach, bo słońce nie miało litości. Niestety jezioro było zbyt płytkie, by w nim popływać. Miałem nadzieję, że niedługo przeniesiemy się do większej oazy. Dziadek mówił też coś o tym, że zamierza poprowadzić nas wzdłuż jednej z nielicznych większych rzek, które przecinają Wschód.

- Wiesz... Trochę tęsknię za zimnem. Jak matkę kocham, odkąd tu jestem, nie czułem zimna.

- W nocy bywa chłodno.

- O nie. Tutaj nie ma czegoś takiego jak zimno. Jak będziesz na Północy, to sam zobaczysz.

- ... Na Północy?

- Oczywiście. Zamierzam wrócić na Północ. Nie wiem, kiedy i na jak długo. Jednak... tam jest moja rodzina. Obiecałem bratu, że wrócę. A poza tym... Chcę cię im pokazać. Mamie... Ojcu... Linadelowi. Noachowi i Cecilowi. Noe i Ascalowi. Rossowi i reszcie tych półgłówków.

- ... Naprawdę chcesz mnie przedstawić swojej rodzinie?

- Oczywiście. A czemu miałbym nie chcieć?

- Ale... nie powiesz im że...

- Że co?

- Że znalazłeś mnie w burdelu.

- Och... cóż... Czemu nie? To znaczy... Nie zrozum mnie źle. Jeśli chcesz to zachować dla siebie, to ja to uszanuję. Możemy powiedzieć, że uwolniłem cię z karawany. Albo co cokolwiek innego. Jednak nie widzę potrzeby w zatajaniu prawdy.

- Nie będzie ci wstyd?

- Nie.

Nova wpatrywał się we mnie chwilę. Mam wrażenie, że szukał w mojej twarzy jakichś oznak kłamstwa. Oczywiście nic takiego nie znalazł. Bo taka była prawda. Nigdy nie poczułbym wstydu z powodu Novy. Przecież nie zrobił niczego złego. Porwano go i skrzywdzono. Zmuszano do czegoś, czego nie chciał. Właściwie to czuję ulgę, że dobrze sobie z tym wszystkim radził. A poza ulgą... chyba dumę. Mam bardzo silną omegę. Nie każdy przeżył coś takiego. Nie każda omega podołała. A on... jakoś sobie radził. I teraz także doskonale sobie radzi. Nawet po tej sytuacji z ciążą. Szybko doszedł do siebie.

- Nova nie wstydzę się ciebie i nigdy nie będę. Jest właściwie wręcz przeciwnie.

- A twoja rodzina? Jak zareagują, gdy dowiedzą się, że twoja omega przez dwa lata sprzedawała swoje ciało, ćpała i truła się, by poronić?

- Hmm... Podejrzewam, że cię zagłaszczą. Wszyscy po kolei. Przygotuj się na pytania w stylu "Dobrze się czujesz?", "Potrzeba ci czegoś?", "Wszystko w porządku?" i tym podobne średnio co trzy minuty. Wiesz Nova, nasza rodzina jest... specyficzna. Mamy swoje za uszami. Nikt cię tam nie będzie oceniać.

- Raczej nie macie w rodzinie byłych prostytutek.

- Mamy. Babcia nią była. Zmarła, gdy mama był jeszcze dzieckiem. Powiem więcej. Mój tata zabił mojego wujka. A ten chciał zabić mnie, mojego brata i mamę. Co jeszcze... Gdy rodzice się poznali, mój ojciec zgwałcił mamę. To... Trochę skomplikowane. Był wygnanym, samotnym wilkiem i trochę zdziczał. A no tak. Zapomniałem wspomnieć, że mama jest mieszańcem. Jestem w jednej czwartej człowiekiem. Aczkolwiek... nie widzę w sobie jakichś braków, więc się nie martw. Należy więc wspomnieć, że mój dziadek i Alfa naszego stada miał płomienny romans z człowiekiem. À propos płomiennych romansów. Mój kuzyn Noach mieszka ze swoim wybrankiem Cecilem. Obaj są omegami i zamierzają spędzić ze sobą resztę życia. To chyba by było na razie wszystko. Jak widzisz, nasz związek nie jest specjalnie kontrowersyjny.

Wilcza PieśńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz