Rozdział 26

673 41 15
                                    

Widziałam rano jak mój ukochany poszedł do Gran. Przeszły mnie dreszcze niepokoju, jakby coś mi zagrażało. Weszłam na boisko, zaczęłam się rozgrzewać z wszystkimi. Popytałam koleżanki czy dowiedziały się czegoś nowego na temat mojej zdobyczy. Jedna z nich wzięła pod pachę piłkę.

-Nie udało się, jest całkowicie obojętny co do mnie i arogancji. Tylko chwilę " porozmawialiśmy" i koniec- wzruszyła ramionami. Podbija piłkę-Gramy?

-Jasne- próbuję jej ją odebrać. Wróciłam myślami do chłopaka. Nie należę do cierpliwych osób, a ja nie mam czasu do stracenia. Jeszcze chwila i kostka lodu odbierze mi moją miłość. Zrobię dla niego wszystko, nie cofnę się przed niczym. Może przy okazji pobiję ich obu? Skończą w ciężkim stanie. Mnie nie zobaczą, w końcu mam od brudnej roboty przyjaciół. Niech zrobią z nimi co chcą, wtedy Burn nie będzie chciał kogoś takiego jak on i do tego się od siebie odsuną! Łapię za policzki z szerokim uśmiechem. Nie mogę się doczekać~ Będzie ze mnie dumny~ Tylko na mnie poczekaj, jeszcze trochę i będziesz tylko mój, najdroższy. Najwyżej jak plan nie wyjdzie, spotka ich nieszczęśliwy wypadek z użyciem siekiery. Zaśmiałam się na głos.

-Ikru? Co jest?- pyta niepewnie zawodniczka

-Ach, nic, nic. Po prostu sobie przypomniałam coś zabawnego.

-Skup się na treningu, później sobie pożartujemy.

-Jasne- kontynuuję grę jak wcześniej

Pov. Gran

Stałem w ciemnym tunelu, przyglądając się grze drużyny Diamond Dust, a dokładniej ujmując, zawodniczce z numerem 8. Rozmawiała z jedną z dziewcząt, a ja nie miałem szans usłyszeć o czym. Tylko mogłem czytać z jej ruchów warg, zachowania, mimiki twarzy. Przez dwie godziny gapienia się na nią, nic nie osiągnąłem. Była cały czas skupiona na grze i nie rozmawiała z nikim. Tylko na początku, stanęła do mnie tyłem, więc nie mogłem ujrzeć jej wyrazu twarzy. Zawodniczka obok była zmartwiona, czyli to musiało być związane z Gazelle lub czymś podobnym. Tak przynajmniej przypuszczam. Kiedy zaczęli się zbierać, poszedłem na swoje boisko. Akurat zdążyłem na rozpoczęcie swojego treningu, bez żadnych podejrzeń, wydałem polecenia co mają robić i sam zacząłem grać. Do końca treningu wszyscy wykonywali ćwiczenia zgodnie z moim rozkładem, po którym weszli do ciemnego tunelu.

Na około dwie godziny, zostałem dłużej na boisku od reszty. Na szczęście nikt nie miał mieć na tym boisku do wieczora treningu, dzięki czemu bez stresu mogę tu być ile chcę. Padłem wykończony na ziemię, ciężko dysząc. Patrzę w sufit znudzony. Za wolno wykonuję postępy, co mnie bardzo nie zadowala. Jeśli tak dalej pójdzie, niedługo nie będę już numerem 1, przez co za dużo ważnych rzeczy dla mnie stracę. Zasłaniam twarz, usłyszałem jak ktoś obok mnie stanął.

-Leżakujesz sobie? Nie wiedziałem, że masz czas na takie rzeczy- nawet nie muszę patrzeć, aby wiedzieć do kogo należał ten komentarz.

-Czasem mi się zdarza. Jak tam trening z Burn? Była tragedia? Policja? Karetka?- wstałem

-Bardzo zabawne, nic z tych rzeczy. Najzwyklej wyzwał mnie na solo i zagraliśmy- wo, nikomu nic się nie stało, nowość.

-Rozumiem, po co przyszedłeś?

-Lubi mleczną czekoladę z carmelem, każdy rodzaj kwiatów mu pasuje. Lubi książki o fantasy, piłkę nożną, gwiazdy, czerwone włosy, turkusowe oczy, nie ziemski uśmiech, cudowny zapach, delikatność, zarazem spokój i chłód, czyli lalki- czy on właśnie cytował wszystko co mu powiedział?

-Dzięki- wiedziałem, że mogę na niego liczyć. Tylko mu mogłem powierzyć tą tajemnicę, jak i misję-Też się dowiedziałem ciekawych rzeczy o Burn, chcesz wiedzieć?- kiwnął głową na tak-Atsuishi Shigeto jest jego przyjacielem z dzieciństwa, mają ze sobą bardzo dobry kontakt jako przyjaciele i zawodnicy- nie spodobało mu się to, wyczuł następnego rywala. Jeśli coś mu się przytrafi, będę miał co do niego podejrzenia- Lubi odstrzałowe rzeczy, jednocześnie chce zobaczyć foki. Na urodziny by chciał pewną grę, dziwna nazwa. Musiałem zapisać sobie na kartce, później Ci ją dam.

