valentines day

125 14 0
                                    

Kiedy Simon był jeszcze dzieckiem, chciał spędzać każde walentynki z Clary. Ale z każdym rokiem to uczucie stopniowo zanikało. Co prawda nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki nie skończył siedemnastu lat. Zauroczenie dziewczyną nagle zniknęło, tak samo jak się pojawiło. Zaczęło pojawiać się zainteresowanie chłopcami, które robiło się silniejsze i silniejsze. 

Simon przewrócił się na plecy i złapał za telefon. Zastanowił się chwilę, po czym znalazł kontakt Raphaela i wystukał wiadomość.

Simon [11.46]
jesteś dzisiaj wolny?

Istniało duże prawdopodobieństwo, iż Santiago wciąż śpi lub jest już w kościele, ale Simon w ostatnim czasie był dosyć cierpliwy. 

Raphael [11.51]
Dopiero o trzynastej. 

Simon przegryzł wargę, pisząc i usuwając wiadomości. Doskonale wiedział, że ten dzień może być dla przyjaciela ciężki, a on nie chciał go niszczyć. 

Simon [11.53]
chcesz się dzisiaj spotkać? 

Po trzech minutach odpowiedź nadal nie nadchodziła, więc mężczyzna wstał z łóżka i się rozciągnął. 

Raphael [11.57]
Możemy. Będziemy mieli cały dom dla siebie.

Simon chciał się porządnie ździelić kiedy poczuł, że pieką go policzki.

Simon [11.57]
a co z Charo?

Raphael [11.58]
Lilian chce ją zabrać na lodowisko.

Simon [11.59]
która godzina ci pasuje?

Odpowiedź nie nadchodziła, więc szatyn szybko się ubrał i zszedł na dół. Otworzył lodówkę i westchnął, widząc świecące w niej pustki. Przynajmniej jest bardziej pełna niż moja lodówka na studiach. Pocieszył siebie w myślach.

Chodził na studia ekonomiczne z woli matki. Niemniej jednak profil nie był przeznaczony dla niego, więc z nich zrezygnował. Żył z kredytu, więc w końcu musiał zacząć szukać dobrej uczelni i znaleźć pracę, bo inaczej straci cały swój dorobek, a nie chciał żyć na utrzymaniu rodzicielki. 

Poprawił okulary i posprzątał zalegające w salonie naczynia i przetarł blaty w kuchni. Nienawidził sprzątać, więc można powiedzieć, że jak na niego to bardzo dużo. Wyszperał z chlebaka ostatnie kromki chleba, włączył toster.

– I co, Lewis? Tosty czwarty dzień z rzędu? – mruknął sam do siebie.


***

Odpowiedź od Raphaela przyszła dopiero po trzynastej.

Raphael [13.15]
Czternasta. 

Simon zatrzymał grę i odłożył pada.

Simon [13.16]
więc o 14 mnie wyczekuj :]

Zapisał grę i wyłączył komputer. Wtedy podszedł do szafy i otworzył ją na oścież. I tu był problem. Nie wiedział w co się ubrać. Raphael nie był kimś.. do kogo musiał się wystrajać Bóg wie jak, mógł do niego pojechać nawet w różowej piżamie.

Mimo to, Raphael zawsze wyglądał jak grecki bóg, więc on też chciał wyglądać stosownie. Podrapał się po policzku i w końcu zdecydował się na zwykłe jeansy i czarną bluzę. W łazience doprowadził swoje włosy do porządku, zabrał sweter Raphaela i wsiadł do samochodu. (Na szczęście drzwi do domu już się nie zatrzasnęły).

Pod domem Santiago był przed czternastą. Pomimo, iż był tutaj wiele razy nadal nie potrafił się nadziwić, jaki był wielki. Wytarł buty przed drzwiami i zadzwonił. Otworzyła mu Charo, ubrana w różowy sweterek. Miała długie, czarne kręcone włosy i duże niebieskie oczy. 

– Hej, Charo – dziewczynka speszyła się i uciekła do środka. – To wujek Simon – usłyszał. Wszedł do środka, a przed gankiem ukazał się Raphael. Włosy miał zaczesał dokładnie do tyłu, a brązowy golf przylegał do jego umięśnionego ciała. Z szyi zwisał złoty krzyż. 

Otworzył szeroko oczy, kiedy zauważył zielony sweter pod pachą Lewisa. 

– Cześć. Zapomnieliśmy obydwoje o nim i wróciłem z nim do domu – podał mu ubranie. Santiago pobladł, ale odebrał go.

– W.. wchodź – skinął głową. Simon ściągnął kurtkę oraz buty i jak gdyby nigdy nic podszedł do lodówki przyjaciela i wyciągnął z niej kubek lodów. – Poczekaj chwilę, tylko przygotuję Charo i do ciebie zejdę.

– Jasne – usiadł na barowym stołku. Mężczyzna zniknął z córką na górze, a Simon oparł się wygodnie o blat. Chwilę po tym rozległ się dzwonek do drzwi, przez co Charo pełna entuzjazmu zbiegła ze schodach ubrana w grubą kurteczkę. 

– Mama! – krzyknęła. Raphael pomógł ubrać jej buty, obgadał coś z Lilian i wrócił do środka. 

– Lody w lutym?

– A dlaczego nie? – Simon wzruszył ramionami.

– Chodź do salonu – szatyn zszedł ze stołka. 

– Więc – zaczął, kiedy już usiedli – co robią samotni mężczyźni w walentynki? – Raphael spojrzał w bok. 

– Nie wiem. Kiedy byłem młodszy w ogóle nie zwracałem uwagi na to święto – Simon pokiwał głową, złapał za pady i włączył konsolę. Raphael wziął od niego kontroler i wpatrywał się w urządzenie, przegryzając wargę.

– Raphael? Wszystko w porządku? –  Lewis położył mu dłoń na ramieniu. – Od początku jesteś taki zestresowany i spięty. 

– Charo zostawiła mi list – zaczął. – Jeszcze z nią na ten temat nie rozmawiałem, nawet nie wiem jak zacząć.

– List o czym? – Simon przechylił głowę. Raphael wypuścił powietrze.

– O byciu chłopcem – Simon otworzył usta z zaskoczeniem i odłożył lody. 

– Myślę, że najpierw musisz z nią porządnie porozmawiać na spokojnie. Potem możecie podjąć kolejne kroki. Doskonale wiesz jak to powinno wyglądać, w końcu miałeś już kilku podobnych pacjentów, prawda? 

– Tak, miałem.. – zamilkł. – Masz rację, Simon. Porozmawiam dzisiaj wieczorem.

– I bardzo dobrze – resztę dnia spędzili grając, Raphael zamówił też chińszczyznę. 

– Czekaj, ubrudziłeś się sosem – stwierdził Raphael i kciukiem otarł sos z kącika ust Simona. Wpatrywali się w siebie przez chwilę, a Santiago przybliżył się. – Mogę? – wyszeptał. Simon skinął głową i zamknął oczy.

Pocałunek był wolny i ostrożny, Raphael trzymał drugiego mężczyznę, jak porcelanową lalkę. Szatyn objął go rękoma za szyję pogłębiając pocałunek. Kiedy oderwali się w celu zaczerpnięcia powietrza, Simon wydusił:

– Myślałem, że będę musiał czekać na to wieczność. 

sunkissed | saphael one-shotsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz