Chłopiec podbiegł do drzwi domu i wesoło w nie zapukał. Czekał przez dłuższą chwilę, aż w końcu drzwi otworzyła mu zrozpaczona, zapłakana kobieta.
– Dzień dobry! Czy Simon może się bawić? – Kobieta pokręciła głową.
– Simona nie ma Raphael. Nie ma. Zniknął.
***
Raphael odchylił się na krześle w swoim biurze, patrząc na jedno ze zdjęć, które stało na jego biurku. Znajdowali się na nim dwaj mali chłopcy. Obydwaj uśmiechnięci od ucha do ucha, obejmowali się ramionami.
Santiago zahamował łzy i podniósł zdjęcie. Przesunął po szkle opuszkami palców.
Znajdę go! Obiecuję, że go znajdę! Masz moje słowo ciociu Elaine!
Później podniósł kartotekę, w której widniało zdjęcie małego chłopca. Minęło już osiemnaście lat a on go dalej nie znalazł. Odłożył wszystko na biurku i oparł głowę o dłonie. Jednak on złożył sobie obietnicę, że go znajdzie i nie zaprzestawał poszukiwań.
***
Por favor Dios. Ayudame a encontrar a Simon.
***
– Dziękuję, Elaine – uśmiechnął się, biorąc od kobiety pudełeczko. – Postaram się zjeść je od razu dzisiejszego dnia.
– Mam nadzieję – Elaine zaśmiała się lekko. – Niech cię Bóg błogosławi – Santiago skinął głową.
– Z Bogiem.
– Z Bogiem – odpowiedziała a on odszedł do swojego samochodu i ruszył w stronę komisariatu.
Raphael Santiago był trzyletnim policjantem a dzięki jego determinacji i wierze, wspiął się na stanowisko sierżanta. Od dziecka, gdy dowiedział się, że jego przyjaciel zaginął, wmówił sobie i innym wokół, że go znajdzie.
Na początku wszyscy odbierali to jako fantazję dziecka, które nie rozumie całej sytuacji. Ale z dnia na dzień wszystko stawało się coraz twardsze, Raphael z coraz większą zawziętością dążył do celu. I go zdobył.
W tamtym momencie siedział w swoim biurze, wykonując papierkową robotę. Nagle drzwi otworzyły się z hukiem i do środka wszedł czarnowłosy mężczyzna o niebieskich oczach oraz z tatuażem na szyi.
– Sierżancie Santiago – zaczął. Meksykanin uniósł głowę.
– Aspirancie Lightwood. Słucham.
– Mamy wezwanie. Otrzymaliśmy wiadomość o chłopaku przetrzymywanym przez pewnego mężczyznę. Starsza kobieta, mieszkająca obok zgłosiła całą sprawę – ciemnooki odsunął się od biurka i wstał.
– Nie ma co zwlekać. Jedziemy – powiedział twardo, po czym obydwaj opuścili jego biuro. Dołączyły jeszcze do nich policjantki Lily Chen oraz siostra aspiranta Alexandra Lightwooda – Isabelle Lightwood.
Cała czwórka wsiadła do radiowozu. Raphael był spięty z nerwów. Pomimo iż miał wiele przypadków, zawsze czuł stres niezależnie od tego jak poważny był.
Na miejscu byli piętnaście minut później. Kobieta która zgłosiła sprawę wyszła im na przeciw.
– Ah, jak to dobrze, że panowie i panie już są – załamała ręce. – Chłopak jest tutaj – wskazała palcem na obdrapane drzwi starego domu. – Proszę, uratujcie młodzieńca. Nie mogę znieć tego jak on krzyczy – pokręciła głową.
CZYTASZ
sunkissed | saphael one-shots
Fanfiction❝PRZYNAJMNIEJ RAZ UWIERZ W PRZEZNACZENIE❞ #1 w valentines [15.04.2020] #1 w biseksualnośc [15.04.2020] #1 w raphaelsantiago [03.01.2021] #1 w boysromance [05.01.2021] #1 w lewis [05.01.2021] #1 w saphael [05.01.2021] #1 w aseksualność [05.01.2021] ...