-Foki?- tyle przyjął do siebie?-W sensie zwierzęta? Serio?

-No, chce je zobaczyć w realu- spojrzał w bok

-Możemy zrobić sobie jutro wolne?

-Hm? Cze...- przerwałem, już wiem co mu chodzi po głowie-Jasne, dajcie chociaż zadania swoim drużynom.

-Tak, tak, coś jeszcze lubi?

-Zaczął być zbyt podejrzliwy. Następnym razem postaram się spytać o słodycze i gusta.

-Dzięki- uśmiechnął się delikatnie

-A o co chodzi z tymi lalkami?

-Nie wiem, opisywał je, jakby były jakimiś Bogami i najwspanialszą rzeczą w jego życiu- czy to jest znak, abym zaczął być zazdrosny o zabawki? I ten opis, przypomina mnie, aż za bardzo. Chciałbym, aby tak o mnie mówił...

-Dobra, w ogóle gdzie Burn? Miał Cię pilnować- pokazał palcem na wejście. Wszystko jasne, jednak grzecznie wykonuje swoje obowiązki-Wracaj do niego. Wiesz, że nie należy do cierpliwych.

-Wiem- odszedł-Na razie- kiedy do niego podszedł, zaczęła się kolejna kłótnia. Nic się nie stało, a oni po raz kolejny zaczynają. Są niemożliwi. Wszedłem do szatni gdzie wziąłem prysznic, ubrałem na siebie czysty strój i wyszedłem. Wróciłem do pokoju i zająłem się swoimi sprawami papierkowymi. O późnej porze przerwało mi pukanie do drzwi.

-Proszę- kto ma czelność mi przeszkadzać? Z niezadowoleniem odłożyłem stertę dokumentów, masując skroń. Do środka wszedł czarnooki, natychmiast złagodniałem-Potrzebujesz czegoś?

-Powiedziano mi, że masz mi wyznaczyć karę- karę?

-Szukałeś mnie, dalej nie wypełniłem od ciebie kary. Nie dałeś mi jej jak na razie, mówiąc, że odpuszczasz i kiedyś mi dasz. Dziś nadszedł ten dzień?- co?

-Nie, nie dziś. Nie szukałem Cię- ale miło na niego popatrzeć bez powodu. W sensie mam kilka i to dość ważnych, ale nie teraz o tym. Powinienem się skupić na zachowaniu spokoju.

-Rozumiem, przepraszam, że Ci przerwałem- widać, że zmienił co do mnie zachowanie. Wcześniej by mnie nie przeprosił.

-Nie masz za co, tak czy siak nie robię nic ważnego. Usiądź, porozmawiamy- spiął mięśnie, wykonał moje polecenie-To nie był rozkaz- oznajmiłem

-Dobrze, na jaki temat będziemy dyskutować?

-O twoich pięknych oczach? Cudownym uśmiechu? Ślicznych włosach? Wspaniałym głosie? Niesamowitych umiejętnościach w piłce nożnej?- uśmiecham się zalotnie-Wybierz, to jedne z moich ulubionych tematów- spalił buraka, nie wiedząc co robić-Coś nie tak? Zawstydziło Cię to?

-N-Nie- odwrócił wzrok-Ja jednak mam inne gusta.

-Powiesz mi o nich?

-Jak ty powiesz coś jeszcze na temat mnie, serio tak uważasz?- spytał zadziornie. O wiele lepiej, kiedy czuje się przy mnie swobodnie.

-A jakże by inaczej? Mógłbym myśleć o tobie w nieskończoność- owinąłem kosmyk jego włosów na palec- Jesteś wspaniały pod każdym względem- przestał oddychać. W szoku patrzył mi w oczy-Jeśli będziesz chciał być pielęgniarką, to ja zostaję stałym pacjentem.

-Uważaj, bo zapeszysz.

-Nie miałbym nic przeciwko badaniu przez ciebie, mam już zdjąć koszulę?- o mało co nie padł. Zbyt bardzo odpaliłem romantyka i zboczeńca...nie chciałem, za dużo powiedzieć, a jednak. Będzie się mnie teraz bać. Odwróciłem wzrok z lekkim smutkiem.

-Może nie od razu koszulkę, ale z chęcią Cię zbadam- wróciłem wzrokiem na niego z ukrytą ulgą.

-Proszę bardzo, jestem do twojej dyspozycji- zbliżył się i przyłożył ucho do mojej piersi spięty. Przyśpieszyło mi serce, starałem się być jak najspokojszy, ale w takiej sytuacji, to naprawdę trudne.

-Stresujesz się czymś, a może...- szybko się odsuwa-Nie chciałem, już tego nie zrobię. Mogę już iść? Czy masz jeszcze jakąś sprawę do mnie?- spoważniałem

-Możesz iść- po chwili zniknął za drzwiami. Kładę rękę na swojej klatce. Chciałbym jeszcze trochę poczuć jego ciepła. Będę miał na to jeszcze okazję. Zdobędę tego co chcę i...kocham.









**********

Ilość słów: 1194

**********

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz