15

555 23 2
                                    


Około godziny dwudziestej drugiej Harry opuścił plan. Był wycieńczony. Nie miał siły na najmniejszy ruch, dlatego poprosił Florence żeby odwiozła go do domu. Był to pierwszy raz od długiego czasu, kiedy po prostu siły go opuściły. Chciał się zamknąć w pokoju i nie wychodzić przez najbliższe cztery lata.

Florence w szybkim tempie odwiozła go do domu. Ruszył do domu, z skrzynki pocztowej wyciągnął pocztę i odkluczył drzwi. Przywitała go jak zawsze Diana, radośnie merdała ogonem. Uśmiechnął się pod nosem i pogłaskał ją za uchem.

— Już spokojnie, wróciłem. — powiedział do niej łagodnie. Uchylił drzwi tarasu, a Diana wyleciała przez nie zadowolona. Uwielbiał ją, był totalnie zakochany w swoim psie. Nigdy nie wyobrażał sobie, że zbuduje aż taką więź z rudym czupiradłem.

Słońce już zaszło, a na dworze panowała cisza, było ciepło. Harry wyszedł za Dianą i usiadł na posadzce, która rozgraniczała taras od trawy. Obserwował jak pies biega po trawie i uśmiechnął się mimowolnie. Nigdy nie chciał czuć się sam i dzięki Dianie to uczucie zniknęło. Kolejnym problemem, o którym przypomniał sobie Styles był fakt, że prawie od miesiąca nie ma weny twórczej. Nie potrafi napisać żadnych słów do swojego zeszytu, nie potrafi skleić zwykłego zdania. Był załamany. Kompletnie nie wiedział co zrobić, minęło już trochę czasu od Fine Line, a jego fani domagali się kolejnego albumu.

Styles zawołał psa do domu i szczelnie zamknął drzwi. Włączył alarm antywłamaniowy. Odkąd jego stalker się uaktywnił, a duża część ludzi zaczęła udostępniać jego adres, Harry po prostu się bał. Bał się naruszenia jego prywatności, jego komfortu i jego azylu. Cały czas powtarzał, że gdyby nie miejsce, w którym znajduje się jego dom, nie wrócił by do LA za żadne skarby.

Cieszył się, że większość jego fanów słusznie zgłasza, że takie informacje się pojawiają i był im wdzięczny, że zauważają jak bardzo nieporządku jest takie zachowanie. Był dumny, że większość jego fanów potrafi uszanować jego prywatność. Z każdej strony powtarzał, że chce oddzielać swoje życie prywatne, a jego muzykę. On też postanowił odstawić media społecznościowe na drugi plan, lubi tą nutkę tajemniczości i bycia anonimowym. To chyba było głównym powodem jego częstych i uwielbianych podróży do Japonii czy innych zakątków Azji. Bardzo często myślał na temat powrotu tam, jednak aktualnie zbyt wiele się działo żeby od tak mógł odsunąć się.

Liczył, że jeszcze kilka ciężkich miesięcy i będzie mógł to zrobić.

Po zabezpieczeniu wszystkiego skierował się na górę domu, gdzie wziął szybki prysznic i wykonał swoją wieczorną rutynę. Po całym rytuale, finalnie rzucił się na łóżko i zaciągnął się lawendowym zapachem swojej poduszki. Uwielbiał zapach tego płynu do prania.

Ręką wyszukał telefon i nastawił budzik. Jutro kolejny dzień na planie, czyli znowu wróci wykończony bez życia. Zobaczył na wyświetlacz, na którym widniało zdjęcie jego z Dianą. Zawołał ją na górę, ponieważ siedziała na dole i czekał aż wreszcie przyczłapie się i położy się obok. Lubił czuć jej ciepło.

Myśląc o niej, przypomniał sobie, że jutro czeka go podpięcie jej do kroplówki. Pomyślał, że to świetna okazja żeby zadzwonić do Yvonne. Chciał udać, że nie potrafi jej przypiąć i doprowadzić do tego, żeby Ivy się z nim spotkała. Chciał po prostu znowu spędzić z nią czas i znowu zapomnieć o tym co go cholernie przytłacza.

my favourite vet | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz