Rozdział 61

416 20 11
                                    

Miałem już mu wszystko wygarnąć, ale wtrącił się ojciec, uciszając mnie na dobre. Kazał całej naszej grupie założyć bransolety, jak i całej reszcie, z ich imionami.

Obejrzałem ze wszystkich stron metal z podłużnym klejnotem na nadgarstku. Na pewno jest luźniejsza, niż ta poprzednia, jedyny plus. Oby magicznie się nie zaciskała w pewnych momentach. Ten ból jest naprawdę upierdliwy.

-Widać po tobie, że Ci się nie podoba, ale nie wymyślaj i nie wplątuj się w nic głupiego- minął mnie szaro włosy, nie na długo pozostając przede mną, gdyż szybkim krokiem go dogoniłem.

-Wyluzuj, musimy zwyczajnie zagrać, jak kiedyś, ta? Zobaczymy kto jest lepszy. Ty czy ja~.

-Odpowiedź jest chyba oczywista- zerknął na mnie chłodno

-Chyba nie myślisz, że masz jakieś szanse, śnieżynko~ lepiej nie robić sobie zbyt dużej nadziei, aby później nie płakać- przetarłem nos z charakterystycznym uśmieszkiem pewności siebie

-Poraz milionowy Ci odbija. Zastanów się nad tym co mówisz.

-A ty zastanów się czy w 100% wszystko jest okej z twoją kostką- stanął, niezrozumiale mi się przyglądając-No co? Pamiętam, że coś sobie z nią zrobiłeś.

-Przecież to było z kilka miesięcy temu. To oczywiste, że już wszystko z nią w porządku, debilu.

-Nie nazywaj mnie tak! I niby jak miałabym Ci się zregenerować, skoro nie miałeś w ogóle przerwy? Praktycznie od razu po kontuzji grałeś.

-Nie przypominam sobie.

-To sobie przypomnij! Nie będę Cię później znosił z boiska na rączkach, jak jakąś księżniczkę.

-Nie pozwolił bym ci na to, nawet gdybym był jedną nogą w grobie.

-Bo?- uniosłem jedną brew

-Nie zadawaj tak głupich pytań.

-Nie są głupie. Nie wstydź się ~ powiedz co tam się kryje za maską ~

-Nic- stanął przy swoich drzwiach

-Ale jesteś nudny- burknęłam, przewracając oczami

-Takiego sobie wybrałeś.

-Nie żałuję - zbliżam twarz, kładąc dłoń na jego, powstrzymując tym jego ucieczkę.

-Odsuń się.

-Gdybyś naprawdę tego chciał, to sam byś się odsunął ~

-Chcę wejść do pokoju.

-A ja chcę wejść w ciebie- zamilkł na dłuższą chwilę w szoku. Niezwłocznie jednak powrócił do odrazy.

-Ha? Powaliło Cię do reszty? Nigdy więcej nie mów czegoś tak obrzydliwego.

-Ja cię obrzydziłem czy ten tekst?

-Oba-syknął - Zacznij używać mózgu, to naprawdę nie boli.

-Hej! Powiedziałem to tylko po to, aby sprawdzić twoją reakcję! Nie musisz na mnie patrzeć z taką pogardą.

-Jasne, pieprzony zbok. Tylko o to ci chodzi.

-O co Ci znowu chodzi? Wcale nie. Jezu, naprawdę nie znasz się na żartach.

-Takie coś uważasz za żart? Czemu ja w ogóle...- powstrzymał się przed dokończeniem

-No dawaj, czemu w ogóle się ze mną spotykasz? To miałeś powiedzieć?- zacisnąłem pięści z dźwiękiem łamania kości. Odwrócił wzrok w jakiś przemyśleniach.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz