Następnego dnia Yvonne wstała wyjątkowo wcześnie. Miała iść na drugą zmianę do kliniki. Cieszyła się też, bo Smith zabiera ją na lunch. Tęskniła za beztroskimi momentami z przyjacielem, ale odkąd był Harry nie potrafiła wytrzymać bez niego dłużej. Jej myśli krążyły tylko i wyłącznie wokół niego.
Styles wciąż był oszołomiony wczorajszym głosem swojej dziewczyny. Myślał o nim całą noc i nie mógł wyjść z podziwu. Była aniołem stąpającym po ziemi. Dziś nie spędzali dużo czasu z Yvonne, ponieważ mężczyzna spotykał się z menadżerem, żeby obgadać kilka kwestii, które dotyczyły przyszłości muzyka. Był podekscytowany. Pandemia się uspokoiła, większość osób była zaszczepiona, więc z Jeffem ustalili, żeby ponownie wydać daty koncertów. Uwielbiał występować na scenie, a kiedy tylko pomyślał, że jeszcze kilka miesięcy temu chciał się odciąć od kariery i chciał przestać występować miał ochotę uderzyć się w głowę. Jego cały pogląd na sytuacje drastycznie zmieniła Yvonne. Ona zmieniła wszystko.
**
Yvonne pracowała w klinice. Miała ostry zapiernicz, ale uwielbiała swoją prace. Dawała jej wiele satysfakcji, kiedy kolejny raz trafnie diagnozowała problem zwierzęcia, kiedy po raz kolejny ratowała życie pieska, kiedy ocierała łzy szczęścia właścicielom. Uwielbiała swoją prace.
Były też momenty, w którym miała dość. Oczywiście, jak w każdej pracy. Cały czas wspomina jak jej długoletni podopieczny zmarł po długim i trudnym leczeniu. Dalej słabo jej się patrzy na usypianie lub agonię zwierząt. Jest na to zbyt wrażliwa. Takie rzeczy oddaje w ręce długiej lekarki, która nie zwraca na to zbyt uwagi. Nie wiedziała czy to przez dłuższą pracę w zawodzę, czy przez odmienny charakter.Dzisiaj akurat nie ma żadnego usypiania, czy inwazyjnych zabiegów. Odrobaczenie, usuwanie kamienia i USG kotki w ciąży. Przyjemne, łatwe i mało pracochłonne.
O szesnastej Connor wyrwał Yvonne z kliniki i zabrał ją do kawiarni. Było przyjemnie, więc poszli sobie spacerkiem.
— I jak z Harry'm? Dalej żyjecie jak w bajce?
— Można tak powiedzieć. Um, pozwoliłam mu na no wiesz... — zarumieniła się.
— O mój boże, kochaliście się? — powiedział podekscytowany.
— Nie! Co ty, jeszcze nie — krzyknęła.
— Jakoś przede mną nie miałaś takich oporów — zadrwił.
— Bo mam słabość do starszych mężczyzn — wzruszyła ramionami.
— No to co? Nie chcesz powiedzieć mi, że o mój boże! On zrobił ci palcówkę! — krzyknął.
— Ucisz się, całe miasto nie musi o tym wiedzieć. — powiedziała rumieniąc się.
— Nie powiem, że nie jestem zazdrosny, ale cieszę się, że wreszcie jesteś szczęśliwa — powiedział i objął ją ramieniem. Pocałował ją w czubek głowy, a ta się uśmiechnęła.
Szli wolnym krokiem, kiedy weszli do kawiarni, usiedli przy stoliku obok ona. Yvonne zamówiła sobie kawę i ciastko, a jej przyjaciel kawę i kanapkę.
Po dziesięciu minutach przynieśli im jedzenie i zaczęli się zajadać.— Co tam u ciebie, Con? Ostatnio jesteś coś bardzo inny. Bardziej szczęśliwy? Masz to coś co w oku ma Harry, kiedy na mnie patrzy. O nie, nie mów! Poznałeś kogoś? — zapytała. Znała czterdziestolatka na wylot, więc zauważyła najmniejszą zmianę w jego zachowaniu. Zawsze trafie oceniała sytuacje w życiu Connora. Potrafiła mu pomóc, przytulić go, opierdolić kiedy na to zasługiwał. Była jego najlepszą przyjaciółką, kochanką. Bla dla niego bliższa niż jego rodzina.
CZYTASZ
my favourite vet | H.S
Fanfictiongdzie piesek Harry'ego zaczyna mocno chorować i młody mężczyzna potrzebuje pomocy weterynarza