51. Impreza

52 1 0
                                    

Podjeżdżamy pod dom ekipy. Wysiadamy, oni idą jako pierwsi. Stoję z tyłu, żeby nie było aż tak widać, weszli do środka. Sam nadal  czekam na znak ustalony wcześniej, inaczej mówiąc jest to wiadomość na messie. Przydaje się ta aplikacja czasem.

- Udało wam się!- krzyczy szczęśliwa Marta.

- Zbierz wszystkich domowników do pokoju- oznajmił Mateusz.

- Są wszyscy- powiedział patec. Dostałem wcześniej wiadomość, że mogę wejść. Powitał mnie patec stojąc. 

- To dobrze- powiedziałem i staje przed nimi.

- Powróciłem skurwisyny- tak właśnie powitałem ich.

- Karol!- krzyknęli szczęśliwi. Mnóstwo płaczu i uścisków, oczywiście mowa jest o tym, bym drugi raz nie zrobił takiej akcji. Zaczęli robić imprezę, dostaną zdziwko jak jebnę flaszkę. Nadal czeka mnie wiele rozmów z nimi. 

- Pójdziemy porozmawiać?- zapytał Cameron. 

- Jasne- odpowiedziałem. Poszliśmy na zewnątrz, gdzie nie ma tłumów fanów, ani prawie, że pochlanych znajomych.

- Skąd wiedziałeś o tym wszystkim?- zapytał po chwili. Oparłem się wygodnie o drzewo, patrzę na basen.

- Młodą znam od dziecka, przebywała u mnie czy w obozie. Zajmowałem się nią- odpowiedziałem po dobrej chwili.

Retrospekcja

Przeglądam papiery dotyczące, obozu jak i mojej firmy.

- Karol- słyszę swoje imię.

- Co się stało Mark?- zapytałem go.

- Mam do ciebie sprawę- powiedział mój przyjaciel.

- Co takiego?- zapytałem, usiadł przed mną spojrzał mi w oczy.

- Chodzi o Oliwię...- przeszkodziłem mu.

- Stało się jej coś- mówię zmartwiony, tak jak nie nienawidzę dzieci  tak to naprawdę polubiłem i to bardzo.

- Nic, ale chodzi o to żebyś ty przejął prawa nad opieką nad nią- dokończył.

- Czemu ja, wiesz, że ja nie mogę!- krzyczę na niego.- Jak i nienawidzę dzieci.

- Nie teraz oczywiście, ale chcę żebyś był jej opiekunem. Moja żona podpisała już  dokument- oznajmił mi pokazując.

- Wiec o  to chodziło?- zapytałem go.

- Podpisała z miłą chęcią- powiedział z radością, czytam i wszystko się zgadza. 

- Ja już dzisiaj jadę podpisać to, zostałeś wpisany do testamentu jako prawny opiekun- odparł.

- A co z twoimi rodzicami i teściami?- zapytałem go.

- Nikt nie wie jak panować nad mocą tak dobrze jak ty, z resztą będziesz chronił ją przed nią- powiedział i odszedł

koniec retrospekcji

- Tak to wygląda wszystko- powiedziałem kończąc swoją opowieść. 

- A to skurczybyk- powiedział z uśmiechem- zawsze myślał naprzód.

- Musiał, takie mamy już życie- odparłem i poklepałem go po ramieniu. Wróciłem do domu, gdzie impreza trwa w najlepsze. Poszedłem do barku.

- Whisky daj- powiedziałem do Majka.

- Od kiedy ty pijesz?- zapytał.

- Od dawna, ale wolę coś mocniejszego- powiedziałem dostałem trunek. Czuję gorzki smak przepływa przez moje gardło. W pokoju widzę bawiących się. Może wszystko będzie dobrze? Nie wiem nawet co przyniesie przyszłość. Chociaż martwi mnie bardziej powracająca przeszłość. 

- Tato dobrze cię widzieć- przytuliła mocno, jak usiadłem na sofie. 

- Uważaj nadal nie wyleczyły mi się żebra- cicho napomknąłem ta ten problem. Swoją drogą bardzo szybko skończyła się impreza. Wszyscy schlali się w trzy dupy. Oliwia zasnęła na moim ramieniu. Przeteleportowałem ją do łóżka.  Weronika zwinęła się w połowie. Dziwne zwykle była w samym centrum. Poszedłem jej szukać, znalazłem dopiero w łazience. 

- Pojawiłeś się- bełkocze po pijaku. Spojrzałem na nią.

- Nie korzystaj tyle z alkoholu- odparłem podnosząc ją, uważając na swoje rany. 

- Wyglądasz tragicznie, chyba znajdę sobie nowego- pierdoli, zaraz ją puszczę no przysięgam nie wytrzymam z tą kobietą.- Chociaż poznałam super faceta a jaki przystojny.

Rozejrzałem się czy nie ma nikogo w pobliżu, zamiast do pokoju wyprowadziłem ją na zewnątrz. Wyjebałem ją na trawę. Pierdoli bez sensu ciągle. Zasnęła spita, ogarnąłem tylko wszystko po imprezie i poszedłem na górę do pokoju. Za rogu wyszła Oliwia. 

- Co się stało księżniczko?- zapytałem kucając przed nią.

- Nie mogę zasnąć- odpowiedziała. 

- Chodź- zaprowadziłem ją do jej pokoju, ułożyła się ponowie pod poduszą a ja obok niej. 

- Opowiesz mi coś?- zapytała mnie, popatrzyłem na nią, a potem na ścianę. 

- Dawno, dawno temu. Kiedy świat był młody, a bogowie uczyli się panowania. Rodzili się sławni herosi, między innymi Herakles...- przerwała mi.

- On zabił swoją żonę- odpowiedziała.

- Tak, ale opowiem ci jak spotkał pana mórz. Ich pierwsze spotkanie nie było zbyt kolorowe, ponieważ zniszczył jego miasto. Była tam piękne świątynie i co najważniejsze jego córka. Wspaniała królowa, była ona twarda kiedy on niszczył je, poprosiła swojego ojca o pomoc. Ten zesłał na niego klątwę, dość specyficzną. Jak tylko zmienił się w stworzenie morskie. Miasto zostało odbudowane...-  zasnęła ona wtulona we mnie. Skończyłem na tym swoją powieść. 

Jeszcze tyle przede mną. Chociaż musiałem zapomnieć kim byłem, żeby przywrócona została ona. Nie byłem gotowy być bohaterem, za którego mnie mają. 

Przed ostatni rozdział   



To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Aug 07, 2022 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Od youtuby do rodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz