29.Karol

64 7 20
                                    

Time skip: 2 dni później

Pov. Narratora

Wczoraj ekipa wyjechała z tej miejscowości do trój miasta. Przeżyli niemałe zaskoczenie tam. Ktoś trafił na muchę w zupie, pływającą i kompot cukierkowy. ( Kto wie to wie) Tego dnia jechali na zwiedzanie, a potem do domu wracali. Spakowali znowu walizki i wyruszyli, w dalszą podróż. Zwiedzali Gdańsk, nie obyło się bez tłumu fanów chcących zdjęcie.  Pozwiedzali wszystko na co pozwolił im czas, mają teraz przerwę i za chwilę opuszczą to miasto. Podzielili się na parę grup w których chodzą po mieście i kupują pamiątki jak i coś do jedzenie. 

- Ej mam pomysł.- powiedział friz 

- No jaki.- odparł tromba 

- Żeby zorganizować konkurs i widz może przyjechać do naszego domu na 2 dni.- mówił uśmięchnięty

- Może być to spoko pomysł, ale trzeba się zapytać innych co o tym sądzą.- odparła Wera 

- A teraz chodźcie na lody.-powiedział i poszli do jakiejś butki na nie. 

- Za chwilę mamy zbiórkę, zanim spotka nas wkurzony wujaszek.- powiedział tromba

- Mówiłeś o kimś Mateusz.-powiedział Wujas który pojawił się z nikąd 

- Ale jak ty tu, gdzie kiedy?- pyta się go 

- Przyszedłem, dobra zbierajcie się.- mówi i poszedł gdzieś 

- Znowu zniknął!- krzyknął ale nie za głośno tromba 

- Dobra chodźcie.- stwierdził Karol i poszli na teren zbiórki, a tam już stoi Łukasz. 

- O już jesteście, jak fajnie to zaczekamy na resztę grupy i pójdziemy do busa, a potem dom.- stwierdził 

Time skip: Kiedy siedzą już w busie 

- Raz, raz teraz pytanie czy jedziemy na obiad?- zapytał się wszystkich 

- Jeszcze się pytasz, wiadomo że jedziemy.- odpowiedział Tromba, tak zajechali do KfC, siedzą tam a potem przychodzi do nich kierowca iż  coś z silnikiem coś się stało. Wszyscy wyszli z lokalu do busa. Jakoś daleko, przyjechał kolejny. Także zrobili zamianę, że z tym nowym jadą. On sam sprawiał wrażenie  jakiegoś dziwnego, raczej ciągle rozgląda się wszędzie jakby miało coś się stać.  Jego wygląd pozostawia wiele do życzenia. Teraz jadą jakimiś wioskami, widok jest bardzo piękny. Nagle słychać strzał, krzyki, bus uderzył w czyiś mur. Większość z tych osób straciła przytomnoś poprzez uderzenie.

Pov. Karol

(Po huj jeszcze raz to samo opisywać)

Właśnie jedziemy na spokojnie, przez wsie. Do puki ktoś nie trafi w naszego kierowcę przez co uderzyliśmy w jakiś mór.

- Wszystko dobrze!- usłyszałem Łukasza

- Żyjemy- odpowiedziałem, rozejrzałem się dookoła, większość była nie przytomna. Parę osób jedynie całych. Nagle wyważono tu drzwi, wparowało dwóch osiłków, wyprowadzili na zewnątrz tych co przytomni jak i tych nie. Za uwarzyłem kierowcę, jego głowa leży na kierownicy, oczy ma nadal otwarte jak i skierowane w stronę drzwi, było pełno krwi. Siedzimy przed nim.

- To ten o którym ona mówiła- usłyszałem jedno zdanie. Właśnie w tedy wycelował w werkę.

- Ej nie musimy tego tak robić- mówię do nich, w sumie nie wiem skąd u mnie tyle odwagi. 

- Skoro tak to ma z pozdrowieniami- strzelił w młodą ( Chociaż jakby nie patrzeć w pierwszą osobę też by mógł) skoczyłem, albo stanąłem przez co sam dostałem prosto w brzuch.  Ledwo co stoję na nogach, wróciłem na swoje i osunąłem się wzdłuż niego. Oni uciekli.

- Karol- krzyknął Łukasz podchodząc szybko do mnie z apteczką- kula została w ranie- oznajmił ja podtrzymuje ten bok może bardziej trzymam. Kurwa już język mi się chyba plącze. Łukasz zniknął mi z pola widzenia i wrócił z apteczką. Wyjął wszystko co potrzebne i opatrzył ją wstępnie słyszę w oddali służby. Oczy są ciężkie ale nie mogę ich opuścić. Jedynie stłumione głosy, ratownicy szybko zabierają mnie do karetki. Tam jakieś badania mam.

- Słyszy mnie pan?- zapytał, kuźwa ale się wysilił.

- Tak- odpowiedziałem, też nie lepsza odpowiedź. 

- Dobrze, to jak się czujesz?- zadał kolejne

- Boli brzuch i wszystko- mówię mu

- Spokojnie, za chwilę będziemy w szpitalu- uspokajał mnie, co jestem spokojny jak pierdolona lilia na środku jeziora. Chyba dostaję na łep już od tego wszystkiego. ( Śmię nie wątpić) Później mam przebłysk jak jestem w szpitalu, jadę gdzieś jakieś głosy, jestem na jakiejś sali a nad mną staje człowiek w śmiesznym czepku masce. Jedyne co słyszę to, to iż będę spał. Odpłynąłem w wymarzony sen.

Time skip: Parę dni później

Wróciłem do świata żywych, obok mnie jest młoda i wera. 

- Obudziłeś się- oznajmiła wera, jakbym nie wiedział. ( Na łeb dostał chyba, za dużo tlenu)

- Gdzie ja jestem?- zapytałem

- Widzisz, mieliśmy wypadek na szczęście większości z nas nic poważnego się nie stało prócz paru zadrapań. Miałeś operację, wszystko się udało i zostałeś przeniesiony do szpitala w Krakowie- powiedziała mi, mój mózg próbuje właśnie stwierdzić co się wydarzyło. Wspomnie wróciły jak na zawołanie, oblatując mój mózg. Poł ekipy w bandażach to jednak nie jest za ciekawy widok, zwłaszcza kiedy ty to organizujesz. Zjebałem jak najbardziej.

- Nie zadręczaj się, to był przypadek a teraz my z Oliwią pójdziemy, a tobie przyda się odpoczynek- oznajmiła wera, zostałem sam. Znowu mam badania, co jest plusem takim iż mogę za dwa dni wyjść. W przyszłym tygodniu mają przyjechać goście, lub farciarze, którzy wygrali konkurs. Miło spędzam czas z lekarzem, okazał się iż to Alex mój kolega z szkoły. Umilił mi tu czas, prócz tego iż jest o nas pełno w wiadomościach jak i w necie. Skrzynki na insta są pełne, chociaż sam tego nawet nie wiedziałem iż tak można. Nagrałem na szybko story i wytłumaczyłem w wielkim skrócie. Dwa dni później jestem w domu, otoczeniu bliskich mi osób.

Witam witam

Wpada rozdział, myślę że wam się podoba mordunie.

Od youtuby do rodzinyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz