Rozdział 33

647 41 29
                                    

Od razu kiedy wstałem godzinę przed treningiem, ubrałem na siebie strój drużyny. Spojrzałem na słodziaka na moim łóżku. Wziąłem długopis z biurka i usiadłem obok niego. Napisałem swój autograf na jego ręce. Podniosłem delikatnie jego koszulkę i zniżyłem spodnie, jakby ktoś chciał się dorwać gdzie indziej w jego ciele, zauważy do kogo należy. Tam też napisałem moje imię. Otworzył oczy mamrotając coś pod nosem pół przytomny. Spojrzał na mnie w szoku i na to gdzie trzymałem swoją rękę. Szybko usiadł do pionu spanikowany.

-C-Co ty robisz?

-To nie tak jak myślisz, spójrz na swoje biodro. Nic złego nie chciałem zrobić- zerknął tam nerwowo. Momentalnie zobaczyłem ulgę na jego twarzy.

-Rozumiem...nie musiałeś. I czemu w tym miejscu?

-Tak jakoś, nie chciałem Cię przestraszyć. Chodziło tylko o podpis. Zmyje się szybko, nie wziąłem mazaka nie zmywalnego- a chciałem.

-Dobrze, ostrzegaj następnym razem. Każdy by pomyślał złe rzeczy w mojej sytuacji, dobrze?

-Tak, tak- zerkam na zegar- Muszę iść, mam niedługo trening, ty zaczynasz za 3 godziny, prawda? Idź jeszcze spać, masz czas- nie chciałem go obudzić, przy czym odbierać kilka godzin cennego snu.

-Nie, pójdę na siłownię trochę poćwiczyć.

-Sam?

-A z kim?

-Z nikim, tak pytam.

-Chociaż o tej porze zazwyczaj jest tam Burn, a jak on tam będzie to i Gazelle.

-Mhm- zmarszczyłem brwi, położył rękę na mojej dłoni.

-Trenuj ciężko, kiedyś na pewno Cię dogonię i razem zagramy- zabiło mi serce.

-Oczywiście- całuje jego pierścień-Idę już- pomachałem, po czym zniknąłem za drzwiami. Już za nim tęsknię. Ale nie teraz o tym muszę myśleć, patrzę na przechodzącą dziewczynę. Ciekawe ile ze sobą wytrzymamy.

Pov. Burn

Poszliśmy spać bez słowa. Nikt z nas nie miał ochoty zacząć rozmowy, nawet naturalnej dla nas kłótni. Rano było tak samo jak poprzedniego dnia.
Ubraliśmy sportowy strój i ruszyliśmy do siłowni po śniadaniu. Trochę odczekaliśmy i zaczęliśmy ćwiczyć. Byliśmy w dwóch różnych pokojach. Poszedł tam gdzie nie ma wyjścia, więc nie muszę za bardzo patrzeć co robi, nie ucieknie mi. Wszedłem na bieżnie i zająłem się bieganiem przez 40 minut, później podciąganie, pompki z ciężarkami i inne cuda. Czas się zainteresować lodówką, wszedłem do niego. Najwyraźniej zrobił sobie przerwę i teraz stoi przy oknie. Stanąłem obok niego.

-Jak tam ćwiczenia?- spytałem dość wyluzowany

-W porządku, tak jak zawsze. Masz dziś trening popołudniu, prawda?

-Ta, czas wymyślić coś nowego, zwykła gra mnie nudzi. Może tak znaleźć najsilniejszych zawodników i z nimi zagrać?

-Zawsze jest Ci mało, nie umiesz usiedzieć na miejscu.

-Ty również, też chcesz pokazać, że jesteś najlepszy. Chociaż obaj wiemy, że to ja jestem numer jeden.

-Myśl tak dalej, warto mieć marzenia.

-Hej! Ja Ci dam!

-Co dasz?

-Znów Cię przykuje do łóżka- spoważniał.

-Nie masz prawa.

-Jeśli chcę, to wszystko potrafię i mogę- odszedł-Musisz być przy mnie.

-To ty masz mnie pilnować.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz