Rozdział CII - Sira

1K 162 18
                                    

26 października

Byłem rozdarty. Między chęcią do wycałowania mojej omegi, wyściskania mojego brata i uduszenia tego chuja Darena. Jednak najgorsza była świadomość, że ten dupek uratował mojego brata, moją omegę, chłopca, którym obiecałem się zaopiekować i dwóch innych moich ludzi. Więc nawet nie bardzo mogłem go udusić. Mimo wszystko... ja... mam u niego dług. Gorzej być nie może. Mieć dług u Darena to jak mieć dług u wilka z wścieklizną. Jakoś nie wyobrażam sobie, bym miał mu się jakoś odwdzięczać. Tymczasem... Wygląda na to, że chyba muszę. Chociaż... może wystarczy, jeśli nie będę próbował go zamordować podczas snu. To powinno wyrównać rachunki.

Gdy zobaczyłem moich bliskich, poczułem niewyobrażalną ulgę. Eris, Nova i Rai wyglądali na całych i zdrowych. Żałowałem, tylko że w obecnej sytuacji nie mogę z nimi porozmawiać na osobności. Po prostu... chcę pomówić z nimi od serca. Bez wścibskich oczu. Oczywiście reszta, gdybym poprosił, dałaby nam chwilę sam na sam. Jednak lepiej, jeśli najpierw zatrzymamy się w oazie i rozbijemy obóz. Poza tym... Może powinniśmy po prostu przez jakiś czas nacieszyć się tą chwilą. Może nie powinienem od razu wyciągać z nich wszystkiego.

Podróżowaliśmy w ciszy, więc miałem czas by wszystko sobie przemyśleć. A obecnie najbardziej niepokojąca była obecność przeznaczonego mojego brata. Daren przybył tu za Erisem aż z Północy. Nie wiem, czy to bardziej godne podziwu, czy pojebane. Bo z jednej strony... ma facet samozaparcie. A z drugiej... czy to jakaś chora obsesja? Chociaż teraz chyba odrobinę lepiej go rozumiem. Mój wilk szalał, gdy Nova został pojmany. Każdy dzień rozłąki był męką. Daren może i nie kocha Erisa... ale jego wilk czuje z nim więź. A wilk Darena jest chyba dość silny.

Postanowiłem nie wypytywać moich bliskich, o to, co przeżyli... ale nic mnie nie powstrzymuje przed przeprowadzeniem pogawędki z tym draniem.

- Daren.

Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja podjechałem nieco bliżej. By nasza rozmowa mimo wszystko była bardziej prywatna. Choć i tak kto będzie chciał, ten usłyszy.

- Przyznam, że jesteś ostatnią osobą, którą spodziewałem się tu spotkać.

- Ja nigdy nie spodziewałem się, że się tu znajdę.

- Jak znalazłeś mojego brata przed nami?

- To było szczęście. Zwykły fart.

- Możesz rozwinąć?

- Szukałem go od jakiegoś czasu. Dołączyłem do łowców, bo ci byli najlepszą drogą do znalezienia stada. Tak się złożyło, że grupa, w której byłem, odpowiadała za ten atak.

- Hmm... Część mnie chce ci dać w mordę za to, że pomagałeś tym śmieciom.

- Możesz spróbować.

Alfa spojrzał na mnie poważnie i z nutą wyzwania. No chuj mi tego wszystkiego nie ułatwia.

- Nie zamierzam. Mimo wszystko uratowałeś Erisa. I mojego partnera. A także trójkę moich. Ja... jestem ci za to wdzięczny. Dziękuję.

Daren chyba analizował moje słowa i szukał w nich ukrytego znaczenia. Ostatecznie chyba nie znalazł niczego, co mógłby uznać za atak z mojej strony. Skinął delikatnie głową. To wszystko. Żadnego komentarza. Może to i lepiej, że grzecznie przyjął podziękowania.

- A czy mogę wiedzieć... Dlaczego szukałeś Erisa?

- Bo zamierzam sprowadzić go na Północ. Do mojego stada.

- Genialny plan. Tylko że wątpię, by mój brat był chętny. Raczyłeś go o tym poinformować czy może zwiążesz go podczas snu, rzucisz na konia i zawieziesz jak wór żyta?

Wilcza PieśńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz