Pov. Oliwia
Wróciliśmy z spaceru,a tata spał. Trzeba było go obudzić, skakać mi się nie chciało to się na nim położyłam.
- Na serio.- mówił
- Tak wstajemy, teraz jest kolacja. Wujkowie gadają z prysznicem czemu on płacze.- powiedziała na to ostatnie to aż się zaśmiałem.
- Sprawdzę co i zaprowadzę do domków, coś czuję że będzie się działo i to dużo.- odparłem
- Dobrze.- mówiła Wera, poszedłem tam, na serio oni to mówili.
- Chyba koniec na dzisiaj.- mówię im
- Wyjątkowo sssię zgadzam.- powiedział, a on ledwo co chodził, odprawiłem wszystkich. Jutro będą mieli mocnego kaca.
- Ogarnąłem ich.- powiedziałem wchodząc do domku.
- A Mikołaj?- zapytała mnie Marta
- Wątpię, by teraz chciała byś spać z nim, schlał się pożądanie.- powiedziałem
- Opieprzę go za to.- powiedziała wkurzona
- Daj mu czas do jutra, pójdziemy na plażę.- odparłem z uśmiechem
- Która jest godzina?- zapytałem
- Za pięć 9.- odpowiedziała mi Wera- Mam piękny plan co zrobimy.- Mów.- powiedziały
- A więc jutro rano ktoś tam pójdzie i obudzi krzycząc. Potem pójdziemy na plażę, ma być trochę zimniej niż wczoraj. Usiądziemy kawałek dalej od wyjścia, będą musieli biegać po coś do picia.- powiedziałem dumny z planu
- Pasuje ale my dołożymy coś od siebie i załatwimy im kaca.- powiedziała Marta, młoda zdążyła wyjść z łazienki i usiadła obok mnie.
- Co planujecie na wujkach?- zapytała mnie, a ja szczerze się jak głupi.
- Coś pięknego.- odpowiedziałem i oglądaliśmy w ciszy telewizję. Jak zwykle nie było nic ciekawego w niej. Włączyłem jakiś film z Netflixa, tytułu nie kojarzę ale był nudny. Zaś babą się podobał, płakały przez pół niego, a młoda usnęła. I moja opinia jest podobna, idę spać.
Pov. Narratora
Time skip: Jutro
Rano wstali wszyscy, by dobrze przygotować plan. Karol poszedł z młodą udając, że się bawią, a krzyczeli na koniec w domkach wzięli patelnię i coś jeszcze i walili po dwóch domach.
- Karol przestań, głowa mnie boli.- mówił tromba, a oni przestali na chwilę.
- Nie trzeba było tak drinkować!- krzyknął perfidnie, wyszli by nie wkurzać sąsiadów. Dziewczyny przygotowały dla niektórych specjalne napoje.
-Pakujcie się na plażę, właśnie obudzili się.- powiedział Karol
- Ok to będzie piękne.- odparła Marta - Specyfik na kaca jest, na ognisko wieczorem dodatki też mamy.
- Ale będą biegać.- śmiał się Friz- Tak na poważnie to krem mamy, woda, kola, jedzenie mamy już. Stroje przebrane to idziemy na plażę.- powiedział z uśmiechem
- Koce też parawan, parasol łopatki i wiaderko.- dołożyła Oliwia
- Już mamy wszystko.- rzekła Wera i cała czwórka szła w kierunku plaży wybrać miejsce odpowiednie.
Pov. Oliwia
Siedzę na plaży, czekamy na wujków którzy mają do nas dołączyć.
- Halo.- mówi wuja przez telefon
- Gdzie jesteście?
- Na plaży siedzimy.
- Możesz tak nie krzyczeć, bo łep mnie napierdala.
- Dobra, jesteśmy przy morzu blisko zejścia z turkusową parasolką.
- Emmmmmm ok, to my już idziemy.
Tak tata skończył rozmawiać, z wujkiem. Co prawie cały czas powstrzymywałyśmy śmiech, by nie było wtopy.
- Część pierwsza skończona, czas na resztę planu.- tata z śmiechem mówił
- To ja idę kopać dziurę.- powiedziałam
- Idę ci pomóc!- krzyknął tata i wzięliśmy się do roboty była nawet duża. Mnie nie było już tam widać, tacie była zaś do bioder, czyli duża jest duża.
-Wow jaka wielka.- powiedziała Marta
- Dokopiemy się do wody.- stwierdziłam
- To na pewno zobacz.- wskazał tata a tam jest już woda
- Jej!- krzyknęłam
- Można ciszej nadal głowa boli.- stwierdził majk, wyszliśmy z dziury i w tym czasie wpadł tam wuja Krzyś
- Kto wykopał tu dziurę?- mówił jak już tam siedzi
- Przed chwilą wyszliśmy z tond.- stwierdził tata, oni robią wywody a ja usiadłam sobie na kocyku. Uspokoili się i rozłożyli koce i znowu zasnęli. Poszłam do wody sobie nogi zamoczyć, woda jest nawet ciepła. Mama doszła do mnie, poszłyśmy się kąpać tata, zaś się opalał podobnie jak reszta.
- Mamo, a będę mogła takiego wielkiego krokodyla?- pytam ją.
- W sumie to czemu nie, ale zapytamy Karola- powiedziała jeszcze po chlapałyśmy się wodą. Poszłyśmy do niego, akurat leżał na kocu.
- Okrycie się, chorych kobit nie chcę mieć- powiedział i dał mi ręcznik, okryłam się nim.
- Karol, a kupimy takiego krokodyla dmuchanego?- zapytała mama
- Możemy, parasol też zainwestuje- odpowiedział, teraz czekać aż pójdziemy po niego.
- Wiem iż był to twój pomysł- odparł i przytulił mnie mocno do siebie. Na plaży zrobiło się strasznie gorąco. Obudził tata, wujków powiedział że wracamy do domku, a oni dalej zostają. Ciocia idzie z nami, zanieśliśmy rzeczy z plaży do domku, a potem na obiad. Sprawdziłam godzinę i okazało się, że jest po pierwszej.
- Witam co podać?- mówi ten pan co robi jedzenie ( kiedy nie wiesz jak nazwać ziomka, w sumie to napiszcie mi w kom. Jak do niego mówić.)
- To co zwykle- powiedział tata
- Już się robi, a dla pań?- pyta
- Ja to samo co kolega- powiedziała mama i ciocia, dla mnie wzięli frytki. W tym miejscu robią bardzo dobre. Po posiłku udaliśmy się na odpoczynek do domku. Reszta doszła, z plaży niektórzy ładnie się spalili, co mama uratował ich kremem na to właśnie. Poszli na obiadek, telewizję przeglądam, nic nie ma ciekawego.
- Jak się bawisz?- zapytał tata
- Jest ekstra, nigdy nie byłam na takich fajnych- odpowiedziałam
- To się cieszę- powiedział i przytuliłam go bardzo mocno.
Time skip: koło godziny 20
Spałam sobie chwilę, obudzili mnie. Mam się szykować bo idziemy na miasto. Załatwiłam wszystko i usiadłam na tarasie. Wszyscy z ekipy się zebrali to ruszyliśmy na podbój.
Pov. Karol
Właśnie idziemy na miasto, kupić pamiątki i inne duperele. Coś czuję, że mój portfel stanie się chudszy ( Jak u każdego, to straszne ale chyba dla staruszków bo to głównie ich chajs idzie) Wybieram magnez dla rodziców, Wera poszła z młodą po coś jeszcze, a ja kupuję lampiony. Może je dzisiaj puścimy, jutro niestety ma być chłodniej, bo zapowiadają deszcz.
- Dzień dobry, mogę z panem zdjęcie?- zapytało jakieś dziecko.
- Jasne- odpowiedziałem, tam zleciała się większa grupka dzieci jak i nie tylko. Tu załatwiłem, poszłem po tego krokodyla dla Oliwi.
- Patrz mamo, co tata niesie- wskazała na mnie i wielkiego krokodyla. Siedzi akurat na warkoczykach.
- Co tam?- zapytałem, po chwili kiedy ucałowałem Werę w policzek.
- Chcemy iść na granity, a potem na zachód słońca- wytłumaczyła mi, co też tak zrobiliśmy kiedy miała skończone, teraz siedzimy na plaży i oglądamy zachód słońca, zdjęcia zrobione na insta. Bo jakże by inaczej.
- Patrzcie co jeszcze mam- mówiwszy to wyjąłem lampiony, dziewczyny zaś puściły je. Reszta minęła spokojnie w otoczeniu bliskich mi osób. Niestety w tedy nie wiedziałem co ma nadejść...Witam, witam mordeczki
Rozdział wpada o dawno nie było. Trochę dłuższy. No to miłej nocy, dnia, pory o której to czytacie.
CZYTASZ
Od youtuby do rodziny
Short StoryZwykła dziewczyna, która mieszka w domu dziecka. Gdzie nie jest najlepiej traktowana, spotyka popularnego youtubera, zmieni jej życie o 180°