Witajcie ludziska, ciekawie ile osób sądziło iż to koniec książki? Genialny prankster ze mnie.
Pow. ?????
Jestem w nicości jakby nic nie istniało, jedyne co widzę to ciemność. Kiedy tak lewituję to widzę światło, robi się co raz to większe, przeważa ona nad ciemnością. Otwieram oczy, co udaje mi się dopiero za którymś razem, jedynie ból dobiegający z każdej części ciała. Obraz jest rozmazany, muszę wytężyć wzrok, by cokolwiek zobaczyć, pierwsze co to rzucają mi się drzwi, później małe okno. Jest jasno na zewnątrz, następnie czuję zimno. Próbuję usiąść, teraz zauważyłem, że jestem przymocowany do łóżka chociaż mogę bardziej stwierdzić iż to stary materac. Niestety dalsze rozglądanie przerwało mi otwieranie tych drzwi.
- O proszę bardzo, księżniczka się obudziła- powiedział facet stając w progu.
- A jak długo tu jestem?- zapytałem go, utrzymując kamienny wyraz twarzy.
- Dwa tygodnie bite, szefowa chce cię zobaczyć- odparł, w tę pojawił się następny, który mnie odpiął i pomógł wstać. Prowadzili mnie przez korytarz, ledwo co oświetlony ale coś widać. Zatrzymał się przed jakimiś drzwiami, wpakował mnie do środka, na środku stało krzesło, zaś obok niego beczka na niej lejek oraz kubek. Sam pokój jest oświetlony dość mocno, w kolorach cegły, bo tylko one tam są. Przypiął mnie do niego, stanęli przy drzwiach.
- Witam ciebie, dobrze spałeś?- zapytała blądynka, z mocnym makijażem oraz z wysokim opcasem.
- Nawet, ale ten ból jest nieznośny- odpowiedziałem jej.
- No to teraz zaczniemy zabawę- powiedziała i jeden z tych goryli wcisnął mi lejek do ust.- Czemu zaadoptowałeś to małe ścierwo?
- Odpowiadaj mi!- krzyczy piskliwym głosem- Lej mu
Teraz poczułem smak wina, chyba czerwone leją porządnie któryś kubek do puki nie zaksztuśiłem się nim. Wyplułem część, na podłogę.
- A teraz mów!- rozkazała
- Nazywam się Jason Styliński, nie wiem o kim mówisz- odpowiedziałem jej,.co dostałem kolejną porcję wina.
- Nie rzartój sobie ze mnie- mówi ze złoszczona.
- Spokojnie bo ci żyłka pęknie- powiedziawszy to dostałem w żebra.
- A teraz mów!- rozkazała, nie wie z kim gada.
- Dobra, dobra, spotkałem ją i wydawała mi się bezbronna. Pomogłem jej, w tedy zauważyłem, że mieszka w domu dziecka. Stwierdziłem, że zaadoptuję ją.- skończyłem opowieść skrótową.
- A ile może zarabiać na tym instagramie czy innym gównie ?- zadała następne
- A po co ci?- pytam, na co dostałem koleją porcję wina.- W zależności od popularności oraz firmy, polubień
- Następne....- przerwała jej dziewczyna
- Mamo, nie mówiłaś że to będzie najpopularniejszy youtubr!- krzyczy na nią, jak miło, nie wchodzi ono już tak dobrze.
- Sarbku, mamusia pracuje i planuje co zrobi z twoją niedołężną siostrą- odpowiedziała, kurwa co. To ona jest Oliwi mamą, w sumie to mało podobna do niej jest, czy ona nie oddała jej i to wszystko zrobiła jej. Zacząłem się wyrywać z krzesła, na co wlali mi teraz spirytus i to porządną ilość. Zaczęło mnie palić w przełyku. (Mocny jest jak nic)
- Po co to wszystko- chwyciła mnie za twarz- Weźcie go od mnie.
Tyle ją teraz widziałem, zaczęli mnie bić jakbym był workiem treningowym. Później znowu trafiłem do mojej pięknej celi. Jedynie co to zasnąłem. Obudził mnie wielki ból głowy.
CZYTASZ
Od youtuby do rodziny
Short StoryZwykła dziewczyna, która mieszka w domu dziecka. Gdzie nie jest najlepiej traktowana, spotyka popularnego youtubera, zmieni jej życie o 180°