Rozdział 13

677 46 19
                                    

-Czego chcesz?

-Mamy w tej chwili trening. Przyszedłem po naszego kapitana, coś z nim nie tak?- spytał dość spokojnie, jak na sytuację, gdzie w pokoju siedzi ich wróg, a obok nieprzytomny szaro-włosy.

-Dziś nie zagra, tak samo jak pewnie przez tydzień. Będziecie musieli sobie jakoś bez niego poradzić- wstałem, pogrzebałem trochę w jego półkach. Znalazłem papiery na temat wskazówek dla zawodników jego drużyny. Wpycham mu je do rąk-A teraz wypad. Zajęci jesteśmy- spojrzał na nie niepewnie, po czym wyszedł pewnie nie wiedząc jak inaczej zareagować. Siadam z powrotem na krawędzi łóżka. Już myślałem, że będę miał nieproszonego gościa.

-Nie pomiataj moimi zawodnikami- zwróciłem uwagę na słaby głos chłopaka.

-Nic nie zrobiłem złego, po prostu dałem mu twoje notatki. Ciesz się, nie musiałem tego robić- skrzyżowalem ręce na klatce z oburzeniem. Podniósł delikatnie kącik ust.

-W porządku- znów znormalniał. Głaszczę go, nie był z tego powodu zadowolony, ale nic nie powiedział. Zamknął oczy i dalej poszedł spać, a raczej tak myślę.

-Czy kiedyś z kimś uprawiałeś sex?- pytam oczekując jakiejś reakcji od niego. Doczekałem się, spojrzał na mnie niezrozumiale.

-Co Ci do tego?

-Robiłeś to z Gran?

-Nie.

-A z kim?

-Nie twoja sprawa.

-Jak nie moja, jak moja? Zajmuję się tobą, marnuję swój cenny czas na ciebie. Już dawno byś był wykorzystywany przez bestie-widać jak ma pełno pytań, a zero odpowiedzi-Raruję Ci dupę, dosłownie.

-Nie, z nikim nie spałem. Czemu miałbym to robić?

-Może jakimś cudem kogoś kochasz. Jest dużo powodów. Nawet tylko dla przyjemności możesz to robić- wzruszam ramionami-W końcu byłeś na tyle silny, aby zmusić każdego.

-To byłby gwałt. Moje życie prywatne należy do mnie. Nie wtrącaj się w nie- czas wykorzystać jego karę.

-Kto Ci się podoba?- zmarszczył brwi-Odpowiedz.

-Nie wystarczy Ci, że jestem gejem?

-Mógłbyś łaskawie nie żartować? Jakim gejem? Fu, niemożliwe- zaciskam palce na ramionach

-Jak mnie nienawidzisz, to możesz też nienawidzić mnie jako geja. Pogódź się z tym, nie jestem w stanie zmienić orientacji. Nawet gdybym chciał- szepnął ostatnie zdanie. Milion myśli na sekundę, aż głowa mnie rozbolała.

-Niech będzie, więc jak jesteś ge...jem, to znaczy, że jesteś zakochany w jakimś chłopaku. Podoba Ci się któryś? Z twojej z drużyny? A może...- śmieję z drwiną- Reize? Gran? Nie żartuj, ale niefart.

-Owszem, gorzej nie mogłem trafić.

-Serio oni? Może zrobicie trójkącik?- widać jego złość-No co? Wolisz mieć osobę na wyłączność, tak?

-A ty byś chciał zrobić trójkącik z Ikru i kimś jeszcze? Pewnie tak. Najlepiej mieć harem jakiś bab. 

-Zazdrościsz? Może ktoś kiedyś zachce Cię dotknąć.

-Nie obchodzi mnie ktoś- zamyka oczy

-Czyli poczekasz na tego jedynego?

-Najwyraźniej, może w końcu zrozumie i powie mi wprost, że mnie nie kocha. Będę miał problem z głowy.

-To mu to powiedz w twarz.

-Nie jestem tobą. Nie jest to takie łatwe jak sobie myślisz. Ty od razu zdobyłeś dziewczynę, która tak czy siak Cię okłamuje i robi z ciebie większego idiotę niż jesteś.

-W czym widzisz problem? Jeśli się kogoś kocha, to trzeba zaryzykować i mu to wyznać. Nie ma na co czekać. Chyba, że chcesz stracić tego jedynego.

-Zabrzmiałeś zbyt mądrze jak na siebie. Szkoda, że taki nie jesteś.

-Ha?! Daję Ci radę! Znaj moją łaskę, lodówko! Inaczej nie podłącze Cię do prądu i będziesz bezużyteczny.

-Aż zostawię to bez komentarza- wzdycha

-Beze mnie nie jesteś w stanie nic zrobić.

-Nikt nie prosił Cię o pomoc. To ty nagle nie pozwalałeś mi wstać, chociaż mogłem normalnie chodzić. Nagle zacząłeś się o mnie martwić? Nie mów, że Ikru lub ktoś z mojej drużyny Cię do tego zmusił. Nie jesteś w stanie się im postawić? Żałosne- zacisnąłem pięści zły

-Chyba zbyt dobrze się czujesz- szarpnąłem go za koszulkę do góry

-Mówiłem, więc dasz mi w końcu iść na trening? Czy dalej będziesz wmawiać sobie, że coś mi jest? To twój plan, aby mnie osłabić? Nic Ci to nie da. Jestem lepszy nawet w czasie choroby.

-Niby kto tak powiedział?! W każdej chwili jednym palcem, mógłbym Cię pokonać!

-Ciekawe czemu- buzuje we mnie. Szarpnąłem jeszcze mocniej za jego koszulkę. Ktoś akurat wszedł, przerywając mi wybuch. Zerknąłem tam, powoli stając się jeszcze bardziej wkurwiony. Wstałem zastawiając chłopaka swoim ciałem.

-Czego chcesz?

-Mam karę dla drużyny Diamond Dust- uśmiechnął się. Zacisnąłem palce w pięści.

-Ani mi się waż! Nie masz prawa czegoś takiego robić!

-Kto mi zabroni? Nie było zasad i ograniczeń- podszedł-Spokojnie, dam mu wybór.

-Jaki?

-Zobaczymy- wzruszył ramionami

-Burn, wyjdź. To moja sprawa.

-Wcale nie! Jesteś mój, a nie tej bestii!- otworzył usta będąc lekko zdziwionym, jak i zarumieniony-W normalnym sensie! Nie myśl o tych obrzydliwych rzeczach.

-Możesz wyjść? Zaraz zmienię zdanie i dam mu inne propozycje- wyszedłem przeklinając coś pod nosem. Nie daruję mu jak coś zrobi Gazelle. Stoję przy drzwiach, jak tylko usłyszę jakikolwiek podejrzany dźwięk, wbijam tam i zaczynam bójkę na śmierć i życie.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz