Rozdział 48

601 33 15
                                    

-Gdzie jesteście?...Tak, chwilę temu zobaczyłem kogoś podejrzanego, jak zaglądał nam przez okno- tak mnie wnudziła ich rozmowa, że zacząłem mu robić warkoczyki. Rozłączył się-Mogę wiedzieć co robisz?

-Nie widać?

-Nie ważne, zaraz powinni być- rozpłatał je, wstawiając wodę na herbatę.

-Oki doki.

| Time skip |

Rozmowa i obmyślanie zajęły nam dość długi czas, który nudziły mnie z każdą sekundą coraz bardziej. O mało co przy nich nie padłem. Pierwszy raz w życiu poszedłem tak wcześnie spać. Nawet nie męczyłem mrożonki, abyśmy razem spali. Przynajmniej nie tak długo, jak zazwyczaj. Zrobiłem z siebie naleśnika na łóżku i poszłem w kimono. Było mi tak przyjemnie i ciepło, że chyba nic mnie nie wyrwie z łóżka.

-Chłopcze...

Otwieram oczy. Widzę jakąś czarną postać nad sobą.

-Suzuno?- nie, to nie on. Marszczę brwi. Wziąłem szklankę i rzuciłem w ową postać przy łóżku. Przedmiot rozbił się o ścianę, robiąc przy tym dość głośnego hałasu.

-Burn?- zapalają się wszędzie lampy. Patrzę w to miejsce w szoku.

-No chyba nie...

-Miałeś koszar?- podszedł do mnie szaro włosy.

-Co jest?- reszta do nas przyszła

-Rozumiem, że się wkurzasz, ale nie musisz rzucać rzeczami. Mogłeś kogoś skrzywdzić- mówi karcąco czerwono włosy

-Nie wkurzyłem się, a broniłem!

-Przed kim? Nie mówcie, że zaczęliście następną kłótnie. Odpuście sobie chociaż w nocy.

-Nie! Tu ktoś był!- patrzą na mnie uważnie

-Może Ci się to przyśniło.

-Nie, to właśnie jego głos mnie obudził.

-Widzisz, że nikogo tu nie było. Nawet gdyby nagle wyskoczył przez okno, to ktoś by to zobaczył i usłyszał.

-Myślicie, że kłamię?

-Nie, sugerujemy, że to nie możliwe, abyś kogoś tu zobaczył- zaciskam palce na pościeli.

-Sam nie wiem co mam o tym myśleć...może naprawdę to był sen...

-Chwila... widziałeś mężczyznę?

-Można tak powiedzieć.

-I nagle zniknął? To tak jak ja widziałem. To nie możliwe, aby to był przypadek. Nie mówmy sobie, że tak się skupił na tym kolesiu, że aż zaczął rzucać szklankami po pokoju.

-Niby racja, ale nie ma na to jak na razie logicznego wytłumaczenia.

-W takim razie zostawmy to na jakiś czas i...chwila, dziewczyny. Powinniśmy sprawdzić czy wszystkie są bezpieczne.

-Słusznie- ubraliśmy na siebie dresy i wyszliśmy.

-Uważaj na siebie- szepnąłem do kostki lodu.

-Ty również. Lepiej, abyś już niczym nie rzucał, bo serio komuś coś zrobisz.

-Drwisz ze mnie?

-Nie, jeśli musisz, to broń się jak tylko możesz. Masz do tego prawo.

-Coś czuję, że chciałeś powiedzieć coś chamskiego, ale się wstrzymałeś

-Kto wie- wzruszył ramionami. Walnąłem go z łokcia w bok.

-Nie mów, że masz humorki przez to co się ostatnio wydarzyło. Jesteś bardziej emocjonalny i wygląda to tak, jakbyś nie wiedział, jak się przy mnie zachować- opieram ręce o biodra, patrząc mu uważnie w oczy.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz