13

583 21 6
                                    







Po prawie czterdziestu minutach biegania, zobaczył że Azoff napisał do niego, żeby o ósmej dwadzieścia spotkali się w ich ulubionej kawiarni na przedmieściach. Styles uruchomił od nowa swoją playliste i skierował się do domu.

Wziął szybki prysznic i wypuścił Dianę na podwórko, żeby mogła się wybiegać zanim wyjdzie z domu.

Ubrał koszulę i pierwsze lepsze spodnie, które miał w szafie. Na palce wsunął pierścienie, a włosy przed lustrem ułożył palcami. Spryskał się delikatnymi kwiatowymi perfumami, które miał położone na szafce. Jeszcze raz spojrzał w swoje obicie i wyszedł z sypialni.

Zawołał Dianę spowrotem do domu, podał jej ponownie jedzenie z lekiem i wlał do miski wodę. Pogłaskał psa po pysku i wybrał numer do Jeffa. Poinformował go szybko, że zaraz wychodzi i szybko się rozłączył.

— Widzimy się później, Diana — powiedział do niej i wyszedł z domu.

Po dziesięciominutowym spacerze dotarł pod kawiarenkę gdzie już czekał jego menadżer.

— Cześć Foof! — powiedział, kiedy stanął obok niego.

— Witaj Styles. — odpowiedział — Zamówiłem ci twoją ulubioną kawę, zaraz powinna być. —dodał

— Dzięki, jak ty mnie znasz... — powiedział

— Dobra, nie słodź. Co z Dianą? — zapytał.

— Straciła dużo krwi, dostała kroplówkę, miała gigant skrzep krwi w nosie, który wypłynął zakrwawiając mi dywanik w łazience, koszulę i podłogę w domu. — odparł Styles.

— A obsługa w klinice? Nie byłem tam nigdy, ale siostra Glenne bardzo zachwalała, więc dlatego ci podałem akurat ją. — powiedział, a kelnerka przyniosła ich zamówienia, patrząc na Stylesa jak na Boga.

— Coś nie tak? — zapytał, kiedy jej wzrok nie opuszczał jego postaci.

— Ugh, moja siostra jest twoją niewyobrażaną fanką, czy mógłbyś jej podpisać? — zapytała, a na jej policzkach widniały czerwone rumieńce.

— Jasne.

Dziewczyna podała mu serwetkę i długopis. Chłopak szybko podpisał i podał to blondynce obdarowując ją jego najlepszym uśmiechem.

— Mogę jeszcze zdjęcie, bo kretynka mi nie uwierzy. — zaśmiała się, a Styles pokiwał na zgodę głową. Podała Azoffowi telefon, a on zrobił zdjęcie. Dziewczyna szczerze podziękowała i odeszła zostawiając mężczyzn samych.

— Wracając do twojego pytania, Jeffrey.. — upił łyk kawy z kubka. — Poznałem tam kogoś. — powiedział, a szczęka menadżera upadła na stół.

— Co? — prawie wykrzyknął.

— Byłem w sklepie i piękna kobieta pomogła mi wybrać idealną karmę dla Diany, bo wiesz zawsze mama mi pomagała z tym. No i jak zaczarowany na nią patrzę do momentu jak odeszła. Wyglądała jak pieprzony anioł. Później okazało się, że ta dziewczyna jest lekarką w tej klinice co mi podałeś. —powiedział, a Jeff napił się kawy.

— Aww, to urocze. — powiedział — Myślisz poważnie o tym?

— Jeff, widziałem ją dwa razy.

Styles i Azoff zboczyli z tematu, zaczęli rozmawiać na temat wszystkiego. Planu Don't Worry Darling, nadchodzących wywiadów. Typowe pierdoły. Harry chciał zacząć nowy temat, jednak coś mu przeszkodziło. Usłyszał aksamitny, delikatny głos, którego słuchał prawie całą dzisiejszą noc. Uspokajający cichy głos, za którym szalał jak wariat.

— Hej Harry.

*

Kolejny bo H za niecałe 3 godziny kończy 27 lat ily u H

Btw jeśli podoba wam się historia super by było gdybyście gwiazdkowali

my favourite vet | H.SOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz