Rozdział CLXXXII- Linadel

946 165 4
                                    

11 kwietnia

- Eris.

Mój młodszy brat spojrzał na mnie i poczułem ucisk w sercu. Wyglądał na dość przestraszonego.

- Hej Linadel. Hej Lea.

Moja żona uśmiechnęła się wesoło w odpowiedzi. Nie miała okazji poznać Erisa zbyt dobrze, jednak bardzo go polubiła.

- Kiedy wyruszacie?

- Chyba już zaraz. Mama jeszcze poszedł po jakieś leki i takie tam. Twierdzi, że na północy znachorzy mogą być bardziej zacofani, więc daje mi mnóstwo... w sumie nawet nie wiem czego. Raul jeszcze coś załatwia. Gdy skończy, a ja się pożegnam, będziemy ruszać.

- ... Możesz się jeszcze wycofać.

- Część mnie chce. Jednak nie zamierzam stchórzyć. Nie martw się. Dam sobie radę. Jestem twoim bratem. Nasza rodzina jest twarda.

- Rzeczywiście jest... Będę do ciebie pisał.

- A ja do ciebie. Często. Obiecuję.

- Nie było cię rok... A teraz znów wyjeżdżasz.

- Kto wie. Może tym razem wrócę szybciej.

- Albo wręcz przeciwnie.

- ... Albo wręcz przeciwnie.

- Jeśli coś będzie się działo...

- Wiem Linadel. Już to wszystko przerobiłem. Z tobą. Z Sirą. Z Novą. Z mamą i tatą. Z każdym co najmniej dwa razy. Jeśli uznam, że nie chcę tam być, że nie dam rady lub że to dla mnie zbyt wiele... Wrócę. Ja... Znam swoje granice. Naprawdę. Gdy to będzie zbyt wiele, zamierzam wrócić do domu.

- Mam taką nadzieję. Ja... Postaram się cię odwiedzić.

- Trzymam cię za słowo.

- Muszę wziąć pod uwagę, że ojciec może potrzebować pomocy. No i...

- Masz Le'e. Rozumiem Linadel. Masz własne życie. Musisz opiekować się swoją żoną. Kto wie... Może niedługo kimś jeszcze.

- ... Dopilnuj lepiej, żebyś ty nie miał kim się opiekować.

Mój braciszek zrobił wielkie oczy, po czym zaczerwienił się, ale sądząc po jego minie głównie ze złości.

- Nie planuję niczego takiego!

- Oczywiście, że nie. Daren podobno też nie. Jednak... Nie ufam mu. Ani Raulowi. Także... uważaj, gdy tam będziesz. Nie znamy ich zbyt dobrze. Daren ma jeszcze dwóch braci, o których nic nie wiemy. Niewiele wiemy też o ich matce. Może będzie dla ciebie wsparciem a może wręcz przeciwnie. Na pewno musisz podchodzić do nich z dystansem.

- Spokojnie Li. Mam plan.

- Och doprawdy?

- Tak. Postaram się być grzeczny i sprawić by mnie polubili.

- A jeśli się nie uda?

- To wtedy oni będą mieć problem, bo przestanę udawać.

- ... Nie chcę cię tam puszczać.

- Wiem. Ale... Musimy myśleć pozytywnie. Co nie?

- Tak... Chyba tak... Przytul się do brata.

Eris uśmiechnął się szeroko i bez wahania wtulił się we mnie mocno. Kiedyś był mniejszy. Właściwie... Zawsze był mniejszy. Tylko jakoś tak do tej pory nie zwracałem uwagi na to, że rośnie.

- A co to ma być! Co to za przytulasy beze mnie?!

Sira biegiem pokonał dzielącą nas odległość i przytulił Erisa od tyłu. To było tylko odrobinę niezręczne. Partner mojego brata chyba nie zamierzał dołączyć, bo spokojnym krokiem do nas podszedł, po czym stanął obok Lei. Przypatrywał nam się z rozbawieniem. Cóż... Sira jest strasznie wylewny. Zawsze był. W końcu puścił Erisa więc i ja mogłem go puścić.

Wilcza PieśńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz