Rozdział 30

692 44 21
                                    

***Jeśli będzie jakiś problem z rozdziałem, proszę mnie o tym informować. Następny będzie miał pewnie zmienioną czcionkę, każda postać będzie miała ją inną przy dialogach. Oby to pomogło w czytaniu***

Pov. Burn

Wróciliśmy do mojego pokoju.

-A więc na tobie nie chcieli położyć rąk?- spytałem ze śmiechem, usadzając swoją cudowną osobę na łóżku.

-Odpuść sobie- zdjął koszulkę, co skutkowało moim wzrokiem na jego nagiej i poranionej klatce-Są ciekawsze tematy do rozmowy- podszedł do mnie i usiadł mi na kolanach. Mam laga mózgu, położył mnie pod sobą. Zniżył swoją twarz do mojej z delikatnym uśmiechem sięgając po coś nad moją głową. Wstał z nową koszulką, pozostawiając mnie z dalszym lagiem. Świetnie, chodziło mu o o coś takiego, a nie ja. Nie musiał odstawiać takiego przedstawienia!

-Nie rób już tak więcej.

-Niby czego? Wziąłem tylko piżamę. Nie moja wina, że ty masz jakieś dziwne myśli. Takie rzeczy rób sobie z dziewczynami. Ja nie jestem od tego.

-Czemu cały czas powtarzasz coś o dziewczynach?

-W takich razie takie rzeczy tylko z chłopakami, ciekawie byś miał pod prysznicem. Lepiej?- drga mi brew

-Nie!

-Więc nie marudź- wziął jeszcze ręcznik i zamknął się w łazience, zostawiając mnie samego w pomieszczeniu. Przez te nerwy zapomniałem o jego stanie. Stanąłem pod drzwiami z zawahaniem, co występuje u mnie rzadko.

-Dasz radę się umyć? Może dziś sobie odpuść? Mam przynieść apteczkę?- drapię się po tyle głowy, niezbyt wiedząc jak się zachować.

-Nie udawaj zmartwionego, umiem sam o siebie zadbać.

-Wykorzystaj moje dobre intencje!- walnąłem pięścią w drzwi-Rób co chcesz! Idę spać!- a dokładniej mówiąc, wyszedłem z pokoju i wróciłem z apteczką. Położyłem ją na biurku, po czym wskoczyłem na łóżko z zamiarem zaśnięcia. Jak nie chce mojej pomocy, to niech później nie płacze. Nie jestem jego matką.

Usłyszałem ciche jęki bólu. Pewnie ma więcej ran niż po jakimkolwiek wcześniejszym treningu. Wystarczyło słowo, a bym mu pomógł! Wyszedł, udałem, że śpię. Usłyszałem metalowy dźwięk, oznaczający zabranie apteczki do łazienki przez chłopaka. Wyszedł z pół godziny później, kładąc się po swojej stronie łóżka. Kilka minut później poczułem wtulające się w moje plecy ciepło. Też chwilę odczekałem i złapałam go niepewnie za rękę, przeplatając palce. W tym momencie byłem spokojniejszy, cały stres i złość ze mnie zeszła, chociaż nadal chcę się zemścić za skrzywdzenie mojej własności. Idioci, nie docenili go. Nie jest taki słaby na jakiego wygląda. Tylko ja mam prawo go poniżać i robić co chcę. Ucałowałem go w dłoń. Jest mój. Będę musiał o niego zadbać. Z takimi myślami zasnąłem.

Otworzyłem oczy, widząc...nic nie widząc, jest ciemno. Zerknąłem na zegar, 2? Idę dalej spać.

-Nh- drgnąłem, czy ja właśnie słyszałem... zerknąłem na chłopaka za sobą. Śpi, odsłaniam okno, dzięki blasku księżyca mogłem zobaczyć jego rumieńce na twarzy i pocieranie o siebie ud. Teraz dotarło do mnie o co chodzi. Wyjąłem rękę w jego stronę niepewnie. Może lepiej go obudzić i kazać, aby poszdł do łazienki? Chociaż...ciekawie wygląda. Teraz mogę sobie popatrzyć na niego bez większych problemów, stop! Nie powinienem. Potrząsam nim.

-Wstawaj- mruknął coś przyciągając do siebie nogi. Em...-Hej, zaraz wywalę Cię z łóżka- złapał za moją rękę i przytulił do siebie.

-B-Burn...~- rumienie się, czemu mnie to pociąga?-Mh, nie~- szlag...

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz