– Cholera – mruknął Simon, starając się otworzyć drzwi. Przymarzły, przez co wcale nie chciały się otworzyć, a za oknem było mnóstwo śniegu co oznaczało, że będzie musiał się jeszcze bardziej siłować.
Mężczyzna wziął głęboki oddech i mocno naparł na drzwi, które w tym momencie ustąpiły. Nie otworzyły się jednak całkowicie, a do środka wsypała się garść śniegu. Złapawszy za miotłę stojącą obok, zaczął wygarniać biały puch.
Dopiero wtedy wyszedł z domu w ciężkich kozakach i grubą kurtką na sobie. Poszedł da garażu po szuflę, po czym zaczął odśnieżać podwórko.
– Nienawidzę zimy – burknął do siebie, wykonując drugą górę ze śniegu. Dopiero po długiej godzinie udało mu się odsłonić dróżkę, prowadzącą do drzwi.
Problem w tym, że one znowu nie chciały się otworzyć. Simon robił wszystko – szarpał klamkę i ciągnął ją całymi siłami.
– Kurwa! – krzyknął. Zacisnął palce na nasadzie nosa, zastanawiając się co powinien teraz zrobić. Telefon zostawił w domu, a oddalić też się nie mógł. Przecież zawsze mógł pojawić się ktoś silniejszy od niego i z łatwością się otworzyć.
Wpadł na pomysł dopiero wtedy, kiedy zegarek na jego ręce zawibrował i poinformował go, iż zdobył swój cel w codziennym spalaniu kalorii. Zaczerwienionymi oraz sztywnymi dłońmi odblokował iWatcha i wyszukał kontakty. Nacisnął ikonkę z napisem Raphael i czekał.
Proszę, proszę, odbierz. Myślał, przestępując z nogi na nogę. Robiło mi się coraz zimniej, pomimo grubej kurtki.
– Si?
– Oh, Raphael! Dzięki Bogu, że odebrałeś. Potrzebuję twojej pomocy – wyjąkał.
– Co się stało, Simon?
– Zatrzasnęły mi się drzwi. Wiem, że masz zapasowe klucze do mojego domu. Nie mam przy sobie nic czym mógłbym je otworzyć. Już nawet siły nie mam – Raphael zaśmiał się.
– Dios, qué tonto eres. Zaraz tam będę, tylko odbiorę Charo z przedszkola.
– Oh, dziękuję, dziękuję! Proszę tylko pośpiesz się, bo jest cholernie zimno – rozłączył się. Schował dłonie do kieszeni i czekał.
Po upływie trzydziestu minut pod bramę podjechał czarny chevrolet. Wysiadł niego wysoki mężczyzna ubrany w skórzany płaszcz.
– Pokaż co tu masz – powiedział. Złapał za klamkę i mocno ją zacisnął. Drzwi ani drgnęły. Szarpnął znowu, jednak bez skutku. – Odmrażacz zostawiłem w domu. Chodź, zabiorę cię do siebie. Poźniej cię odwiozę – ledwo przekręcił klucz w drzwiach, aby zabezpieczyć dom.
– Naprawdę?
– Tak, przecież cię tu nie zostawię.
– Dziękuję! – jęknął, idąc za starszym mężczyzną. Usiadł obok niego, na miejscu pasażerskim.
– Charo, przywitaj się z Simonem.
– Dzień dobry – mruknęła cicho, zawstydzona dziewczynka.
– Hej, Charo – odparł, zapinając pas. Spojrzał na Raphaela. Tamten nie powiedział już ani słowa, tylko skupił się na drodze.
Jego przyjaciel był świeżo po rozwodzie. Była żona Raphaela wyznała mu, że jest lesbijką i z ich związku już raczej nic nie będzie, a do macierzyństwa nie jest gotowa. Mimo to byli w dobrym kontakcie i często widywała się z córeczką.
Raphael pracował jako psycholog, ale z własnym problemów zrobił sobie przerwe i na chwilę obecną udzialał wizyt przez telefon.
– Masz na sobie samą kurtkę!? Dios, jesteś głupszy niż myślałem – mruknął Raphael.
– Hej, nie wiedziałem, że drzwi tak nagle się zatrzasną! – odkrzyczał w swojej obronie. Raphael pokręcił głową, po czym ściągnął zielony golf, który miał na sobie i mu podał.
– Zakładaj.
– Co?
– Załóż. Nie będziesz mi tu w krótkim rękawku latał.
– Uh, uh. Dobrze tato – wywrócił oczyma, ale posłusznie wziął od niego sweter i go założył.
***
Do domu wrócił dopiero wieczorem. Raphael potrząsnął puszką i spryskał zamek od drzwi, a potem całą framugę. Odczekali chwilę, a Simon przekręcił klucze. Po naciśnięciu klamki drzwi trzasnęły, ale w końcu się otworzyły.
– Dziękuję, Raphael – odwrócił się w jego stronę. Ich oddechy zamieniały się w kłębki pary.
– Cała przyjemność po mojej stronie. Następnym razem kup odmrażacz – Simon wywrócił oczyma. – A teraz idź, bo marzniesz.
– To.. do zobaczenia.
– Do zobaczenia – skinął mu ręką i odszedł do samochodu. Simon wszedł do domu, ściągnął kurtkę i nastawił wodę. Zrobiwszy sobie herbatę, udał się do własnego pokoju w celu przeczytania książki, ale w połowie drogi zdał sobie sprawę, że wciąż ma na sobie sweter Raphaela.
A w kieszeni znajdował się jego iPod.
Wyciągnął go ostrożnie i włączył. Przegryzł wargę, ale mimo oporu wszedł w playlisty. Przeglądając je zauważył jedną zatytuowaną Simon.
Zamarł.
Raphael znał jeszcze jakiegoś innego Simona? Tego nie wiedział. Może to jakiś jego inny znajomy?
Kliknął w playlistę, w której mógł zobaczyć ścieżkę z filmów Avengers, ale pierwszą piosenką była Secret Love Song Little Mix.
Simon porzucił dzisiejsze czytanie książki, tylko wszedł pod kołdrę, podłączył słuchawki i nacisnął play.
CZYTASZ
sunkissed | saphael one-shots
Fanfic❝PRZYNAJMNIEJ RAZ UWIERZ W PRZEZNACZENIE❞ #1 w valentines [15.04.2020] #1 w biseksualnośc [15.04.2020] #1 w raphaelsantiago [03.01.2021] #1 w boysromance [05.01.2021] #1 w lewis [05.01.2021] #1 w saphael [05.01.2021] #1 w aseksualność [05.01.2021] ...