Rozdział 15

686 47 7
                                    

Podobnie spędziliśmy następne dni. Wrócił do pełni sił, z jednej strony cieszę się, że znów mam swojego rywala, a z drugiej wiem, że nie zobaczę już jego prawdziwych reakcji. Wzdycham kopiąc z całej siły piłkę w stronę bramki. Ten gol zakończył nasz trening. Wziąłem swoje rzeczy i wszedłem do pokoju. Trochę brak mi jego obecności. Teraz nie mam co się nim opiekować, ale nadal myślę jakie zadanie zadał mu Gran. Nie daje mi to spokoju. I jeszcze jego rozpiski na temat tych bronzolet co mieliśmy w czasie naszych meczów. Coś z nimi musi być nie tak, ale co? Służą do czegoś jeszcze? Chyba nastał czas dowiedzenia się o co z nimi chodzi. Jedyną osobą od której jest możliwość dowiedzenia się czegoś jest Reize. Nie wiem czemu, tak po prostu czuję. W tej chwili powinien być w siłowni. Ruszyłem swoje boskie cztery litery i po chwili wbiłem tam z buta. Tch, na moje nieszczęście akurat był on z okresem. Świetnie i co ja mam im teraz powiedzieć? Patrzą na mnie uważnie, a ja stoję jak kółek. Rozglądam się jakbym kogoś szukał i wychodzę. Teraz wiadomo, że niby szukam Gazelle. Przewróciłem oczami i wbiłem do Reina. Patrzę na nią bez koszulki.

-Sorry- wychodzę, zapomniałem, że jest dziewczyną. Teraz będzie mi prawiła swoje morały i jaki to ja jestem zboczony. Otworzyła drzwi.

-Czego chciałeś?

-Musimy porozmawiać.

-Niby o czym?

-Jesteś najbliżej Gran- nie licząc Reize-Dlatego możesz wiedzieć co zaplanował dla Diamond Dust jako karę i bronzoletach, które mieliśmy w czasie gry- patrzy na mnie chłodno. Czy każdy jest tu bezduszną marionetką?

-Nie ma po co mówić mi o takich rzeczach. Nic nie wiem, jeśli jesteś ciekawski zapytaj jego- gdyby to było takie łatwe. Odchodzę machając niedbale. Wbiłem do swojego pokoju. Jak na zawołanie, którego nie chciałem, siedziała na moim łóżku Ikru. Kto by się spodziewał? Nie ja.

-Co tu robisz?- wstała i do mnie podeszła z poważnym wyrazem twarzy-Widziałeś projekty pana pomidora, prawda?

-Co Cię to obchodzi?

-Znam ich projekty, rozplanowałam je razem z nim- teraz to mnie zdziwiła-Masz jakieś pytania co do nich?

-Owszem, coś z nimi jest nie tak.

-A dokładniej?

-No nie wiem- drapie się po głowie-Czemu miały w sobie te igiełki?

-Ładują się krwią. Tak też sprawdzaliśmy czy wszystko dobrze z waszym zdrowiem na podstawie wyników krwi.

-W takim razie czemu pozowoliliście grać Gazelle? Nie wykryto nic?!

-Wykryto, jednak on sam tego chciał. Podjął ryzyko i tak czy siak przegrał- po prostu zabiję!

-Czyli to przez nią coś z nim było?!

-Nie koniecznie, bardziej zaszła pomyłka. Nic więcej nie wiem, wszystkie plany i resztę zapisek ma Gran- przytula się do mnie-Podawałam mu leki dzięki czemu nic mu nie będzie. Chociaż trudno było przez to, że cały czas przy nim byłeś- a więc mu pomogła. Przynajmnjej tyle dobrego.

-Dobrze, dzięki za pomoc. Czemu nie powiedziałaś nic wcześniej o nich?

-Nie miałam po co, nic za bardzo nie wiem. Bardziej zajęłam się programowaniem i takie tam- wzruszyła ramionami. Wzdycham, odsuwając ją od siebie.

-Spoko- łapie za serce, czując przeszywające całe ciało ból. Co jest? Opieram się o szafkę, cicho dysząc.

-Burn!? Co Ci jest?- pyta zmartwiona.

-Gazelle...- szybko wybiegłem. Wbiłem do jego pokoju, rozejrzałem haotycznie. Nie ma go! W łazience też! Wchodzę na boisko gdzie zawsze ma treningi. Dalej nic! Siłownia, stołówka, pokoje jego zawodników, nie ma! Zaciskam bardziej palce przerażony i wkurwiony na siebie. Jak coś mu się stanie, nie daruję temu śmieciu. Zabiję go. Przywalam w ścianę pięścią-KURWA!- krzyknąłem na cały głos. Szczerze nigdy nie przeklinam, ale teraz mój wkurw sięgnął zenitu. Muszę jak najszybciej go odzyskać.

-Burn?- spojrzałem za siebie z furią-Co Ci? Dziewczyna dała Ci kosza?- pyta lekko niepewnie. Szybko go do siebie przyciągnąłem i objąłem. Zesztywniał nie widząc co zrobić.

-Nigdy więcej tak nie rób- szepnąłem zaciskając bardziej objęcia. Jeszcze nigdy się tak o niego nie bałem. Czułem jakbym stracił najważniejszą osobę w moim życiu, nigdy więcej nie chcę tego czuć, ani doznawać-Idiota, gdzie ty się szwędasz?- nie pojmuję co ze mną jest, ja z resztą za bardzo też.

-Nie będę pytać co z tobą jest nie tak. Bo w sumie zawsze taki jesteś. Byłem u Gran, a co?- szybko go odsunąłem, trzymając za ramiona

-Co z nim robiłeś?!

-A co Cię to obchodzi? Puszczaj- próbował się wyrwać, ale ja jeszcze bardziej zacisnąłem palce, pewnie będzie miał siniaki, bo widziałem przez chwilę jego skrzywienie z bólu. Przywaliłem go o ścianę.

-Gadaj w tej chwili!- patrzy mi w oczy chłodno.

-W takim razie...po co chcesz wiedzieć?- przywalam pięścią obok jego głowy. Patrzy mi w oczy-To nie jest twoja sprawa...jednak jak tak Ci zależy to. Miałem do wyboru kilka rzeczy. Wybrałem, że będę musiał...

-Gazelle- słyszę głos obok nas. Od razu zamilkł. Patrzę tam zły.

Burn x Gazelle | Inazuma eleven|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz