Pov. Nagumo
Otworzyłem oczy nie mając siły dowiedzieć się ile byłem w swojej świadomości i jak długo siedziałem w swoim pokoju. Pierwszym pytaniem, na które chciałem znać odpowiedź, to" Gdzie jest Gazelle?" Złapałem za głowę z kuriozalnym zawrotem głowy, którego jeszcze nigdy w życiu nie doznałem. Ugh, aż mnie łep od tego rozbolał. Obejrzałem jednym okiem rozwalone opakowanie i tabletki na półce nocnej, które najprawdopodobniej musiałem wczoraj zażyć w chwili transu. Wnioskuję to po tym, że wciąż odczuwam nietypową uciężliwość w głowie, to nawet mi nie pomogły i gówno dały. A wziąłem je w ogóle? Jeśli kiedykolwiek ta bransoletka przestanie na nas oddziałowywać, to... stanąłem, kiedy coś mignęło obok mnie. Chwi...rozejrzałem się po długim korytarzu, który ciągnął się dobre 80 metrów, jak nie więcej. Kiedy i jak wyszedłem z pokoju?! Ponownie złapałem się za włosy z dziwnymi piskami w środku siebie. Zrobiłem kilka ryzykownych kroków, chcąc wyjść z budynku, aby nabrać świeżego powietrza. O ile nie wypadnę z balkonu, to może mi to wyjście bardzo pomóc. Kiedy już miałem złapać za klamkę, ujrzałem stojącą przy poręczy na tarasie postać...o tej godzinie? W sumie po dłuższej analizie można stwierdzić, że o dziwo drzwi nie były zamknięte. Może to Gran, który ma wszędzie dostęp, jako pupilek ojca. Zdecydowałem się podejść jeszcze bliżej, łapiąc za klamkę szklanych drzwi. Naprawdę są otwarte...wszedłem od razu odczuwając zimno wieczoru na skórze. Pomimo nieprzyjemnej pogody, nie przestałem się przyglądać osobie, która zaczęła nabierać barw.
-Reize? Co ty tu robisz?- nawet nie drgnął na moje pytanie-Hej, słuch...- a, ma słuchawki w uszach, to wiele wyjaśnia. Jednakże pomimo tego, mnie się nie powinno ignorować. Stanąłem prawie, że obok niego-Sł- przerwałem momentalnie tracąc pewność siebie w blasku spływających w dół jego policzków łez-Hej, stary...- położyłem dłoń na jego barku. Dopiero wtedy się zorientował, że ktoś się do niego zbliżył na tak niebezpieczną odległość. Bezzwłocznie obrócił się o 90°, stając do mnie tyłem-Reize...
-N-Nie widziałeś tego i nikomu o tym nie mów- aż mnie się kraja serce na brzmienie jego głosu
-Wolę nie zostawiać tego w ten sposób - skrzyżowałem ręce na klatce-Tak czy siak nic nikomu nie powiem. Jeśli będzie trzeba, to z chęcią rąbnę Gran w tą jego krzywą twarz.
-N-Nie, to nie pomoże - obejrzał mnie w złości
-A więc naprawdę chodzi o niego?- stracił zapał -...Kochacie się, prawda? Nie wierzę, że macie między sobą jakąś poważną kłótnie. Nie jesteście mną i Gazelle. Uznajemy was za wieloletnie małżeństwo - przewróciłem oczami, próbując rozluźnić tym "żartem "atmosferę. Oparł się bezsilnie o barierkę, chowając usta w ramionach-Więc...nie chcę naciskać, ale naprawdę możesz mi się wyżalić, jeśli to jakoś ci pomoże.
Obejrzał mnie z coraz to większym bólem, wyglądając przy tym jak zbity pies. Jego czarne jak dotąd oczy, nabrały zaprawdę niejednego blasku, jak i koloru spowodowane słonymi łzami.
-N-Naprawdę nie wiem czemu mu na to pozwoliłem- opadł na kolana, nawet nie pozwalając mi na reakcję złapania go.
-R-Reize...- to chyba jest o wiele bardziej poważna sprawa, niżeli się spodziewałem... nabrałem powietrza, przypominając sobie o oddychaniu. Szlag, naprawdę to na mnie źle wpływa, jednak nie mogę go zostawić w takim stanie... oberwało by mi się od każdego-Co się między wami wydarzyło?- schował całkowicie twarz w rękach z coraz to większą rozpaczą -N-Nieważne, nieważne, jak na razie o tym nie myśl i...hej, oddychaj - lekko nim potrząsnąłem, kiedy ogólnie zamilkł w łzach-On...powinienem z nim o tym porozmawiać?- pokiwał na nie-Dobrze...jak na razie powinienem cię zostawić?- chociaż naprawdę nie byłoby to rozsądne z mojej strony. W szczególności, że zabicie się z takiej wysokości nie jest trudne-Zapomnij- usiadłem przy nim, opierając plecy o szklaną barierkę plecami. Zawiał mocniejszy wiatr, ochładzając nasze nerwowo gorące ciała. Przymknąłem oczy, unosząc głowę do góry z głębszym wdechem i przemyśleniem
-U mnie i Gazelle...jest inaczej - szepnąłem, stukając palcem o swoje kolano w rytmie serca-Nie wiem jak to powiedzieć...w końcu każda relacja jest inna, więc nie mogę się opierać na innych związkachz ani na moim. Jednak zawsze co nas ratuje, to szczera rozmowa...pomimo kłótni, nieporozumień i odmiennych zdań, jak i charakterów, wciąż ze sobą żyjemy i nie umiemy siebie nawzajem odpuścić. Taki już chyba urok miłości...A wy...to wy definiujecie swoją miłość i to co zrobicie dalej w swoim życiu. Jesteście większym symbolem tych gorących uczuć niż, chociażby aphrofi. To wy będziecie wzorem prawdziwych i szczerych uczuć dla swoich najbliższych, jak i dla samych siebie. Jeśli stało się coś, o czym moglibyście pogadać, to po głębszym uspokojeniu i przemyśleniu sytuacji, to chyba lepiej iść z problemem do niego. W szczególności, że... pozwoliłeś mu na coś, czego chyba nie chciałeś...-
obejrzałem go z dalej uniesioną głową do góry-Naprawdę nie jestem dobry w nawijaniu o emocjach i rozwiązywaniu problemów - w szczególności, że większość bójek, to ja zaczynam.-...Masz... rację, jednak w większości przypadków to chyba było kłamstwo - obejrzałem go, dając tym znać, aby kontynuował -My...nie, to ja byłem głupi, że uwierzyłem mu w każde durne słówko o miłości- uniosłem jedną brew, nie przerywając -To takie żenujące i ugh- złapał się za włosy -P-Pozwoliłem mu na przekroczenie pewnej granicy, wiedząc, że on nigdy by na to nie nalegał, ale na za dużo mu pozwoliłem i teraz wiem co tak naprawdę do mnie czuł. Teraz nie jestem w stanie uwierzyć w jakiekolwiek jego słodkie gadki i spojrzenie.
-Czy mógłbyś dać więcej szczegółów? Próbuję zrozumieć o czym mówisz, ale po prostu nie jestem w stanie. Wybacz.
-To nic- pokiwał głową na boki w zrezygnowaniu. Pogładziłem jego ramię.
-Możliwe, że wygadanie się trochę by ci ulżyło. Nie będę naciskać, jednak...naprawdę ciężko cię widzieć w takim stanie- nabrał głęboko powietrza, zaciskając palce na kamiennej podłodze.
-M-My...- załamał mu się głos z jeszcze dziwniejszym wyrazem twarzy -Się przespaliśmy i tyle. Zwykła zabawa, która absolutnie go nie ruszyła i kazał mi zapomnieć o tym co zrobiliśmy, jak i naszej wcześniejszej relacji. Cytując " będziesz mi tylko przeszkadzać, a ten sex..." - przegryzł wargę, nie będąc w stanie dokończyć. Zbliżyłem się jeszcze bardziej, za tył głowy chowając twarz w swojej szyi.
-Już... wyrzuć to z siebie- wsunąłem ostrożnie palce w jego rozpuszczone włosy, pocieszająco go głaszcząc-Jesteś naprawdę silny- szepnąłem jeszcze łagodniej, czując, jakbym to swoją ukochaną duszyczkę trzymał właśnie w swoich objęciach. Na myśl, że Suzuno w tej chwili może płakać w ramionach kogoś innego lub cierpieć w samotności frustruje...nie powinienem go nigdy wywalać... obdarowywać słodkimi słówkami, a później agresywnie porzucać. W szczególności, że teraz to właśnie czas, aby udowodnić prawdziwą miłość i wspierać siebie nawzajem. Musimy przeżyć ten najgorszy okres w naszym życiu, by móc żyć ze sobą do naszej wspólnej śmierci. Przegryzłem drżącą wargę, czując jak samotna łza pozostawiła po sobie mokrą dróżkę na policzku.
-Dzi-Dziękuję...kto by pomyślał, że akurat to ty będziesz mi dawał rady miłosne.
-Widzisz, życie jest nieprzewidywalne.
Pov. Gazelle
To szaleństwo...co chwilę zmieniam swoją lokalizację, jakbym umiał się teleportować, nie wspominając o zrywaniu pod sobą gruntu. Ugh... muszę znaleźć Nagumo... naprawdę bez niego długo nie wytrzymam. Pomimo wielkiego ryzyka nie chcę go zostawiać i nie posiadać pewności co do jego bezpieczeństwa. Próbowałem go znaleźć w tym całym chaosie, aż stanąłem na środku ciemnego korytarza, z którego wydobywał się balkon. Przyglądałem się wtulonej w siebie dwójce z chwilową beznamiętnością, po chwili przemieniającą się w bolesną pustkę. Zrobiłem krok do przodu, ale całkowicie opuściły mnie siły. Nie wiedziałem co się dzieje...Haruya jest z innym, w tak intymnej sytuacji po tym, jak mnie wygonił...czy to jego schizy czy teraz ja mam jakieś chore wyobrażenia? Złapałem za włosy, czując na sobie jego dotyk, którym obdarowywał innego. Wycofałem się pośpiesznie, wycierając bezsilne łzy bezradności.
**********
Ilość słów: 127227.12.2023r.
**********
CZYTASZ
Burn x Gazelle | Inazuma eleven|
De TodoOpowiadanie z Shipem Burn x Gazelle. Po przeczytaniu dowiesz się o czym jest.