Rozdział CXXXII - Eris

1K 170 32
                                    

8 stycznia

Zastanawiałem się... który z alf pełniących w moim życiu ważną rolę jest większym debilem. Mój brat czy może mój przyszły partner. Bowiem obaj przyprawiali mnie o ból głowy. Jakiś tydzień już mają ciche dni i tylko rzucają sobie wyzywające spojrzenia. Wszystko po tym, jak poszli razem napoić konie. Gdy omegi idą pogadać na osobności, zazwyczaj wracają z takiej pogawędki z silniejszą emocjonalną więzią. Najwidoczniej alfy mają odwrotnie i wzrasta tylko ich niechęć do siebie nawzajem. Nova chyba coś tam wiedział przynajmniej częściowo, bo bardzo go zachowanie alf bawiło. No cóż. Mnie irytowało.

Wciąż podróżowaliśmy wzdłuż rzeki. Mieliśmy dostęp do wody i jedzenia, więc było dużo łatwiej. Tylko że... jakoś tak miałem pewne obawy. Nova dziś rano praktycznie siłą wciągnął mnie do rzeki. Wolałem być brudny niż ryzykować, że krokodyl odgryzie mi nogę. Nova twierdzi, że z łatwością poradzi sobie z krokodylem, ale... ale kto wie, czy to będzie taki zwykły krokodyl. Może być na przykład... większy od takiego zwykłego. Czy coś. Co prawda ta rzeka była raczej płytka. W najgłębszym miejscu sięgała mi do pasa. No i szeroka też zbytnio nie była. Ale i tak trzymałem się bliżej brzegu. Na wszelki wypadek.

Uzri upolował nam kolację i właśnie siedzieliśmy przy ognisku i czekaliśmy, aż się upiecze. Nagle Onas przerwał panującą wokół ciszę.

- A może jakieś opowieści?

Mój brat spojrzał na betę z lekkim rozbawieniem.

- Ej znacie już wszystkie upokarzające chwile z mojego życia. Zostały mi już tylko te pikantne a mamy tu dwójkę zbyt młodą, by tego słuchać.

- Trochę tak... drętwo się znów zrobiło.

- Możemy w sumie w coś pograć.

- W zgadywanie!

- W co?

- Podzielimy się na dwie drużyny, jedna osoba będzie pokazywać jakąś czynność lub zwierzę, lub... cokolwiek. A reszta będzie musiała zgadnąć co to.

- ... No dobra.

- No to dzielimy się, tak jak siedzimy.

- Niech będzie.

- No to tak... Może po prostu tak... Ja, Anzi, Uzri i Vaeri... kontra Nova, Rai, Eris, ty i... i Daren.

- On i tak jest bezużyteczny, więc możemy uznać, że jest po równo.

Alfa warknął cicho pod nosem, tak że chyba każdy zwrócił uwagę, ale nikt się nie przejął.

- No to usiądźcie jakoś blisko siebie.

W sumie miałem ochotę pograć. Było jakoś tak nudno, a na razie nie wybieraliśmy się spać. Jakoś tak z godzinkę dwie jeszcze będziemy siedzieć. To był dobry sposób na zabicie czasu.

Jako że ani Daren, ani Rai nie zamierzali raczej brać udziału w zabawie, usiadłem sobie między nimi, by jakoś ich tak trochę wesprzeć czy raczej namówić do współpracy. Może z Raiem mi się uda... z Darenem na pewno nie. Ale warto spróbować.

Onas jako pierwszy za pomocą ruchów ciała próbował coś zaprezentować. Nie miałem pojęcia, co to może być, więc raczej średnio się udzielałem. Zerknąłem na Darena, który był tym wszystkim co najmniej zniesmaczony.

- Wiesz co... mógłbyś, chociaż spróbować się dobrze bawić.

- Nie interesują mnie dziecinne gry.

- O jaki dorosły się znalazł.

- To infantylne i głupie.

- A ty jesteś maruda. Nie potrafisz się bawić.

Wilcza PieśńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz