Rozdział 38

648 38 13
                                    

Pov. Gran

Minęły 24 godziny od pożaru. Zwołałem wszystkich kapitanów drużyn na spotkanie w godzinach wieczornych. Na nim powiedziałem wszystkim moje plany. Gazelle już wcześniej wspominałem o tym, o dziwo Burn też wiedział. Pewnie mu powiedział. Dziś dopiąłem " wycieczkę" na ostatni guzik, dzięki czemu wszystko było jasne.

-Wszystko zrozumiałe? Jeśli tak, to idźcie do swoich podwładnych i powiedźcie co macie. Jutro o 6 wyjeżdżamy. To na razie wszystko- wyszli z pomieszczenia. Siadam na swoim miejscu w ciszy, opieram brodę o dłoń, patrząc w jeden punkt przed siebie z skupieniem.

-Gran...- podniosłem wzrok, słysząc głos czarnookiego

-Hm?- mruknąłem

-Już wcześniej planowałeś ten wyjazd z ojcem, prawda? Wszystkie drużyny jadą do jakiegoś ośrodka i tam wykonamy ostre treningi, aby się wzmocnić?- dobrze zrozumiał

-Tak, dzięki temu wszyscy zapomną o pożarze i skupią się na tym co mają- do tego jest problem z pokojami. Tak samo naszą siła jest zbyt mała, aby zadowolić osobę, której tak dużo zawdzięczamy.

-Rozumiem, będę już szedł- wyszedł, kilka minut później podążyłem za nim. Wszedłem do swojej jaskini, spakowałem ciuchy. Około północy jeszcze zawitałem u Ojca. Powiedział, że będziemy spać w domkach. Około od 5 do 10 osób na jeden budyneczek. Ciekawie...kapitanowie oczywiście są razem. Obym miał pokój z Reize. Wróciłem z powrotem do siebie. Kładę się na łóżku i zasypiam po godzinie starań.

Z samego rana dostałem plany w papierach dla każdej grupy z zasadami, obowiązkami i treningami. Są one stworzone na podstawie statystyk umiejętności każdego z osobna piłkarzy. Uśmiecham się widząc, że w czasie treningu na szybkość będę z Reize, ale do tego z... Reina, co już nie jest na moją korzyść. Wyszedłem z budynku, większość już stała na zbiórce. Poczekałem na resztę. Wyczytałem kto do jakiego autokaru ma wejść, łącznie były dwa pojazdy i jestem oddzielnie z nim...moja drużyna jedzie z Prominanse i kilkoma z Epsilon. Ukryłem w głębi siebie rozczarowanie. Dopilnowałem, aby każdy wsiadł tam gdzie miał. Na końcu dopiero ja mogłem siąść na swoim miejscu. Czytam wszystkie zasady kilka razy, aby nic nie ominąć i zapamiętać je. Pff, ha ha, żartuję. Wcale tak to nie wyglądało. W głupi sposób mój ojciec wymyślił, aby kapitanowie drużyn trzymało się razem. Dlatego my jedziemy autem, a zawodnicy autokarami. Nie wiem co ma w głowie, nie wnikam. Najważniejsze, że jestem z moim słodziakiem. Zerkam w lusterko, nie widzę go...tch. Dzięki temu, że wcześniej przeczytałem notatki, zacząłem je ogłaszać pasażerą pojazdu.

Pov. Burn

Najlepsze rozwiązanie tego wszystkiego, to...wyjazd! Ta, jasne, jakoś tego nie widzę...kto wymyślił ten pomysł?

Patrzę na widoki za oknem, nie słucham za bardzo co mówił turkusowo oki, a dokładnie ujmując co się wydzierał chłopak z przodu. Tylko ogarnąłem, że to jakieś zasady lub coś tam. Nie zbyt jestem tym zainteresowany, a brak zrozumienia przez ten hałas wokół nas nie pomaga.

-Macie jakieś pytania?!

-Nikt Cię nie słyszy-szaro włosy informuje go o tym bez emocji, krzyżując ręce na klatce.

-Ach- wyciąga mikrofon-Teraz lepiej!?- zatykamy uszy

-Oszalałeś?! Chcesz nas ogłuszyć?!- wydarłem się z pretensją

-Czyli słyszycie i zwróciliście na mnie uwagę, to dobrze. W końcu będziemy się integrować- uśmiecha się chamsko

-No chyba Cię coś boli.

-Na pewno mnie mniej, niż Cię uszy- pokazał kciuka w górę-Kontynuując...

Pov. Gran

Po kilku minutach po raz kolejny widzę u nich brak zainteresowania. A więc tak to będzie? Jak sobie życzą, wiem jak na to zaradzić. Naciskam haotycznie na udo mężczyzny, który prowadził, przez co zahamował.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz