Harry w ekspresowym tempie umył podłogi w całym domu, starł kurze, wykąpał Dianę i przy okazji sam siebie. Założył koszulkę i spodnie, które wcześniej uprasował. Stanął przed lustrem, ułożył włosy i psiknął się kwiatowymi perfumami.Był gotowy na zobaczenie Ivy. Zastanawiał się czy to dziś zapytać się ją czy wyskoczy z nim na drinka. W jej towarzystwie stawał się nieśmiały.
Za piętnaście szesnasta w jego drzwiach stanęła uśmiechnięta Yvonne. Miała na sobie fioletową koszule i szerokie spodnie. Nie wyglądała jakby dziś pracowała. Na jej buzi widać było makijaż, który był bardziej widoczny niż ostatnio. Co nie zmieniała faktu, że wyglądała idealnie.
— Harry, dobrze wyglądasz. — odezwała się, a Styles poczuł jak serce mu staje.
— Ivy, ty również. Nawet nie wiesz jak się cieszę, że udało ci się znaleźć czas — powiedział i uśmiechnął się.
— Dziś musiałam załatwić pare spraw za miastem, ale trafiłeś w czas, bo akurat wracałam, a miałam odrazu jechać na drinka do baru. — zaśmiała się i położyła torbę na stole w salonie.
— Ciężki dzień? — zapytał
— Można tak powiedzieć. — odpowiedziała. — Ale nie przyszliśmy tu na spotkanie towarzyskie, gdzie masz naszą poszkodowaną?
Harry otrząsnął się. Kurwa, faktycznie to nie było spotkanie towarzyskie, chodziło tu o dobro jego psa. Pokręcił głową i poszedł na górę w poszukiwaniu Diany.
CZYTASZ
my favourite vet | H.S
Fanfictiongdzie piesek Harry'ego zaczyna mocno chorować i młody mężczyzna potrzebuje pomocy weterynarza