— Ostatni raz zgadzam się na tego psa. Ostatni, pierdolony, raz — powiedział Azoff, wstając z ziemi i otrzepując się z kurzu.— Diana to robi z miłości. Kocha cię.
Styles zapiął ponownie psinkę na smycz i pogłaskał ją po głowie.
— Florence zaprosiła cię na kolację. Jutro masz nagrywki, pojutrze zdjęcia, a za cztery dni wywiad dla jednego z magazynów — powiedział młody menager. — Pocieszeniem jest to, że na ten moment to tyle. Później już tylko wolne.
— Czasem mnie to już męczy. Całe to ciągłe podróżowanie między LA, a Londynem. Chciałbym mieć coś, co przytrzyma mnie tutaj i nie będę się czuł w tym mieście jak w więzieniu, Jeff — wyznał, kiedy zajęli miejsce w aucie.
— Ostatnio wydajesz się wyjątkowo inny, Styles.
— Myślę, że potrzebuje przystopować na dłużej.
Oczy starszego rozszerzyły się kilkakrotnie, a jego usta formowały literę "o".
— Chcesz odpuścić karierę? Ja wiem, że ten rok dał nam w kość, ale myślisz, że to dobra decyzja? — zapytał po chwili.
— Gadałem o tym z mamą. Na czas przerwy mógłbym skupić się na budowie domu w Holmes Chapel — westchnął. — LA przestało mnie kręcić. Czuje się tu obco, jak na nieznanym terenie mimo że jestem tu od dłuższego czasu — dokończył.
— Porozmawiamy o tym, Harry. Daj sobie jeszcze ten tydzień, proszę. Później zostajesz ty, ten mały, włochaty dzikus, który leje gdzie tylko popadnie i Londyn, obiecuję — powiedział Azoff i spojrzał się na Harry'ego z pocieszającym uśmiechem.
— Dzięki, Jeff. Mam nadzieję, że coś się zmieni przez ten czas — wyznał z ironią w głosie.
— Poznasz tutaj miłość życia i powrót to Londynu będzie najgorszą rzeczą — powiedział teatralnym tonem. — Ewentualnie ktoś cię porwie i przyśle mi twój kciuk jako dowód— dodał już normalnym głosem.
— Druga opcja jest zdecydowanie bardziej realna.
CZYTASZ
my favourite vet | H.S
Fanfictiongdzie piesek Harry'ego zaczyna mocno chorować i młody mężczyzna potrzebuje pomocy weterynarza