Rozdział 68

373 16 16
                                    

***
Życzę wam udanego tłustego czwartku, moi mili. Jedzcie tyle ile zmieścicie. Możecie się w komentarzach pochwalić ile zjedliście pączków, z chęcią się dowiem😊🍩
***





-Twój stan Ci na to nie pozwala. Z resztą naprawdę lepiej by było, gdybyś nie spędził w taki sposób pierwszego razu.

-Obchodzi cię to?- po tym pytaniu, który wcale nie miał zabrzmieć chamsko, a bardziej jako coś boleśniejszego, spojrzeliśmy sobie uważnie w oczy przez jakąś minutę, aż mnie puścił z pewnym rodzajem skruchy -Mądra decyzja. Teraz pozwól mi się zająć tobą- wycofał swój jakby nieobecny wzrok w bok, najprawdopodobniej zastanawiając się co powinien zrobić lub chociaż powiedzieć. Ja za to nie marnowałem czasu i wykorzystałem tą krótką chwilę, gdzie nie paraliżował mnie swoim wzrokiem i mogłem masować część ciała, którą chciałem pobudzić. Ucałowałem szyję w wzrastającym stresie, czując, że ta czynność jest troszkę trudniejsza niż w mojej wyobraźni-B-Będzie dobrze, Hiroto...uda nam się. B-Bransoletki nam nie przeszkodzą w tym- wyprostowałem plecy, zdejmując przeciągle swoją koszulkę przez głowę, którą rzuciłem za siebie obojętny, gdzie dokładnie poleciała -Powiesz co by cię podnieciło?- skupił wzrok na mojej klatce, jakby obliczał każdy centymetr mięśnia, mieszankę kolorów i sam nie wiem co jeszcze. Przysłoniłem się skrępowany zbyt wielką uwagą na tamtym miejscu-Gran? Odpowiesz?- odsunął mnie za bark-H-Hiroto? Czemu mnie odsuwasz?

-Nie pozwolę ci tego teraz zrobić. Może i jestem obojętny na wszystko wokół. Może i trochę czekałem na ten moment, gdzie mógłbym pozwolić swoim oczom oglądać takie piękne oblicze, którym jesteś ty, ale w tym momencie nie mogę. Kiedy wróciłbym do zmysłów, nie wybaczyłbym sobie, że na przykład bym zignorował twój ból, twoje oddanie swojej czystości w moje brudne ręce. Reize - spojrzał mi prosto w oczy niebagatelnie-Nie wymuszaj takiej czynności na sobie. Nigdy w życiu nawet sobie tego nie wyobrażaj. Nie teraz, może nie w ciągu przyszłych kilku miesięcy, ale wtedy kiedy to ty będziesz gotowy, twój umysł, ciało i serce zapragną ze mną takiego zbliżenia, nie pod przymusem mnie, utraty chłopaka czy moich kilku milszych słówek, rozumiesz?- przegryzłem drżącą wargę z niekontrolowanym szkleniem oczu-Kochanie...- przejechał opuszkami palców po moim czerwonawym policzku, zostawiając na nim jakiś swój ślad, pomimo tego, że ledwo co mnie dotknął. Bardzo ostrożnie położył dłoń, jakby bał się, że skruszy mnie jak kruche szkło. Zbliżył do mnie twarz, umożliwiając mi poczuć na sobie jego ciepły oddech-Kocham cię, nie chcę już więcej zaprzepaszczać fragmentów ciebie, twojego zaufania i naszej relacji. Moje słowa nie są chwilową mgłą, która po chwili by przeminęła z wiatrem, jak każde inne słowo, wypowiadane przez debili, którzy nie docenili skarbu, który im ofiarowano. To czynami chcę pokazać ci miłość, jaką cię darzę- spuściłem głowę w dół, pozwalając, aby reszta łez spłynęła po mojej twarzy.

-M-Mogę cię chociaż pocałować?- wydukałem, owijając ręce wokół jego szyi, płynnie przylegając resztą ciała do niego. Wsłuchałem się klatką w bicie jego serca, próbując wyczuć czy to go jakoś wytrąciło z równowagi. Niestety, mogłem się spodziewać, że jednak nie zareaguje, tak jakbym chciał. Wzdycham pod nosem, jakoś akceptując to w duchu.

-A chciałbyś?

-Tak, też na wiele rzeczy czekałem. Myślisz, że jestem jakąś cnotką? Nawet nie odpowiadaj, bo całkowicie mnie zażenujesz.

-W porządku, mogę być cicho, ale nie jestem pewien czy nawet to powinniśmy teraz zrobić.

-Ale nie jest nam to zabronione.

-Pocałunek to też jest róża miłości, łącząca dwa bijące serca w te same emocje, tworząca motyle w brzuchu.

-Hiroto...niby jesteś teraz kamieniem, ale gadasz romantyczniej niż połowa populacji męskiej, nie mająca problemów z neuroprzekaźnikami.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz