W dość dobrym humorze ukończyłem trening, rzekł bym perfekcyjnie i to nie jakiś błahy jeden raz, a trzy razy. Nieważne, że moje ciało już jest kompletnie wycieńczone, nogi lekko się pode mną uginają, a skóra jest zmarszczona, po wielu upadkach do słonej wody. To się nie liczy, liczy się to, że...spojrzałem na dyszącego chłopaka, siedzącego niedaleko mnie na pisaku. Zauważył jak na niego spoglądam z moim klasycznym uśmiechem.
-Wyglądasz jak dziewczyna, która chwilę temu straciła dziewictwo- wziął łyka wody. W mgnieniu oka się pojawiłem obok niego, aby zmiażdżyć bidon, z którego właśnie pił. Woda prysnęła mu na twarz, a ja wybuchem śmiechem na całe miasteczko. Wytarł się, oszczędzając mi komentarza, w stylu" zachowujesz się jak dziecko" lub" niedojrzałe zachowanie, Burn". Ach, a mogłem zobaczyć jego piękne niezadowolenie. Chwi...on się zakrztusił, daleko nic nie powiedział. Zasłonił usta, woda spłynęła między jego palcami. Przymknął jedno oko, nabierając powietrza. Milknę, oglądając go uważnie. Czemu moje serce jakoś dziwnie przyśpieszyło?
-Okej?- pytam niepewnie, wstał zły. W sumie było warto, widzę jego piękne emocje-Jak już jesteś w nie humorze, panie lodówko, to może znajdziesz trochę siły na bieg?- ale chwilę trzeba poczekać, aby uspokoił oddech
-Coś ty znowu wymyślił?
-A taki tam dobry koniec treningu- wystawiam rękę przed siebie-Pobiegnijmy do domku, ten kto będzie pierwszy, ten... wymyśli karę dla drugiego.
-Następny idiotyzm, nie widzisz swojego stanu? Może lepiej odp...- przerwał-Dobra.
-Wiedziałem, że się zgodzisz~
-Inaczej byś mi marudził do końca tego dnia.
-Znasz mnie, to zaczynamy- stanęliśmy w jednej linii. Dałem znak, na który pobiegliśmy. Miałem rację, ma gdzieś ten zakład, ale tak czy siak biegnie~
Skupiłem się na drodze, zanim bym w coś przywalił. W końcu nie dam mu tak łatwo wygrać. Po kilku minutach było widać już domek, a my wciąż biegliśmy krok w krok-Jeszcze nie masz dość?~-Zadajesz to pytanie, bo już wymiękasz?
-O nie, kochany. Tak dobrze nie będzie- obaj przyśpieszyliśmy na te ostatnie metry i...obaj padliśmy wykończeni na drzwi-Ha...ha, byłem pierwszy.
-Gdzie ty patrzyłeś? Był remis.
-Tylko przegrani się tak tłumaczą- zadrwiłem, na co przewrócił oczami. Wstał krzywo i wszedł do środka-Hej, tak szybko się poddajesz?- wszedłem za nim.
-Nie, idziesz pierwszy pod prysznic czy ja mam iść?
-Obaj chodźmy- zamilkł na chwilę, przeczesał grzywkę.
-Jak wolisz- wziął z krzesła ręcznik-To chodź, nie będę czekać-serio? Zgodził się? W sumie...ukryłem uśmieszek. Mogę trochę posprawdzać jego reakcje. Wziąłem szybko potrzebne rzeczy, przy okazji upewniając się, że tylko my jesteśmy w budynku. Wszedłem do pomieszczenia, zamykając za sobą drzwi.
-Tym razem bez bokserek?- powoli się rozbiera obojętnie, kusząc mój wzrok i całą resztę, obdarując moje oczy boskimi widokami.
-Możemy.
-Coś za łatwo się zgadzasz, jest w tym jakiś haczyk?
-A chcesz, aby był? Skoro pytasz, to odpowiadam- ale pozytywnie odpowiada... zobaczę go całego, a on mnie. Lekko napiąłem mięśnie, czując jakieś zestresowane w środku-Myjesz się w ciuchach?- skrzyżował ręce, oglądając wciąż moje ubrane ciało.
-Aż tak się niecierpliwisz, kochanie?~- zgrabnie zdjąłem z siebie koszulkę-Nie uzyskam odpowiedzi, ta? Heh, jak wolisz- udając pewność siebie, zdjąłem wszystko, razem z bielizną-No, twoja kolej~- nawet na mnie nie patrząc, zdjął swoją ostatnią część garderoby. Z szacunku do niego, nie spojrzałem tam, gdzie kusiło jak nie wiem. Wszedłem do kabiny-Nie każ mi czekać- burknąłem znudzony-Chodź tu- wszedł, włączył wodę. Nastawił na letnią, stanęliśmy do siebie z odruchu plecami. Nie wiem czemu mam do tego taki sentyment. Myślałem, że będę bardziej otwarty na tak duży krok, a jednak, zestresowałem się.
CZYTASZ
Burn x Gazelle | Inazuma eleven|
RandomOpowiadanie z Shipem Burn x Gazelle. Po przeczytaniu dowiesz się o czym jest.