Rozdział CLIV- Linadel

940 155 13
                                    

[Rozdział bo w końcu i ja mam wakacje 🎉]

20 lutego

- Przykro mi, ale nie dostaliśmy żadnej wiadomości. Powodów może być wiele. Być może to kwestia pogody. Przez ostatnie kilka dni nie było najlepiej.

Raul popatrzył na mojego ojca i zamyślił się. Ciekawiło mnie czy alfa w ogóle nam ufa. Ja jemu nie ufałem za grosz. Mam wrażenie, że jest oportunistą. Jeśli uzna, że wbicie nam noża w plecy jest opłacalne, to zrobi to. Całe szczęście, że jesteśmy dla niego ważni.

- Rozumiem Alfo. Dziękuję za pomoc. Jeśli jakiś list bądź informacja do ciebie dotrze, to proszę, byś mnie niezwłocznie poinformował.

- Tak zrobię. A czy mogę zapytać... Dowiedziałeś się czegoś na własną rękę?

- Daren nie odwiedził żadnego z pobliskich stad i raczej unikał też ludzkich miast. Niczego interesującego nie znalazłem. Wygląda więc na to, że poszukiwania mojego brata stanęły w martwym punkcie.

- Czy wiosną planujesz wrócić do domu?

- Nie... Zapewne ruszę na Wschód. Bardzo zależy mi, by mój brat wrócił cały i względnie zdrowy.

- Rozumiem. Jeśli będziecie potrzebować zapasów na drogę, pieniędzy lub jakiejkolwiek innej formy pomocy moje stado pomoże.

- Dziękuję.

- Potrzebujesz czegoś jeszcze?

- Chciałbym wysłać list do ojca. Pogoda już nieco się uspokoiła.

- ... Linadel zaprowadzi cię do Daralda. On zajmuje się ptactwem. Powie ci czy to możliwe.

- Dziękuję. Do zobaczenia Alfo.

Raul skinął głową, po czym wyszedł, a ja ruszyłem tuż za nim. Nie miałem żadnych planów, więc to wszystko nie było dla mnie problemem.

Ojciec dostał kilka listów, więc przyszedłem do niego zapytać, czy to jakieś istotne informacje. Lubię być na bieżąco. Okazało się, że w sumie nie było tego wiele. Krótki raport od wilka, który na prośbę ojca na krótki czas zamieszkał w ludzkim mieście graniczącym z tundrą. Miał pochodzić po okolicy i sprawdzić nastroje. Na nasze szczęście ludzie chwilowo bardziej przejmują się sobą nawzajem niż nami.

Okazało się, że pomiędzy Zachodem a Północą znów coś się wydarzyło i kruchy sojusz, który zawarli, właśnie ledwo się trzyma. Ludzie nie są pewni czy za chwilę znów nie wybuchnie wojna. Co prawda ludzie na północnych terenach blisko nas aż tak tego nie odczują. Ale ci na granicy jak najbardziej. To może na dłuższy czas odwrócić uwagę wszystkich od naszej egzystencji. Bo w końcu my to tylko bestie żyjące w lesie, co do których istnienia nie ma nawet pewności. W każdym razie, nawet jeśli ludzie się nas boją to wynika to głównie z niewiedzy. Bo bezpośredniego zagrożenia dla nich nie stanowimy. Houndland było wyjątkiem. Znacznie bardziej boją się teraz tego, że mężczyzn przymusem wezmą do armii, że szpiedzy wroga im zagrożą lub, że ich ziemię zostaną najechane. To znacznie bardziej realne zagrożenie niż jakieś przerośnięte wilki, których w sumie nikt nie widział.

Najwyraźniej Ronan także dostał podobne informacje, bo zaczął działać. W krótkim liście poinformował ojca, że sytuacja w jego stadzie wróciła do normy. Przynajmniej na razie. Jego wilki podeszły ludzi od nieco innej strony. Muszę przyznać, że Alfa stada znad Wielkiego Jeziora sprytnie to sobie przemyślał. Wykorzystał nastroje panujące między ludźmi. Wysłał swoje wilki do miast by rozniosły plotki, zmyślone historie i tym podobne. A to wszystko, by nastawić ludzi przeciwko sobie i dać im powody do wątpliwości. Teraz nie wiedzą już, czy góry są nawiedzone, czy może to ci z Zachodu odpowiadają za pewne nieprzyjemne wydarzenia w niedoszłej osadzie. Możliwe, że ludziom z Zachodu ktoś wspomniał o mniemanych knowaniach tych z Północy, którzy to mieli zawrzeć konszachty z diabłem... W każdym razie lepiej, gdy ludzie nienawidzą siebie nawzajem, niż gdy nienawidzą nas.

Wilcza PieśńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz