48

427 20 13
                                    


Harry zorientował się, że Yvonne pobiegła na taras w domu Rowlandów. Znała to miejsce, bo już była tu na papierosie z Glenne. Nie mylił się, dziewczyna siedziała na zimnych płytach. W lewej ręce coś trzymała, a prawda podtrzymywała papierosa. Zaciągała się co chwile i wyglądała na bardzo zestresowaną. Jedna lampka na tarasie oświetlała ledwie jej twarz i Harry dostrzegł, że na jej aksamitnych policzkach, do których tak kochał się przytulać, które tak kochał całować pojawiły sie mieniące łzy.

Ivy patrzyła się pusto przed siebie i co sekundę zaciągała się nerwowo papierosem. Jedna z dłoni była kurczowo zaciśnięta w pięść.

Styles bezceremonialnie podszedł do niej i usiadł obok. Z przyzwyczajenia złapał ją za rękę, a ona ją szybko wyrwała. Artysta zmarszczył brwi. Nie spodziewał się aż takiej rekacji, ale nie dawał po sobie poznać, że jest przerażony. Kiedy po pięciu minutach Yvonne chciała wyciagnac kolejnego papierosa z zamiarem go zapalenia, Harry zatrzymał jej rękę i spojrzał w jej oczy głęboko.

Utonął w jej spojrzeniu, z jej wzroku było można wyczytać wszystko.

— Powiesz mi teraz co znaczy ten tatuaż? — zapytał nie spuszczając z niej wzroku.
Yvonne zamknęła oczy. I wzięła głęboki oddech.

Wtedy Harry zdał sobie sprawę, że będzie to druga rozmowa, której się boi. Tą pierwszą jest temat wyjazdu, który cały czas zaprząta głowę muzyka.

— W szkole byłam tą dziewczyną, która miała duże kompleksy i niskie poczucie własnej wartości. Moi rodzice się rozwiedli, kiedy byłam w ostatniej klasie gimnazjum i zamieszkałam wtedy z ojcem. Był dla mnie największym wsparciem i najlepszą osobą, jaką miałam. Był zawsze dla mnie, on wiedział jak zle się czuje w swoim ciele i to on chciał mi pomoc. Poszłam do szkoły średniej w specjalizacji weterynaria, bo tak naprawdę wtedy moja przyszłość była na drugim torze. Moja babcia zachorowała na raka kości i cała rodzina była przy niej. W między czasie z tatą zachorowaliśmy na depresje, przez sytuację z moją mamą. Nigdy nie miałam kogoś bliskiego, kto nie byłby moim tatą, kto chciałby porozmawiać ze mną, żebym mogła się wypłakać — uśmiechnęła się — to ja zawsze byłam tą osobą, która chce uszczęśliwić wszystkich na siłe i martwi się najmniej o siebie.

Harry cały czas trzymał ją za rękę. Nie wyrywała się, a skupiona opowiadała. Styles z jej twarzy starał się czytać emocje, ale nie mógł nic rozszyfrować.

— Zawsze zakładałam maskę bycia osobą zabawną w towarzystwie, zawsze żartowałam, robiłam z siebie błazna. Nadeszła szkoła średnia i wiesz co wtedy liczyłam, że spotkam tą pieprzoną miłość życia. Liczyłam, że poznam chłopaka, któremu będę mogła się wypłakać, powiedzieć wszystko, planować śmierć moich wrogów— zaśmiała się słabo — Po prostu z którym byłabym szczęśliwa. I w zasadzie długo nie czekałam, bo w drugiej klasie, kiedy w pilnej potrzebie biegłam do toalety wpadłam na chłopaka. Wtedy był to mój ideał. Był wysoki, ciemne włosy, jasne oczy, ciepły uśmiech. Po prostu mój ideał. Okazało się, że jest rok starszy i chodzi do klasy o innym zupełnie profilu. Pokochał mnie z moimi kompleksami, z moją pryszczatą twarzą, cellulitem czy rozstępami. Pokochał każdą moją niedoskonałość, która dla niego była doskonała — Yvonne uśmiechała się cały czas, kiedy wspominała chłopaka. Harry robił się zazdrosny, bo opis jej ideału różni się od jego wyglądu.

— Eryk był moim aniołem. Byliśmy nierozłączni. Oboje mieliśmy wybuchowe wtedy charaktery i nie jedna kłótnia była jak wojna. Nigdy nie odpuszczaliśmy, zawsze do usranej śmierci potrafiliśmy się kłócić. Jednak wieczorami wchodził po balkonie do mojego pokoju i przepraszał mnie, mimo że on miał racje. Był moim pierwszym razem w każdym przypadku. Alkoholu, narkotyków, jazdy samochodem. seksu. Był po prostu moim pierwszym, a już idealnym. Kochał mnie nad życie, a ja kochałam jego. — dokończyła i Harry już w kościach czuł, że ta historia nie będzie miała szczęśliwego zakończenia.

my favourite vet | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz