Od razu kiedy wstałem godzinę przed treningiem, ubrałem na siebie strój drużyny. Spojrzałem na słodziaka na moim łóżku. Wziąłem długopis z biurka i usiadłem obok niego. Napisałem swój autograf na jego ręce. Podniosłem delikatnie jego koszulkę i zniżyłem spodnie, jakby ktoś chciał się dorwać gdzie indziej w jego ciele, zauważy do kogo należy. Tam też napisałem moje imię. Otworzył oczy mamrotając coś pod nosem pół przytomny. Spojrzał na mnie w szoku i na to gdzie trzymałem swoją rękę. Szybko usiadł do pionu spanikowany.
-C-Co ty robisz?
-To nie tak jak myślisz, spójrz na swoje biodro. Nic złego nie chciałem zrobić- zerknął tam nerwowo. Momentalnie zobaczyłem ulgę na jego twarzy.
-Rozumiem...nie musiałeś. I czemu w tym miejscu?
-Tak jakoś, nie chciałem Cię przestraszyć. Chodziło tylko o podpis. Zmyje się szybko, nie wziąłem mazaka nie zmywalnego- a chciałem.
-Dobrze, ostrzegaj następnym razem. Każdy by pomyślał złe rzeczy w mojej sytuacji, dobrze?
-Tak, tak- zerkam na zegar- Muszę iść, mam niedługo trening, ty zaczynasz za 3 godziny, prawda? Idź jeszcze spać, masz czas- nie chciałem go obudzić, przy czym odbierać kilka godzin cennego snu.
-Nie, pójdę na siłownię trochę poćwiczyć.
-Sam?
-A z kim?
-Z nikim, tak pytam.
-Chociaż o tej porze zazwyczaj jest tam Burn, a jak on tam będzie to i Gazelle.
-Mhm- zmarszczyłem brwi, położył rękę na mojej dłoni.
-Trenuj ciężko, kiedyś na pewno Cię dogonię i razem zagramy- zabiło mi serce.
-Oczywiście- całuje jego pierścień-Idę już- pomachałem, po czym zniknąłem za drzwiami. Już za nim tęsknię. Ale nie teraz o tym muszę myśleć, patrzę na przechodzącą dziewczynę. Ciekawe ile ze sobą wytrzymamy.
Pov. Burn
Poszliśmy spać bez słowa. Nikt z nas nie miał ochoty zacząć rozmowy, nawet naturalnej dla nas kłótni. Rano było tak samo jak poprzedniego dnia.
Ubraliśmy sportowy strój i ruszyliśmy do siłowni po śniadaniu. Trochę odczekaliśmy i zaczęliśmy ćwiczyć. Byliśmy w dwóch różnych pokojach. Poszedł tam gdzie nie ma wyjścia, więc nie muszę za bardzo patrzeć co robi, nie ucieknie mi. Wszedłem na bieżnie i zająłem się bieganiem przez 40 minut, później podciąganie, pompki z ciężarkami i inne cuda. Czas się zainteresować lodówką, wszedłem do niego. Najwyraźniej zrobił sobie przerwę i teraz stoi przy oknie. Stanąłem obok niego.-Jak tam ćwiczenia?- spytałem dość wyluzowany
-W porządku, tak jak zawsze. Masz dziś trening popołudniu, prawda?
-Ta, czas wymyślić coś nowego, zwykła gra mnie nudzi. Może tak znaleźć najsilniejszych zawodników i z nimi zagrać?
-Zawsze jest Ci mało, nie umiesz usiedzieć na miejscu.
-Ty również, też chcesz pokazać, że jesteś najlepszy. Chociaż obaj wiemy, że to ja jestem numer jeden.
-Myśl tak dalej, warto mieć marzenia.
-Hej! Ja Ci dam!
-Co dasz?
-Znów Cię przykuje do łóżka- spoważniał.
-Nie masz prawa.
-Jeśli chcę, to wszystko potrafię i mogę- odszedł-Musisz być przy mnie.
-To ty masz mnie pilnować.
CZYTASZ
Burn x Gazelle | Inazuma eleven|
RandomOpowiadanie z Shipem Burn x Gazelle. Po przeczytaniu dowiesz się o czym jest.