Epilog

51 3 6
                                    

Pov. Oliwia
Właśnie wyszliśmy z kościoła, teraz ksiądz prowadzi trumnę na cmentarz. Jest przez pasy, widzę mamę ale trzyma się kawałek dalej. Nie wiem czemu, wiem co się stało nie winę jej. Teraz nikt mnie nie rozśmieszy tak jak on, ani nie pocieszy. Stoję przytulona do wuja Łukiego. Dochodzimy do miejsca gdzie ma być pochowany tata. Nigdy nie ujże go już.
- Masz chusteczkę i podała mi ją Kasia- głównie ona zajmowała się mną gdy mama była zajęta. Co ostatnimi czasy było często. Trumnę położyli na windzie jak dla mnie taka jest, wzięli te uprzęże.
Wszyscy stoją na cmentarzu, w okręgu słychać szloch babci, jak i innych z rodziny oraz znajomych. Ksiądz zaczął mowę.

- Przyszliśmy pożegnać dzisiaj, przyjaciela, syna oraz ojca. Karol był bardzo pomocnym chłopakiem. Chciał najlepiej dla innych, nawet kiedy sam nie mógł sobie pozwolić. Zaadoptował tą dziewczynkę, traktował jak własne. Zginął w taki sposób. Panie przyjmij jego duszę do nieba- skończył mówić ksiądz.

- Z prochu powstałeś i w proch się obrócisz- powiedział, a potem zakopali ziemią, a ludzie kładli wieńce kwiaty, znicze, by pożegnać przyjaciela. My akurat daliśmy dużo kwiatów, stoję teraz z rodzicami taty, bo wuja poszedł porozmawiać z mamą. Nawet z tond- słychać co mówią.
- Weronika musisz wziąć się kurwa w garść. Masz zajmować się Oliwią, a nie że nie ma cię cały dzień. Ona potrzebuje matki, jeśli nie podołasz to sami zajmiemy się nią. Będziesz mogła brać ją, rzeczy swoje też weź- mówi
- Wiem wezmę je jutro mieszkanie mam, będę brała ją, spokojnie- powiedziała mu.
- Mam być spokojny kiedy było jego ostatnią wolą zajęcie się nią a ty hulasz- dalej opieprza.
- Musiałam zająć się sprawami, oraz poukładać w życiu bo właściwie straciłam chłopaka- jeszcze chwilę trwała ta debata. Co podszedł do nas i wziął mnie, tak dalej mieszkam w willi jest dobrze ale teraz tam sztywno. Usiadła do samochodu, co obok stoi dwójka ludzi. Dokładniej facetów, a wuja odsunął się, chyba nie słyszał tego.

- Z czego rżysz?- zapytał ktoś

- No bo umarł- odpowiedział drugi.

- Daj mu spocząć w pokoju, dopiero z umarł- odparł.

- Dobra dobra, ale schizę bym miał gdyby on powstał z grobu i był to prak- odparł, też bym chciała ale jednak nie jest. On już nigdy nie wróci, ani uśmiech, zero po prostu koniec. Ale nie może być taki, łzy lecą mi jeszcze bardziej, teraz widzę. Oddech stał się cięższy. Ja ostatnim razem tak samo, wypadek świst i trzask.
- Cicho wszystko będzie dobrze- słyszę głos Kasi i przytula mnie do siebie. Zaczyna kołysać, co uspokaja trochę ale daje radę.
- Co się stało?- zapytał Łukasz.
- Miała atak paniki- powiedziała, wsiadł za kulko i odjechał do domu gdzie poszłam do swojego pokoju, płakać w poduszkę.

Pov. Nieznajomej 

Na co ci to było, po co, to robiłeś. Teraz zapłacisz wysoką cenę.

Siema mordy

Tak oto doszliśmy do końca książki. Ach a pomyśleć że mówią iż koniec jest początkiem, może tej historii też...

Od youtuby do rodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz