20 grudnia
- Hmm... wyszło smaczne.
- Tak myślisz?
- Sama spróbuj.
Dziewczyna niepewnie chwyciła łyżkę i po chwili wahania nieco spróbowała. Przeżuła dokładnie, aż w końcu przełknęła. Zastanowiła się kilka sekund i w końcu wydała werdykt.
- Nie jest złe... Jest nawet... dobre.
- No widzisz. Mówiłem, że razem damy radę.
- ... To ty robiłeś większość rzeczy.
- Tylko trochę pomagałem. Warzywa pokroiłaś sama.
- I dlatego są tak nierówno pokrojone.
- Mi to nie przeszkadza. Sama też doprawiałaś. Ja nie bardzo rozróżniam zioła. Więc w sumie nie wiem, jak ty to robisz.
- Po zapachu.
- Mam lepszy nos, a i tak nie potrafię zapamiętać, co jak pachnie.
- ... Bez ciebie nie dałabym rady przyrządzić nawet najprostszego posiłku.
- Cóż... W takim razie to chyba dobrze, że zamierzam już zawsze być przy tobie czyż nie?
Dziewczyna skrzywiła się lekko, bo ewidentnie obecnie nie widziała czy jest bardziej smutna, bo potrzebuje mojej pomocy i nie może być samodzielna, czy może bardziej uszczęśliwiona moimi słowami. Ostatecznie westchnęła lekko i pomieszała łyżką w zupie, chyba akceptując swoją porażkę w tej dyskusji.
- Kiedyś nauczę się wszystko robić sama.
- Myślę, że tak będzie. Nauczyłaś się sama ubierać, czesać, sprzątać... Już nawet swobodnie poruszasz się po domu. Potrzebujesz tylko trochę czasu. Potrafisz wykonywać większość obowiązków domowych. Proste posiłki też potrafisz zrobić. Ja naprawdę nie potrzebuję jakichś wytwornych dań. Chociaż te też kiedyś nauczysz się robić. A do tego czasu... pamiętaj, że pomaganie ci mnie uszczęśliwia. To nie jest dla mnie problem a wręcz odwrotnie. To przyjemność.
- ... Niech ci będzie.
Dziewczyna naprawdę odpuściła i zaczęła jeść przygotowaną wspólnymi siłami zupę. Lea postanowiła zostać żoną doskonałą, a ja z jednej strony próbowałem jej wyjaśnić, że nikt tego od niej nie oczekuje, a z drugiej strony wspierałem ją, bo skoro tego pragnie, to nie mam prawa jej od tego odwodzić. Chciałem się tylko upewnić, że to jej pragnienia, a nie wiara w to, że musi się tak zachowywać, bo jest kobietą. Wygląda jednak na to, że Lea naprawdę to lubi i chce się spełniać jako... Cóż... Żona. A w przyszłości zapewne też matka.
Polubiła zajmowanie się zwierzętami, więc często przy nich pomaga. Twierdzi, że to jej sposób na przysłużenie się naszej społeczności. Ogólnie mówiąc, czuje się tu chyba dobrze. Ja zdecydowanie czuję się wspaniale. Dzielenie razem obowiązków, pomaganie sobie nawzajem, codzienne rozmowy i na głębsze tematy i na błahe, budzenie się codziennie obok niej... To wszystko było wspaniałe.
Lea czuła się już przy mnie bardzo swobodnie. Jeszcze nie na tyle, by pchnąć naszą relację dalej, ale nie przeszkadza mi to. Podoba mi się nasze obecne życie i nie uważam, byśmy musieli cokolwiek zmieniać. Tak jak teraz jest wspaniale.
Na szczęście Lei nie spotkały żadne nieprzyjemności ze strony północnych alf. Kilka dni temu podczas spaceru napotkaliśmy Ulfra. Przyznam, że niepokoiłem się stosunkiem olbrzyma do tego wszystkiego. Raul i Aryn musieli mu o wszystkim powiedzieć i do tej pory nic nie zrobił, ale i tak byłem nieco spięty. Olbrzym jedynie otaksował Le'e wzrokiem, po czym powiedział "Słaba i delikatna, lepiej na nią uważaj". Z jakiegoś powodu mój wilk nie był pewien jak odczytać te słowa. Ulfr nie powiedział tego bowiem swoim zwyczajowym wesołym tonem. Zastanawiałem się, czy to jakaś subtelna groźba. Alfa jednak spojrzał na mnie poważnym wzrokiem i dodał "Obchodź się z nią ostrożnie" po czym odszedł. Stwierdziłem więc, że raczej nie ma złych zamiarów.
CZYTASZ
Wilcza Pieśń
WerewolfPodczas pełni księżyca wilki śpiewają swą pieśń. Snują opowieści o swoim życiu. Niekiedy do milczącego księżyca a niekiedy do swoich braci i sióstr. A każda z tych historii jest niezwykła. Linadel jest najstarszym synem i od zawsze wiedział, że to o...