Rozdział 25

647 45 9
                                    

Spędziłem spokojnie noc. Wstałem najprawdopodobniej jako pierwszy z całego budynku. Zerkam na zegar, który pokazuję czwartą, ale sobie pospałem. Cóż, nie będę marudzić. Ubrałem na siebie strój do ćwiczeń i poszedłem pograć. Wtedy jest cicho i ciemno, dzięki czemu mogę się skupić na tym co robię. Tym bardziej nauczyć się panować nad ciałem i wszystkim nie tylko polegając na wzroku. Po prawie dwóch godzinach przeszedłem kilka metrów i usiadłem w siłowni. Zaciskam palce na koszulce, ciężko dysząc. Ledwo co nabieram powietrza, odczekałem z 15 minut i zacząłem wykonywać jakieś ćwiczenia. Podskoczyłem słysząc w drugim pokoju za ścianą jakiś hałas. Otworzyłem drzwi i zajrzałem niepewnie do środka. Wytęrzyłem wzrok w jeden punkt przy oknie. Wchodzę, poznając do kogo należy fryzura.

-Czemu nie śpisz?- otworzyłem usta, kiedy spojrzał na mnie swoimi oczami pełnych blasku gwiazd.

-To ja powinienem zadać to pytanie- stanąłem na baczność

-Nie chciałem przeszkodzić Ci w treningu- złapałem za klamkę.

-Zostań, nie musisz przecież uciekać. Nic nie zrobię- opiera się o parapet. Podszedłem do okna po namyśle.

-Wcale nie uciekałem- burknąłem

-Tak, tak, powiesz czemu jesteś tutaj o tej porze?

-Obudziłem się wcześniej niż zazwyczaj. Wolę nie marnować czasu, dlatego przyszedłem potrenować, a ty?

-Aby być najsilniejszy, to oczywiste, że trenuję więcej, ale nie tylko o to chodziło- patrzy mi w oczy-Rozmyślam o czymś, a bardziej o kimś- rzekł spokojnie. Jeszcze nigdy nie widziałem, aby patrzył na mnie z taką łagodnością. Zabiło mi szybciej serce.

-O kim dokładnie?

-O kimś kogo straciłem, znałem go kilka lat. Był dla mnie wszystkim, nadal jest. Nigdy nie poznałem wspanialszej, słodszej, milszej, mądrzejszej, wysportowanej, wprost ujmując idealnej osoby jak on- trochę zabolały mnie te słowa, a nawet bardzo.

-Czemu go straciłeś?- mówi o Gazelle? Pokłócili się?

-Bo byłem słaby, kiedy miałem szansę, nie wykorzystałem jej i nie powiedziałem tego co czuję. Teraz jest z kimś innym, sam udaję, że jestem z Gazelle, chociaż to nie prawda. Bardziej...wysłałem go, aby dowiedział się więcej rzeczy o tej osobie. Chciałem, aby mi pomógł zdobyć tego jedynego. Niestety nie wyszło, przynajmniej jak na razie. Jeszcze nie koniec planu- kładę rękę na jego.

-Czemu mi teraz o tym mówisz?- wzdycha cicho

-Ponieważ tą osobą jest...- przerwał-Nie wiem, tak jakoś wyszło. Może to przez klimat.

-Zachowujesz się jak kiedyś- zmarszczył delikatnie brwi, zrobiłem krok w tył w gotowości do ucieczki.

-Ty tak samo, w końcu nie udajesz, aż tak aroganckiego. Co ty na to, aby przed sobą nie udawać? Męczy mnie ten teatrzyk- powtórzyłem kilka razy jego słowa w swojej głowie, niedowierzając. To mi się śni? Czy właśnie wrócił mój dawny Hiroto? Nie...on zawsze tu był.

-Też tak myślę, będzie zabawnie- bawię się kosmykiem włosów.

-Cieszy mnie to.

-Mnie również- o mało co nie położyłem głowy na jego barku. Tak chciałem to zrobić, ale nie! Naburmuszam zły policzki.

-Coś nie tak?

-Nie, muszę już iść. Poćwiczę jeszcze trochę- podchodzę ponownie do drzwi.

-Dobrze, uważaj na siebie.

-Jasne, czekaj. Co to był za hałas?

-Jaki?

-Ten po którym do ciebie przyszedłem.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz