*** Minął naprawdę długi czas od ostatniego rozdziału, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie i czekaliście na ciąg dalszy. Oby wam się spodobał, życzę miłego czytania***
Wróciliśmy do domku, gdzie wszystko obgadaliśmy. Nie wiem jaki czar na mnie rzucił Gazelle, ale podziałał. Nie wybuchem ani razu krzykiem i gniewem.
Nie jesteśmy takim typem osób, którzy by nie pomogli nawet wrogowi, dlatego też będziemy szukać informacji, aby dowiedzieć się coś o córce ducha. Nie wiem jakim cudem mnie w to wciągnięto, ale jak już to zrobili, to dam z siebie wszystko przy zadaniu. Już jako tako wiem o co chodzi, dlatego pozostaje nam...no sam nie wiem. Szukanie po mieście jak idioci jakieś starszej kobiety, której nawet wyglądu nie znamy. Nic lepszego nie mogło się nam przytrafić.
Bez zbędnego gadania poszliśmy w parach w różne strony, innym zawodnikom też zleciliśmy to jako niby wyzwanie i część treningu. Musieliśmy coś wymyśleć, nawet jakieś idiotyczne coś. Zaczęliśmy pytać różnych ludzi czy wiedzą coś o jakiś tam śmierciach.
-Idiota.
-Słucham?! W czym masz znowu problem?- spojrzałem na chłopaka nieopodal mnie
-Serio się nie domyślasz? Myślałem, że chociaż po kilku minutach się zorientujesz- przeczesał grzywkę w dalszym rozbawieniu i spojrzeniem politowania
-Weź mnie zostaw, nie mam teraz do tego głowy. Powiedz wprost w czym masz problem.
-Jeśli muszę, nie pytaj o to młodych ludzi, oni na pewno nic nie będą wiedzieć w porównaniu do starszego ludu.
-Nie mogłeś mi od razu tego powiedzieć!?
-Słodko się męczyłeś, nie mogłem Ci tego zrobić.
-Ja Ci zaraz dam! Nagle zachciało Ci się zabawy- krzyżuję ręce na klatce, powoli uspokajając nerwy.
-Czasem mi się zdarzy- minął mnie, kontynuowaliśmy dalszą czynność. Powoli dochodziliśmy do ludzi, którzy kojarzyli tamtych osobników. Ostatni dom, który może coś wiedzieć, pukamy. Otworzyła nam już starsza kobieta z dwoma długimi i siwymi warkoczami. Nie wyglądała na jakąś starszą, dobrze wyglądała.
-W czym mogę pomóc?- zmrużyła oczy, poprawiając okulary na nosie.
-Słuchaj, babuniu, mamy pewne pytania- dostałem z łokcia w brzuch
-Przepraszam za mojego niewychowanego kolegę.
-Kolegę? Ha ha, wyglądaliście mi przez chwilę na uroczą parkę- zamilkliśmy
-Babuniu, masz dobry gust- skomentowałem po chwili z zwycięskim uśmiechem.
-Nie teraz o tym rozmawiamy- oho, mój ukochany jest zażenowany, jak słodko.
-A więc po co przyszliście?
-Czy mieszka tu pani długi czas?
-Tak, jakieś 51 lat już się uzbierało.
-Czy wie coś pani o śmierci mężczyzny i jego córki w domku przy jeziorze, który jest teraz w ruinie?- zaniemówiła, oglądając nas uważnie.
-Czemu o to pytacie? A dokładniej skąd o tym wiecie?
-To... może pani nam nie uwierzyć, to dość skomplikowana sprawa.
-Wejdźcie, wysłucham was- weszliśmy, po czym usiedliśmy w żółtym salonie pełnym różnych szklanych ozdób. Poszła do kuchni, wróciła z herbatą-A więc? Opowiadajcie- zaczęliśmy mówić to co wiemy. Słuchała nas z uwagą, nie widzieliśmy ani grama rozbawienia, ani drwiny z jej strony. Kiedy skończyliśmy, odłożyła już pustą filiżankę na mały ozdobionym niebieskimi falami talerzyk.
CZYTASZ
Burn x Gazelle | Inazuma eleven|
RandomOpowiadanie z Shipem Burn x Gazelle. Po przeczytaniu dowiesz się o czym jest.