22

500 16 7
                                    



— No i czułem jej usta prawie na moich, ale szybko wyszła i nie zdążyłem zareagować — wybełkotał Harry. Było grubo po pierwszej w nocy, a imprezę w domu Mitcha rozkręciła się na dobre.

Styles był już dosyć mocno upojony alkoholem, jednak najbardziej upity był Mitch.

— Sam z siebie mogłeś ją pocałować — powiedział Adam polewając kolejną kolejkę trunki. Wypili już dwie butelki tequili. W ruch szła butelka wódki. Styles wiedział jak skończy się dla niego mieszanie alkoholu, jednak w cholerę potrzebował odcięcia.

Czy to możliwe, że się zauroczył. Każdy ruch, każdy uśmiech Yvonne wywołują u niego niesamowite uczucia. Harry nigdy nie był osobą u której łatwo było o uczucia. Przez to, że przez prawie pięć lat otaczał się ludźmi, którzy czerpali z niego korzyści, ciężko mu było zaufać w szczere intencje. Tym razem jednak był zaczarowany lekarką weterynarii.

— Styles, ziemia do Stylesa — przed jego twarzą pomachała Sarah, która jak narazie była najbardziej trzeźwa.

— Co mówiliście, wyłączyłem się — powiedział. Jego język bardzo się plątał i szum w jego głowie nie pomagał mu w tej sytuacji.

— Pytałam się czemu nie zaprosisz ją na randkę?

— Nie wiem, w jej towarzystwie czuje się nieśmiały, nie mogę kontrolować niektórych rzeczy. Ręce mi się pocą, serce łomocze. Boje się, że coś zepsuje, a pragnę ją bliżej poznać. — westchnął żałośnie i schował twarz w dłonie.

— Ooo, Harry to słodkie. Zauroczyłeś się — powiedziała Sarah i przytuliła Stylesa do siebie.

— Dobra, chlej nie pierdol — Mitch podał mu kieliszek z wódką

Styles przewrócił oczami i opróżnił kolejny kieliszek.

— Ja chyba pasuje, będę rzygał — powiedział Adam biegnąc do łazienki.

— Ja pierdole, będę musiała znowu kafelki szorować — jęknęła Sarah

Harry oparł się o oparcie kanapy i przymknął oczy. Czuł, że jest już w tym stanie, w którym robi się głupoty. Wziął do ręki telefon i zaczął go obracać w dłoniach. Na wyświetlacze pokazała mu się godzina trzecia. Przez te kilka godzin zdążył się upić, słuchać o życiu seksualnym Adama i o pierwszym razie Mitcha.

— Harry następnym razem zaproś tą Irmine tutaj. Zaprzyjaźnimy się z nią — wybełkotał Mitch, który odlatywał.

— Yvonne. Ma na imie Yvonne.

Harry sam wlał sobie kieliszek i wypił go. Poczuł gorycz w gardle.

my favourite vet | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz