Już o godzinie ósmej Harry był na nogach. Z całej siły chciał aby ten poranek minął miło i żeby Yvonne zapomniała o smutnych wydarzeniach z zeszłego dnia.
Po zejściu ze schodów i dotarciu do kuchni, zaczął szykować śniadanie, ponieważ był rannym ptaszkiem to po imprezach on zawsze budził się pierwszy i on swoim przyjaciołom na kacu robił wyśmienite śniadania.Kiedy herbata wystygła, a tosty były już gotowe, o czym poinformował Harry'ego dźwięk tostera, z kuchni przeniósł się do salonu. Na stoliku przed telewizorem postawił zrobione śniadanie i postanowił pójść po Yvonne.
Uchylił drzwi do sypialni i na widok Ivy, która spała sobie w najlepsze w jego ubraniach, na jego łóżku uśmiechnął się jak głupi. Jego serce było zawładnięte przez nią. Wszystko w niej ją intrygowało i chciał wiedzieć wszystko. Widział też, że mimo stwarzania pozorów jest osobą skrytą, którą coś musiało zranić.
— Ivy?
— Hmm — przeciągnęła się. Jej oczy dalej były zamknięte.
— Zrobiłem śniadanie i chciałbym żebyś zjadła. Czeka nasz długi dzień — powiedział Harry i obserwował jak Yvonne podnosiła się z łóżka. Z racji, że jej koszulka, w której spała była trzy razy za duża lekko się jej osunęła na ramie. W takiej pozycji, z roztrzepanymi włosami i zaspanymi oczami wyglądała idealnie.
Pociągająco, seksownie po prostu idealnie.
— Jesteś zbyt dobry, Harry — powiedziała i zaczęła ziewać, co Styles uznał za naprawdę słodkie. — Dasz mi jakąś szczoteczkę do zębów i ręcznik?
— Jasne, rano ci naszykowałem wszystko w łazience. Domyśliłem się, że będziesz chcieć wziąć prysznic — Styles wzruszył ramionami i podszedł bliżej w stronę pięknej kobiety.
— Rano? To która jest godzina? — zapytała, szukając zegara po pokoju.
Harry wyjął z kieszeni spodenek telefon i zerknął na niego.
— Jest dokładnie za dziesięć minut dwunasta. Pospałaś sobie, ale liczę że ten sen ci coś dał. — powiedział Harry i kontynuował uśmiechanie się do Yvonne.
— Wiesz co, dawno z nikim nie spałam — powiedziała, a Harry popatrzył na nią znacząco.
— To można zmienić
— Boże. Harry! Nie w tym sensie! — krzyknęła i roześmiała się — Chodziło mi, że dawno nie leżałam z osobą w łóżku, od której czuć takie przyjemne ciepło. Wiesz o czym mówię?
Harry się zarumienił, bo jemu również tego bardzo brakowało. Jego łóżko zawsze było zimne i puste, a po tej nocy czuł jakby wszystko nabierało nowych innych barw.
— Wiem, Yvonne
— Dobra, to ja pójdę do łazienki. Daj mi dziesięć minut — uśmiechnęła się i pocałowała go w policzek, kiedy przechodziła obok niego.
Harry się wzdrygnął i nawet nie zdążył zareagować na jej czuły gest. Po minucie otrząsnął się, kiedy usłyszał szum wody z łazienki.
Zachowywali się jakby byli parą
***
Siedzieli razem w salonie i w przyjemnej ciszy konsumowali posiłek. Harry dalej nie wiedział co tak naprawdę się stało. W delikatny sposób chciał wypytać Ivy, ale nie wiedział czy jest to odpowiednie.
— Yvonne, powiesz mi co stało się wczoraj — powiedział, a Ivy zamarła. Odstawiła kubek z herbatą na stolik i kaszlnęła.
— Connor miał drugą próbę samobójczą
— Skarbie, tak mi przykro — powiedział Styles i położył swoją dużą i ciepłą dłoń na jej udzie, które było okryte spodenkami Harry'ego.
— Napisał list, w którym mówi, że beze mnie jego życie nie ma sensu i nie radzi sobie, kiedy mnie nie ma obok. Na szczęście znalazłam go i płukanie żołądka dużo dało, lekarze nie chcieli mi powiedzieć co tak naprawdę się z nim dzieje — powiedziała, a jej głos się łamał. — Wspomnieli tylko, że konieczne będzie leczenie w ośrodku zamkniętym.
— Yvonne, nie możesz się tym zadręczać. Powinnaś też mieć swoje życie
— Chodziło mu o noce u ciebie. Wyczuł, że coś jest pomiędzy nami — powiedziała cicho, a Harry szczerzył się jak głupi do sera.
— A co jest pomiędzy nami? — zapytał żeby tylko ją sprowokować.
— Aktualnie? — zapytała, a Styles pokiwał głową na tak. — Twój pies — wskazała na Dianę, która w najlepsze spał sobie pomiędzy dwójką.
Harry się zaśmiał i uderzył Ivy w bok. Sama śmiała się jak głupia, kiedy jednak nie przestawała, Styles posmarował jej czubek nosa dżemem jagodowym. Brzeziński pokazała mu środkowy palec.
— I jak ja teraz wyglądam?
— Dalej jak kobieta moich snów — powiedział bez wahania piosenkarz i pocałował jej czubek nosa, tym samym zlizując dżem.
— Jesteś okropny — znowu się zaśmiała.
Para wróciła do jedzenia śniadania w ciszy, którą po pięciu minutach przerwała Ivy.
— Harry?
— Hmm
— Pojedziesz ze mną do szpitala psychiatrycznego, żeby załatwić leczenie dla Connora? — zapytały, a jej dłonie drgały i się pociły.
Styles wziął jej smukłe, delikatne dłonie w swoje i złożył delikatny pocałunek na nich. Zachowywali się jak para, jednak nikomu to nie przeszkadzało. Artysta czuł się jak we śnie, a lekarka weterynarii wreszcie poczuła, że jest ktoś, kto chce opiekować się nią.
— Tak, Ivy. Pojadę z tobą.
**
Następne rozdziały będą coraz ciekawsze. Wreszcie udało mi się do końca dopracować zakończenie, wiec wiem w jakim kierunku zmierzamy. Będzie przyjemnie, a aktualnie zostawiam was z naszymi zakochancami, którzy są najslodsi na świecie.
Z racji ze jutro wracam do nauki stacjonarnej, przepraszam z góry za spóźnienia z rozdziałami. Teraz przyszło mi przepisywać i uzupełniać notatki, bo mam spore zaległości, a technik weterynarii sam się nie zda. Dajcie mi znać jak u was ze szkołą!
I dajcie mi znać co sadzicie o rozdziale!!
Miłej nocy
Love, love, love
M
CZYTASZ
my favourite vet | H.S
Fanficgdzie piesek Harry'ego zaczyna mocno chorować i młody mężczyzna potrzebuje pomocy weterynarza