48. Pierdolona legenda walczy

6 0 0
                                    

- Mam do ciebie sprawę- powiedziałem do niego.

- Co tym razem?- zapytał.

- Pomożesz nam w misji- odpowiedziałem do niego.

- Im szybciej to zrobimy to nie będę cię widział na oczy- wymruczał, wyszliśmy z lasu. Akurat jest południe. Kierujemy się pod górę, jest wygodne wejście, wszystko dla turystów. Przynajmniej jest wygodne wejście.

- Co tym razem ratujesz?- zapytał mnie.

- Koleżankę i boginię księżyca- powiedziałem do niego.

- Mam nadzieje, że nie tą od łowczyń- powiedział, nie pała do niej. Może dlatego, że stało to co się z nim stało. 

- Nie wiem- odpowiedziałem, zatrzymaliśmy się przed wejściem na szczyt. Przeszliśmy i zaatakowały nas nagle potwory. 

- Lećcie ratować ją, ja ich zatrzymam- powiedział zaczęliśmy biec dalej prosto korytarzem. Okazało się, że to jest zamek. Dotarliśmy do miejsca, gdzie jest Camila i trzyma niebo. A w klatce znajduje się Luna.

- Pojawiliście się w końcu- usłyszałem głos, jest tam może facet po czterdziestce, w garniturze przyciętych włosach i brodzie. Podeszliśmy bliżej niej, Dylan wziął na barki niebo, a ja podałem jej nektar.

- Jaki jest plan?- zapytała mnie dziewczyna. Kiedy stoimy przed atlasem, poszliśmy uwolnić, boginie i swojego przyjaciela.

- Trzymasz się Dylan?- krzyczę, do kolegi który podnosi ziemię.

- Tak, chociaż trochę ciężko jest. Nawet bardzo- odpowiedział mi.

- Nikt nie mówił, że nie jest- odparł Atlas.

- Co do planu to nie zginąć i żeby on znalazł się z nowu pod niebem- wyjaśniłem szybko plan.

- Ja pójdę zmienić go zanim padnie- mówię, ale powstrzymał mnie Remek.

- Ja pierwszy- powiedział Remek. Podszedł tam i dźwiga to.  Wyjąłem me zajebiste pióro, które zmieniło się w miecz. Gram na czas walcząc z nim.

- Nie dasz rady słaby herosku- powiedział odbił mój atak. Camila poszła uwolnić boginię, ale powstrzymała ją Łowczyni.

- Nikt nie mówił, że nie jestem- spojrzałem na przyjaciela. Wytzrymał dość długo.

Odskoczyłem od tytana, poszedłem do niego. Włożyłem mu do kieszeni trochę nektaru, potem n chwyciłem niebo na barki.

- Zbaw świat, a ja go utrzymam- odpowiadam. Czemu nie powiedzieli, że to warzy jakby, było pierdyliad słoni. Patrzę na ich walkę, kurwa czuję się jakby czas został zatrzymany w miejscu.

- Ale pośpiesz się!- krzyczę do niego. Powalił tytana, Podrzucił go dzięki ziemi pod mnie, stał się przytomny odskoczyłem od niego. Chwycił szybko spadającą ziemię. 

- To jeszcze nie koniec- powiedział, spojrzałem na kolegów, każdy ma po białym pasemku.

- Patrz mam białe pasemko- powiedział każdy. Camila była przed nami. Zobaczyłem swoje odbicie w wodzie. Końcówki włosów mam białe, jak i nie połowę, podbiegłem i uwolniłem boginię.

- Uwolniłem Lunę, powiedziała jedynie, że to nie koniec misji. Była łowczyni stała z boku, nazywała się Zoe. Pomogliśmy i jej stać się kimś innym. Nasz znajomy Orion, przyszedł na sam koniec walki. Cały w pyle. ,, Ostatni raz walczę z taką zgrają'' zacytowałem, nadal otaczały nas ruiny pałacu tytanów. Zaczęły one nabierać kształtów, ale przyleciały w tedy  pegazy i wzięły nas stam tond. Wróciliśmy do obozu.

Od youtuby do rodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz