51

348 17 5
                                    


Pierwszy miesiąc rozłąki dla Brzeziński minął niewyobrażalnie szybko. Była w wirze pracy, pomocy Connorowi. Przez pierwszy miesiąc z Harry'm gadała okazjonalnie. Dłuższa rozmowa kończyła się płaczem ze strony obojga.

Brała dużo nadgodzin w pracy, siedziała tam do nocy po to by następnego dnia jechać do Smitha do ośrodka. Pod koniec maja Connor wychodził, więc była szczęśliwa, że wreszcie po tak długim czasie będzie mogła z nim spędzić więcej niż godzinę. We wtorek rano pojechała do szpitala, w którym był zamknięty jej przyjaciel. W ten piątek już wychodził.

— Hej, Con — powiedziała wchodząc do zimnej sali odwiedzin. — Pytałam się lekarza i przyniosłam ci twoją ulubioną czekoladę, wiem że za nią tęskniłeś — przytuliła się do starszego mężczyzny, a ten objął ją mocnej i pocałował w głowę. Tak jak robił to Harry.

— Cieszę się, że przyszłaś Ivy. Czas mi się tu niewyobrażalnie dłuży — wyznał i usiadł do stolika.

— Spokojnie, młody. Jeszcze kilka dni — nazywała tak przyjaciela, a ten zawsze się denerwował. Różnica wieku pomiędzy nimi to blisko czternaście lat, ale nigdy tego nie odczuli.

Szczególnie w łóżku.

— Jak u ciebie, skarbie? — znowu określenie, którego używał tylko Harry — Harry się odzywa?

— Tak, odzywa się. Staram się go ignorować, bo kiedy tylko słyszę jego głos automatycznie mam ochotę płakać i zacząć rzucać wszystkim co mam pod ręką — wyznała, a Connor złapał ją za rękę w geście wsparcia.

— Kochacie się, głupio mi się o tym mówi, bo jestem wkurwę zazdrosny, ale on jest dla ciebie odpowiedni, Ivy. Nie możesz go odtrącać, szczególnie teraz kiedy dzieli was tak dużo kilometrów.

— Connor, ja zaczęłam znowu brać leki na uspokojenie — powiedziała i skierowała wzrok w ziemie. Po przylocie do Stanów była od nich uzależniona i to właśnie Smith i terapia pomogło jej wyjść z nałogu.

— Słucham?! — wykrzyknął Connor — Kurwa Yvonne nie ma mnie trzeci miesiąc, a ty już robisz coś takiego? Nie wierze, po prostu nie wierze — powiedział i wstał od stołu. Podszedł do okna w pomieszczeniu i patrzył się w widok za nim.

— Connor, ja sobie nie radzę. Dziś wróciłam do domu z pracy przed czwartą, spałam do ósmej i przyszłam tu do ciebie. Jak widzę zdjęcia Harry'ego z planu nie mogę przestać płakać. Nie sądziłam, że ta rozłąka tak strasznie na mnie zadziała — rozpłakała się.

— Ivy — powiedział i klęknął przy jej kolanach. — Jeszcze tylko miesiąc, dacie radę. Ja wrócę do domu i znajdziemy tobie zajęcia, żebyś się nie przejmowała. Może taniec albo wrócisz do śpiewu? — zaproponował Connor, a Yvonne wzdrygnęła się. Eryk i Connor to były dwie osoby, które ją zawsze wspierali w jej pasji. Za gówniarza śpiewała i grała na gitarze.

— Nie, Connor.

— Pamiętaj Yvonne, został tylko ten jeden pieprzony miesiąc i Harry przyjedzie i znowu będziecie nierozłączni — przytulił ją mocno.

Mimo faktu, że Connor ciagle był zakochany w Ivy, to chciał dla niej jak najlepiej, chciał żeby była szczęśliwa. Nie zależało mu czy to z nim, czy z kimkolwiek innym. Chciał, żeby wreszcie w jej życiu pojawił się spokój i dobro, na które zasługuje.

***

Niespodzianka. Spodziewam się ze nie lubicie Connora, ale musicie he's in love ale chce dobrze dla naszej Iwonki.

O 20 kolejny.

M

my favourite vet | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz